Jeszcze kilka dni temu martwiliśmy się, że WIG20 wita się z poziomem 2200 pkt i jest coraz bliżej tegorocznego dna, a dziś sytuacja rysuje się dużo lepiej. Napędzany m.in. zwyżką notowań banków indeks największych krajowych spółek poszedł wczoraj w górę aż o 3,1 proc i jest już na poziomie 2310 pkt. Znalazł się na linii trendu spadkowego i pojawiła się szansa na jej przełamanie, co otworzyłoby drogę do dużo wyższych pułapów.
Nasza giełda rosła zyskiwała wczoraj najwięcej w Europie. Inne jednak również wyraźnie rosły, podążając za rynkami nowojorskimi, reagującymi w środę euforycznie na wyniki wyborów prezydenckich. Niemiecki DAX zyskał 1,7 proc., a francuski CAC40 0,8 proc. Jednym z wyjątków była giełda w Londynie, która traciła wczoraj 0,3 proc.
Na Wall Street zwyżki były bardziej stonowane niż tuż po wyborach. Najwięcej zyskiwał sektor nowych technologii, indeks Nasdaq Composite wzrósł o 1,5 proc. S&P 500 zyskał z kolei 0,7 proc. Oba benchmarki ustanowiły tym samym nowe rekordy. Inwestorzy z zadowoleniem przyjęli decyzję Fedu o cięciu stóp o 25 pkt bazowych – zgodną z oczekiwaniami. Na decyzję zareagował rynek obligacji, rentowności 10-letnich papierów zniżkowała do 4,33 proc., niemniej nadal jest zdecydowanie wyżej niż kilka tygodni temu.
Jak może przebiegać ostatni dzień szalonego tygodnia na rynkach? Sesja w Azji miała mieszany obraz (Tokio w górę, Hongkong czy Seul w dół), a według wskazań rynku terminowego indeksy w USA i Europie powinny otworzyć się na lekkich plusach. Globalne kalendarium makro poza odczytem indeksu Uniwersytetu Michigan nie zawiera dziś istotniejszych pozycji. W Polsce poznamy szczegóły raportu o inflacji, a wieczorem decyzje w sprawie naszego ratingu mają ogłosić agencje Fitch i S&P.
Euforii ciąg dalszy, lekkie znaki zapytania
Kamil Cisowski, DI Xelion