Ostrożniejszy jest wiceminister skarbu Paweł Tamborski, który powiedział „Parkietowi", że nie wiadomo, czy będzie to połowa roku, ale na pewno ten rok. Przypomnijmy, że Węglokoks deklarował chęć wejścia na giełdę już w 2012 r.
Tegoroczne wpływy do budżetu z prywatyzacji mają wynieść około 5 mld zł. Sprzedaż akcji Węglokoksu pokryłaby około 10 proc. tej kwoty – wartość oferty wyniesie około 0,5–0,6 mld zł. Według szacunków „Parkietu" Węglokoks jest wart 1,6–1,8 mld zł. Przypomnijmy, że w ub.r. kupił od Kompanii Węglowej m.in. Hutę Łabędy wartą 0,3 mld zł.
Wejściu Węglokoksu na giełdę nie będzie towarzyszyć emisja akcji. Podobnie jak w przypadku Jastrzębskiej Spółki Węglowej, swoje akcje chce sprzedawać tylko państwowy właściciel.
Co na to analitycy? – Debiut Węglokoksu może napotkać problem małej atrakcyjności dla inwestorów. Oni lubią proste biznesy, jak produkcja węgla, a w przypadku Węglokoksu mogą mieć problem ze zdefiniowaniem, co oferuje im ta spółka – mówi Tomasz Duda, analityk Ipopema Securities. – Perspektywy dla biznesu Węglokoksu na najbliższą przyszłość wydają się mało ciekawe – popyt na węgiel w eksporcie jest słaby, a wyroby hutnicze dla sektora węglowego (Huta Łabędy – red.) będą się w tym roku cieszyć mniejszym zainteresowaniem, bo spółki węglowe będą ograniczać inwestycje przez dekoniunkturę – dodaje.