Robert Lewandowski na rozdrożu

Robert Lewandowski zarabia w Barcelonie 26 mln euro rocznie, więc nie brakuje głosów, że choć odzyskał skuteczność i znów się uśmiecha, to latem Katalończycy spróbują go sprzedać.

Publikacja: 24.02.2024 15:41

Lewandowski wciąż może zostać królem strzelców LaLigi, bo traci tylko cztery gole do kontuzjowanego

Lewandowski wciąż może zostać królem strzelców LaLigi, bo traci tylko cztery gole do kontuzjowanego Jude’a Bellinghama z Realu. Fot. MIGUEL RIOPA/AFP

Foto: MIGUEL RIOPA

Piłkarz Roku FIFA, zdobywca Europejskiego Złotego Buta, seryjny król strzelców Bundesligi i dziesięciokrotny mistrz Niemiec trafił na Camp Nou jako 33-latek, ale nikt nie miał wątpliwości, że przelew w wysokości 45 mln euro na konto Bayernu Monachium to dobra inwestycja. Lewandowski miał zostać liderem przebudowy drużyny i stając się nową twarzą klubu, amortyzować transfer nie tylko golami, ale także marketingowym potencjałem.

– Wielu ludzi uważało, że Barcelona potrzebuje franczyzowego piłkarza. Takiego, który będzie sprzedawał koszulki, reprezentował publicznie wizerunek drużyny oraz przyciągał kibiców. To było tak naprawdę główną przyczyną podpisania kontraktu z Lewandowskim – mówi dziś „The Athletic” jeden z wysoko postawionych działaczy klubu.

Mundial przyspieszył przemijanie

Początek był wręcz baśniowy. Nie brakuje głosów, że wszystko, czego dokonał Polak w Bayernie, miało prowadzić do osiągnięcia tego jedynego celu: założenia koszulki Barcelony. Lewandowski spełniał więc marzenia i widzieliśmy, że jest szczęśliwy. Sprawiał wrażenie piłkarza, który odkrywa siebie na nowo: porywał się na sztuczki techniczne, strzelał gole oraz asystował. Kwitł, tryskał energią. Jego gra miała być symbolem ery Xaviego na Camp Nou.

Strzelił 18 goli w 19 meczach i choć Barcelona nieoczekiwania odpadła z Ligi Mistrzów już w fazie grupowej, to Polak przed mistrzostwami świata w Katarze zostawił zespół na pozycji lidera LaLigi, a sam przewodził klasyfikacji strzelców. Pierwszy zimowy mundial, który zmusił piłkarzy do bezprecedensowego wysiłku w środku sezonu, Lewandowskiego jednak rozstroił.

Polak wiosną wzbogacił konto o 14 trafień, ale potrzebował do tego aż 27 spotkań, więc – choć został królem strzelców – regres był widoczny. Mundial jakby przyspieszył jego przemijanie. Bilas trwającego sezonu to 18 goli w 34 meczach. Taki dorobek u człowieka, którego jeszcze niedawno uważano za najlepszego napastnika świata, nie zachwyca, ale faktem jest, że pięć strzelił w czterech ostatnich spotkaniach, co daje nadzieję, że bessa już za nim, bo faktycznie wrzucił wyższy bieg.

Jesienią problemem nie tylko Lewandowskiego, ale i całej Barcelony była skuteczność. Żaden zespół z pięciu czołowych lig europejskich nie marnował tylu okazji co Barcelona. Katalończycy przegrywali lub remisowali, choć mieli wyższy współczynnik bramek oczekiwanych niż rywale. – Pod względem efektywności jesteśmy jedną z najgorszych drużyn Europy – narzekał Xavi.

Dziś jego zespół płaci odsetki od tych trudnych miesięcy. Barcelona zajmuje trzecie miejsce w La Lidze i po 25 meczach traci 8 punktów do Realu Madryt – druga wciąż jest Granada – co wielu uważa już za stratę nie do odrobienia. Katalończycy przegrali z Królewskimi w finale Superpucharu Hiszpanii (1:4), a z Pucharu Króla wyeliminował ich Athletic Bilbao (2:4). Seria niepowodzeń sprawiła, że odejście z klubu po zakończeniu sezonu ogłosił już Xavi.

Wciąż może zostać królem

Może jego celem była także terapia szokowa, bo Barcelona w trzech kolejnych spotkaniach zdobyła 7 punktów, a w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów zremisowała po golu Lewandowskiego z SSC Napoli (1:1). Międzynarodowe rozgrywki to prawdopodobnie ostatnia nadzieja Xaviego, żeby pożegnał się z klubem zdobyciem trofeum.

