Pierwsza połowa roku na globalnych rynkach była burzliwym okresem. Rosyjska agresja na Ukrainę, obawy o inflację, która w wielu krajach jest najwyższa od dekad, podwyżki stóp procentowych czy obawy o recesję determinowały nastroje inwestorów.
Nic więc dziwnego, że wiele indeksów giełdowych weszło w okres bessy.
Co dalej z giełdami?
Niełatwy był również czerwiec, w którym dobrze sprawdzały się krótkie pozycje na indeksach w Polsce i na Zachodzie. Analitycy typujący do portfela inwestycyjnego „Parkietu”, którzy obstawili spadki S&P 500 czy DAX, zyskali po ponad 8 proc. Dobrze poradziły sobie za to długie pozycje na azjatyckich indeksach.
W lipcu specjaliści spodziewają się możliwego odbicia na krajowym rynku. Łukasz Wardyn z CMC Markets przyznaje, że uzasadnione są obawy wielu inwestorów, iż na GPW może nas czekać marazm, który ostatni raz widziany był (niestety przez bardzo długo) przed pandemią. – W marazmie spekulanci mają problem, bo ruchy są krótkie i często przypadkowe. Niestety, w marazmie również inwestorzy mają problem, bo ruchy mają miejsce na bardzo małym obrocie i są bardzo nieprzekonujące, a tym samym trudno znaleźć dobre narzędzia podpowiadające, jak się zachować, gdy kursy zaczynają spadać. Im dłużej przebywamy na obecnych poziomach, tym większe są szanse na kontynuację tego niewdzięcznego trendu horyzontalnego. Szczególnie, że wchodzimy w okres prawdziwie wakacyjny – przyznaje Wardyn, który liczy jednak na wzrost WIG.
Z kolei Kamil Cisowski z DI Xelion przyznaje, że GPW może wyróżniać się na tle Europy w III kw. 2022 r. m.in. za sprawą znacznie wyższych niż średnia unijna polskich zapasów gazu oraz wciąż wyraźnie lepszych danych makroekonomicznych. Cisowski zaznacza, że dużym ryzykiem pozostają dalsze plany RPP, które przy kolejnych rekordach inflacji są poważną niewiadomą.