Obecna sytuacja na giełdach budzić może rozmaite odczucia. W naszych analizach sporo napisaliśmy już o czynnikach ryzyka związanych z kwestiami takimi jak dziewięć lat nieprzerwanie dodatnich stóp zwrotu z amerykańskich akcji czy też bardzo wysokie wartości wskaźników koniunktury po obu stronach oceanu itp. Do tego repertuaru należy dorzucić też styczniową nowinkę – wg comiesięcznego sondażu Amerykańskiego Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych jego członkowie zadeklarowali udział akcji w portfelach największy od 2000 roku, czyli okresu, gdy pękała słynna bańka internetowa.
Jest powód
Koncentracja na czynnikach ryzyka nie powinna jednak przesłaniać innej ważnej kwestii. Z długoterminowego punktu widzenia rekordy hossy za oceanem i dochodzenie naszego rodzimego WIG do rekordu wszech czasów z 2007 roku (wreszcie!) to także powód do... świętowania dla długoterminowych inwestorów.
W celu podkreślenia tego aspektu przygotowaliśmy wykres obejmujący ostatnie 30 lat na giełdach. Podstawowy morał płynący z niego jest następujący – w długim okresie (wieloletnim) akcje to opłacalna inwestycja. Bez względu na to, czy popatrzymy na S&P 500, czy też WIG, wniosek jest ten sam – na przestrzeni lat indeksy systematycznie osiągają coraz wyższe pułapy. Akcje przynoszą dodatnie stopy zwrotu za sprawą wzrostu zysków spółek i ich wartości.
Zauważmy, ile dramatycznych wydarzeń na świecie miało miejsce w ostatnich 30 latach. Wojny, terroryzm, recesje, kryzysy finansowe – wszystko to miało oczywiście wpływ na rynki finansowe, czasem dość gwałtowny, ale z długoterminowego punktu widzenia były to jedynie przejściowe epizody, a zarazem... okazje do zakupów. Zarówno amerykański indeks, jak i nasz WIG od tamtych kryzysowych punktów przebyły długą drogę w górę.
Porównanie tych dwóch indeksów pokazuje też jeszcze jedną kwestię. Oczywiste jest, że w okresie po 2009 roku najmocniejszym rynkiem jest amerykański. WIG, mimo wystrzału w ostatnich kilkunastu miesiącach, ma nadal wyraźne zaległości (w największym stopniu zostały „wypracowane" w latach 2014–2015). Ale przecież nie zawsze tak było – i tego nasz wykres również dowodzi. W latach 2003–2007 to polskie akcje przynosiły wyższe stopy zwrotu (za to w 2008 roku mocniej potaniały). Nie należy więc na podstawie wyłącznie ostatnich kilku lat wyrabiać sobie poglądu na temat tego, który rynek był lepszy na dłuższą metę. W bardzo długim horyzoncie oba indeksy przyniosły de facto zbliżone stopy zwrotu (obie linie na wykresie wielokrotnie się przecinały).