Piotr Neidek, BM mBanku
Koniec tygodnia na azjatyckich parkietach upływa w neutralnych nastrojach. Liderem wzrostów pozostaje chiński indeks Hang Seng Index, który o godzinie 6.00 zyskiwał 1,8%. Wynik za cały tydzień to +8,7%. Benchmark dotarł do strefy zeszłorocznych szczytów, co w połączeniu z wykupieniem może skutkować realizacją zysków w najbliższym czasie. Dzienny odczyt RSI sprzed kilku dni osiągnął wartość niewidzianą od 50 lat. Ostatni raz wskaźnik ten przekroczył próg 91 punktów w styczniu 1973 r. Był to jednak schyłek hossy i początek największej bessy w dziejach Hongkongu. W niespełna dwa lata Hang Seng Index stracił 90% swej wartości.
Na parkietach Starego Kontynentu wczoraj zabrakło optymizmu. Giełda w Warszawie ponownie okazała się najsłabsza. Pod kreską znalazły się indeksy z Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii. FTSE 250 wprawdzie stracił tylko 0,2%, ale wystarczyło to, aby lokalne wsparcie zostało przełamane. CAC 40 został przeceniony o 1,3%, ale bykom udało się wybronić przed przerwaniem 7456 pkt. Zabrakło trzech oczek do tego, aby podstawa zeszłotygodniowej, białej świecy została przerwana. Dużo więcej miejsca do obrony ma DAX. Dzisiaj kluczowym poziomem obrony są 18684 pkt i do tej wysokości byki są jeszcze bezpieczne.
Na Wall Street wciąż bez przełomu. W odwrocie pozostają spółki z branży transportowej. DJTA (-1,4%) spadał kolejną sesję z rzędu a pułapka hossy z początku tygodnia nie sprzyja ponownym wzrostom. W strefie szczytowej pozostaje DJUA, mimo iż wczoraj indeks spółek użyteczności publicznej został przeceniony o 0,6%. Pod kreską znalazł się także DJIA, jednakże wynik -0,4% trudno uznać za zwycięstwo niedźwiedzi. Na szczycie indeksu wciąż pozostaje spadająca gwiazda, której wydźwięk jest negatywny.
Wskaźniki impetu wysyłają w stronę inwestorów sygnały ostrzegawcze. RSI ponownie wchodzi w trend spadkowy a MACD wczoraj pokazał południowy kierunek. Od marca DJIA porusza się w ramach kanału wzrostowego. Wydarzenia sprzed tygodnia mogą okazać się wskazówką dla inwestorów. Widać pułapkę hossy na górnym ograniczeniu formacji. To stwarza ryzyko, że celem stanie się dolne ograniczenie tej struktury. Z drugiej strony na szerokim rynku nie widać presji na spadki. S&P 500 broni się na wsparciu i dopóki lipcowe szczyty trzymają, dopóty byki są względnie bezpieczne. Jednakże w długim terminie nie można zapomnieć, że po zaniku inwersji na rynku długu, niedźwiedzie mają otwartą furtkę do powtórki z lat 2000 i 2007 r.
W III kw. najsłabszym indeksem na światowych parkietach okazał się WIG20. Tendencja ta zdaje się dalej utrzymywać nad Wisłą. Wczoraj indeks dwudziestu największych spółek z GPW okazał się najgorszy w Europie. Skala spadków osiągnęła 1,6% a poziom 2300 punktów okazał się zbyt dużym wyzwaniem dla byków. Pod kreską znalazły się także takie wskaźniki jak sWIG80 (-0,7%) oraz mWIG40 (-0,7%). Średnia dwustusesyjna nadal jest atakowana a to generuje ryzyko przejęcia kontroli przez niedźwiedzie.
WIG (-1,3%) ponownie testuje linię trendu wzrostowego. W sierpniu reakcja na wsparcie była okazała. We wrześniu odbicie nie było jednak już tak efektowne jak miesiąc wcześniej. Za każdym razem zwyżka zatrzymywała się poniżej wcześniejszych szczytów. Na wykresie uformował się trójkąt symetryczny. Jest to informacja dla inwestorów, że trwa kumulowanie energii, która prawdopodobnie zostanie wykorzystana do wyprowadzenia mocniejszej, wertykalnej fali. Niebezpieczne sygnały płyną z rynku walutowego. Złoty ma za sobą najsłabszy okres od dwóch miesięcy. Łącząc słabość PLN z niemocą akcyjnych byków, wnioski nie są zbyt optymistyczne.