Jak dowiedział się „Parkiet", część biur maklerskich rozważa aktualizację zaleceń dla inwestorów. Już rekomendacje z ostatnich miesięcy nie brzmiały tak optymistyczne jak te z początku roku.
Powodem są pogarszające się fundamenty sektora energetycznego i rosnące ryzyko związane możliwością nieracjonalnego wydatkowania pieniędzy na ratowanie górnictwa. Kursy niektórych państwowych firm energetycznych osiągają dziś historyczne minima.
Topniejąca kapitalizacja
Nie dziwi więc, że członkowie zarządów do tej pory mało wylewni, jeśli chodzi o komentowanie poziomu notowań, wyrażają głębokie zaniepokojenie takim stanem.
– Dziś energetyka jest postrzegana przez pryzmat ryzyka politycznego i regulacyjnego – skomentował obecny kurs akcji Taurona Krzysztof Zawadzki, wiceprezes ds. ekonomicznych. Ta spółka od początku roku straciła na wartości 30,5 proc. W przypadku PGE i Energi kapitalizacja jest dziś odpowiednio o 13 proc. i 14,2 proc. niższa niż na początku roku, choć wcześniej mówiło się o przekraczaniu kolejnych psychologicznych granic rosnącej wartości. Najmniej straciła Enea – tylko 5,1 proc. (a uwzględniając dywidendę – o 1 proc.). – To efekt braku zawirowań z inwestycją w sektor górniczy, także słabszego zachowania notowań tej spółki w poprzednim okresie związanym częściowo z podażą akcji od Vattenfalla – tłumaczy Stanisław Ozga z DM PKO BP.
Próba odwołania władz dwóch największych firm branży się nie powiodła. Dlatego Skarb Państwa, który ma w PGE i Tauronie odpowiednio po 58,4 proc. i 30 proc. akcji, wymienia ich rady nadzorcze, na takie, które można łatwiej kontrolować. Wszystko dlatego, że zarządy nie chcą wyrzucać pieniędzy w czarną dziurę, bo tak określa się ostatnio ratowanie Nowej KW. Kierujący katowicką spółką Dariusz Lubera zaznacza, że nie jest przywiązany do stołka i będzie w tej sprawie podejmował tylko ekonomicznie uzasadnione decyzje.