Kluczem do sukcesu będzie z pewnością Lewandowski, który spłaca dziś wobec trenera kredyt zaufania. Xavi po nieudanych meczach wielokrotnie brał bowiem Polaka w obronę, nawet gdy kibice zarzucali mu, że nie tylko zatracił skuteczność, ale również pozytywne nastawienie i przemienił się z zawodnika wspierającego kolegów w tego, który głównie macha rękami oraz przelewa na otoczenia frustrację, jakby sam chciał w ten sposób odsunąć strach przed własnym zmierzchem.

Lewandowski wciąż może zostać królem strzelców LaLigi, bo traci tylko cztery gole do kontuzjowanego Jude’a Bellinghama z Realu. Ostatnie trafienie ligowe przeciwko Celcie Vigo (2:1) było jego 50. dla Barcelony w 79 meczach. Szybciej pół setki bramek w XXI wieku strzelili dla katalońskiego klubu tylko Samuel Eto’o i Luis Suarez. Obaj potrzebowali do tego po 68 gier.

Statystyki goli oczekiwanych do strzelonych wskazują, że Lewandowski nie jest w tym sezonie mniej skuteczny niż w poprzednich, choć bilans ten upudrował dopiero w ostatnich tygodniach. Wygrywa równie duży odsetek pojedynków główkowych, obniżył za to skuteczność podań i znacznie rzadziej dostaje piłkę. Mgłą na jego perspektywach w Barcelonie kładzie się jednocześnie decyzja Xaviego, bo nie wiadomo, jaką rolę będzie miał Polak do odegrania w planie nowego trenera.

Alternatywą jest kupiony za 40 mln euro z Athletico Paranaense Vitor Roque. Brazylijczyk miał trafić do Katalonii latem, ale władze klubu – korzystając z kontuzji Gaviego i regulaminowej luki, która pozwoliła ominąć ograniczenia budżetu płacowego – uznały, że drużynie przyda się wcześniej. Na razie 18-latek swoją pozycję w zespole buduje.

Wszystkie karty w ręku

Stopień niepewności w sprawie Lewandowskiego podnosi gaża. Polaka zarabia 26 mln euro rocznie – to więcej, niż pierwotnie miał dostawać Messi, kiedy władze klubu próbowały jeszcze zmieścić jego wynagrodzenie w budżecie, zanim długi klubu zmusiły Argentyńczyka do odejścia – a kontrakt zakłada, że jego wynagrodzenie będzie rosło. Umowa obowiązuje do końca sezonu 2024/2025 i ma też zawierać klauzulę przedłużenia o rok, jeśli Polak rozegra w nim 55 proc. meczów.

Barcelona przekracza limit na wynagrodzenia – w ciągu roku skurczył się z ubiegłorocznych 648 do 204 mln euro – który narzucają regulacje LaLigi. Niewykluczone, że właśnie ten aspekt może przesądzić o przyszłości Lewandowskiego. Klub wydaje dziś na utrzymanie kadry zawodniczej 492 mln euro i nie będzie mógł dokonać żadnego transferu, półki nie wyprowadzi finansów na prostą.

Prezes Joan Laporta zapewnia, że Katalończycy z problemami sobie poradzą, i oficjalnie nie wspomina o konieczności sprzedaży zawodników. Jednym ze środków zaradczych może być nie tylko renegocjacja warunków kontraktów, ale także ich przedłużanie. Kwoty zapłacone za piłkarzy klub amortyzuje bowiem przez całą długość umowy, co może mieć wpływ chociażby na sytuację Frenkiego de Jonga, za którego Barcelona zapłaciła w 2019 r. Ajaksowi Amsterdam 86 mln euro.

Wśród kandydatów do odejścia jest m.in. Ronald Araujo, czyli jeden z nielicznych piłkarzy Barcelony, za którego potencjalny kupiec mógłby wyłożyć 60–70 mln euro. Podobnie eksperci szacują wartość Gaviego, który mógłby trafić do Paris Saint-Germain. Wysoko na liście jest też Lewandowski, ale to Polak trzyma wszystkie karty w ręku, a gra w Barcelonie jest przecież spełnieniem jego marzeń.

Parkiet PLUS
Zyski spółek z S&P 500 rosną, ale nie tak szybko jak ten indeks
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Parkiet PLUS
Tajemniczy inwestor, czyli jak spółki z GPW traktują drobnych graczy
Parkiet PLUS
Napływ imigrantów pozwolił na odwrócenie reformy podnoszącej wiek emerytalny
Parkiet PLUS
Ile dotychczas zyskali frankowicze
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu