Piłkarz Roku FIFA, zdobywca Europejskiego Złotego Buta, seryjny król strzelców Bundesligi i dziesięciokrotny mistrz Niemiec trafił na Camp Nou jako 33-latek, ale nikt nie miał wątpliwości, że przelew w wysokości 45 mln euro na konto Bayernu Monachium to dobra inwestycja. Lewandowski miał zostać liderem przebudowy drużyny i stając się nową twarzą klubu, amortyzować transfer nie tylko golami, ale także marketingowym potencjałem.
– Wielu ludzi uważało, że Barcelona potrzebuje franczyzowego piłkarza. Takiego, który będzie sprzedawał koszulki, reprezentował publicznie wizerunek drużyny oraz przyciągał kibiców. To było tak naprawdę główną przyczyną podpisania kontraktu z Lewandowskim – mówi dziś „The Athletic” jeden z wysoko postawionych działaczy klubu.
Mundial przyspieszył przemijanie
Początek był wręcz baśniowy. Nie brakuje głosów, że wszystko, czego dokonał Polak w Bayernie, miało prowadzić do osiągnięcia tego jedynego celu: założenia koszulki Barcelony. Lewandowski spełniał więc marzenia i widzieliśmy, że jest szczęśliwy. Sprawiał wrażenie piłkarza, który odkrywa siebie na nowo: porywał się na sztuczki techniczne, strzelał gole oraz asystował. Kwitł, tryskał energią. Jego gra miała być symbolem ery Xaviego na Camp Nou.
Strzelił 18 goli w 19 meczach i choć Barcelona nieoczekiwania odpadła z Ligi Mistrzów już w fazie grupowej, to Polak przed mistrzostwami świata w Katarze zostawił zespół na pozycji lidera LaLigi, a sam przewodził klasyfikacji strzelców. Pierwszy zimowy mundial, który zmusił piłkarzy do bezprecedensowego wysiłku w środku sezonu, Lewandowskiego jednak rozstroił.
Polak wiosną wzbogacił konto o 14 trafień, ale potrzebował do tego aż 27 spotkań, więc – choć został królem strzelców – regres był widoczny. Mundial jakby przyspieszył jego przemijanie. Bilas trwającego sezonu to 18 goli w 34 meczach. Taki dorobek u człowieka, którego jeszcze niedawno uważano za najlepszego napastnika świata, nie zachwyca, ale faktem jest, że pięć strzelił w czterech ostatnich spotkaniach, co daje nadzieję, że bessa już za nim, bo faktycznie wrzucił wyższy bieg.