To był bardzo udany dzień dla inwestorów na większości rynków akcji. Szczególnie dotyczyło to Warszawy, gdzie WIG20 poszybował w górę aż o 2,6 proc. Indeksowi udało się oddalić na 50 pkt od poziomu 2200 pkt, z którym mocował się przez ostatnie kilka dni. A teraz przed bykami jeszcze ważniejszy test, ponieważ o około 10 pkt wyżej położona jest linia biegnąca po lokalnych szczytach z ostatnich kilku miesięcy, wyznaczająca trend spadkowy. Jej przebicie to bodaj najważniejszy warunek, by można mówić o zmianie kierunku trendu na polskiej giełdzie.
Wśród dużych firm brylowały wczoraj największe banki – Pekao i PKO BP oraz LPP, które je przedzieliło. Nieco ustępowały im PZU i Santander, a na (niewielkim) minusie była tylko JSW. Dość dobrze radziła sobie też druga i trzecia linia, gdzie zwyżki wyniosły 1,4 proc. oraz 1 proc. Tutaj wyróżniało się m.in. CCC.
Na szczyty po około półtora miesiąca przerwy wróciła giełda niemiecka. DAX wzrósł o 1,6 proc. i znalazł się bardzo blisko okrągłych 20 tys. pkt. Dużo słabiej – co w ostatnich dniach, ale i w szerszej perspektywie jest niemal regułą – wypadły giełdy w Paryżu i Londynie. CAC40 utrzymał się na poziomie z piątku, a FTSE-100 zyskał 0,3 proc.
Rekordową passę podtrzymały giełdy amerykańskie. Tym razem nowe szczyty padły łupem S&P 500 oraz Nasdaq Composite. Pierwszy z indeksów zyskał 0,2 proc., a drugi 1 proc. Tegoroczny, już i tak imponujący dorobek powiększyły one odpowiednio do 27 proc. oraz 29 proc. Wczoraj amerykańscy inwestorzy chętnie kupowali m.in. akcje spółek technologicznych, z sektora usług komunikacyjnych oraz dóbr podstawowych.
Dobre nastroje zostały podtrzymane także dzisiaj w Azji, w górę szły tam praktycznie wszystkie rynki, a najmocniej zachowywał się japoński Nikkei 225, zyskując 1,9 proc. Notowania kontraktów terminowych wskazywały z rana na otwarcie w Europie na poziomach z poniedziałku. Choć naturalne wydaje się kontynuowanie wczorajszych zwyżek, co wpisywałoby się w rajd św. Mikołaja.