Planowane zmiany w ustawie o bateriach i akumulatorach spowodują, że groźne dla zdrowia i środowiska przetwarzanie zużytych urządzeń tego typu zostanie pozbawione jakiejkolwiek kontroli – alarmuje Izba Gospodarcza Metali Nieżelaznych i Recyklingu.
Zbyt restrykcyjne przepisy?
Projekt zmian trafił do Sejmu w czerwcu – z inicjatywy grupy posłów reprezentowanych przez Danutę Pietraszewską (PO). Przewiduje on liberalizację przepisów.
W tej chwili zużyte urządzenia mogą przetwarzać wyłącznie zakłady zdolne przeprowadzić ich pełen recykling. Proponowane zmiany polegają na tym, że akumulatory mogłyby rozbierać podmioty, które zapewnią przekazanie poszczególnych elementów (ołów, tworzywa sztuczne, kwas) do najbliżej położonych zakładów zajmujących się recyklingiem.
W uzasadnieniu projektu czytamy, że przepis w obecnym brzmieniu wykracza poza rygory dyrektywy unijnej i „zmusza" przedsiębiorców chcących zająć się przetwarzaniem akumulatorów do kosztownych inwestycji: postawienia zarówno huty ołowiu, jak i instalacji do recyklingu tworzyw sztucznych. Inicjatorzy zmian twierdzą, że rynki w innych krajach Unii nie funkcjonują w ten sposób. Dodają też, że obecnie żaden zakład przetwarzania akumulatorów w Polsce nie spełnia wymogu dotyczącego prowadzenia recyklingu ołowiu oraz tworzyw sztucznych.
Ekspresowe tempo
– To ostatnie twierdzenie jest nieprawdziwe – komentuje Kazimierz Poznański, prezes Izby Gospodarczej Metali Nieżelaznych i Recyklingu. Wyjaśnia, że w Polsce działają trzy spółki spełniające warunki. Dwaj potentaci, którzy do niedawna dzielili między siebie rynek – czyli notowany na GPW Orzeł Biały i Baterpol (z grupy giełdowego Impexmetalu, kontrolowanego przez Romana Karkosika), oraz nowicjusz – ZAP?Sznajder Batterien. – ZAP jest jednym z najnowocześniejszych tego typu zakładów, a Baterpol i Orzeł Biały w ponad 99 proc. spełniają wymogi pełnego recyklingu akumulatorów, inwestują też w poprawę tego wskaźnika – wyjaśnia Poznański.