Państwowa firma Cepro, jedno z 10 największych czeskich przedsiębiorstw, szuka partnera. W grę może wchodzić zarówno wymiana akcji z którymś z koncernów paliwowych, jak i stworzenie wspólnej struktury holdingowej. Decyzja w tej sprawie należy do czeskiego rządu. Wczoraj przedstawiciele ministerstw przemysłu oraz pinansów, formalnych właścicieli spółki, zainaugurowali rozmowy dotyczące jej przyszłości.
Zarząd Cepro już wcześniej spotkał się z przedstawicielami potencjalnych partnerów. – Nie rozmawialiśmy jednak ani z Łukoilem, ani Gazprom Nieftem, jak spekulowano – mówił Jirí Borovec, prezes czeskiego przedsiębiorstwa. Wśród ewentualnych partnerów, z którymi negocjowano, wymienił należący do grupy MOL słowacki Slovnaft (ma rafinerię w Bratysławie), włoski koncern ENI (akcjonariusz Ceskiej Rafinerskiej) i Orlen.
Płocki koncern nie chciał się odnieść do informacji o negocjacjach z Cepro. Biuro prasowe spółki udzieliło nam standardowej odpowiedzi: „Orlen na bieżąco monitoruje rynek i szczegółowo analizuje wszystkie pojawiające się możliwości rozwoju, które potencjalnie niosłyby ze sobą korzyści biznesowe dla firmy".
Czy istniałyby takie korzyści dla Orlenu? Specjaliści są zdania, że tak. – Synergie dostrzegam przede wszystkim w handlu detalicznym – powiedział „Parkietowi" Miroslav Adamkovic, analityk z czeskiego Komercní Banka. Należąca do Cepro sieć Eurooil (5 proc. udziału w rynku) jest jednym z największych konkurentów stacji Benzina (14,2 proc. udziału rynku), które poprzez Unipetrol należą do Orlenu. Szczególnie ważne jest to, że obie sieci doskonale się uzupełniają. – Po ich połączeniu powstałby niekwestionowany lider rynku – stwierdził Adamkovic.
– Fuzja Unipetrolu z Cepro doprowadziłaby też do utworzenia podmiotu, który miałby dominującą pozycję na rynku hurtowym Czech – dodał. Bohumil Trampota, analityk z J&T Banka, dodaje, że dla Unipetrolu atrakcyjne byłoby także przejęcie logistycznych aktywów Cepro (sieć czeskich rurociągów i magazynów paliwowych). Orlenowska firma korzysta z nich i płaci za użytkowanie. W opinii analityka do ewentualnej wymiany akcji dojdzie najwcześniej za rok. Na razie nie można więc ocenić wartości takiej transakcji.