Zwycięstwa Donalda Trumpa w niedawnych prawyborach w Iowa i New Hampshire sprawiły, że stał się on już niemal pewnym kandydatem republikanów w tegorocznych wyborach prezydenckich. Wygląda również na to, że ponownie zmierzy się on z Joe Bidenem. Tym razem odwrócą się jednak role. Wtedy Trump był prezydentem mierzącym się z serią kryzysów: z pandemią, recesją i zamieszkami rasowymi. Teraz z wieloma kryzysami mierzy się Biden i będzie za nie rozliczany przez Trumpa. Sondaże z ostatnich tygodni dają po kilka punktów procentowych przewagi byłemu prezydentowi nad obecnym. Wygląda więc na to, że Trump ma duże szanse na zwycięstwo. Perspektywa jego powrotu do Białego Domu niepokoi już zarówno część sojuszników, jak i przeciwników Ameryki. Można się więc spodziewać, że w nadchodzących miesiącach powstanie wiele raportów pokazujących, że wygrana Trumpa doprowadzi do recesji, załamania handlu i wielu innych problemów. Wszak tego typu projekcje powstawały też przed wyborami w 2016 r. Większość z nich okazała się wówczas częściowo chybiona. Czy tak będzie również i tym razem? Czy rzeczywiście powinniśmy się obawiać pomysłów Trumpa na politykę gospodarczą czy też traktować wszelkie czarne prognozy jako dezinformację wyborczą?
Zwiększanie napięcia
Jak na razie wygląda na to, że ewentualna druga kadencja Trumpa będzie czasem silnego podsycenia wojen handlowych. Jednym z głównych postulatów byłego prezydenta jest wprowadzenie wynoszącego 10 proc. cła na znaczną większość towarów importowanych do USA. Szczegóły tej propozycji nie zostały jeszcze przedstawione. Nie wiadomo więc, czy z nowego cła będą wyłączone na przykład Kanada i Meksyk, które zdołały wcześniej renegocjować z administracją Trumpa warunki porozumienia o wolnym handlu. Można się jednak spodziewać, że groźba wprowadzenia 10-proc. ceł będzie wykorzystywana przez Waszyngton jako środek nacisku w negocjacjach z wieloma państwami. Można wszak w ten sposób zmusić Unię Europejską do ustępstw handlowych czy Niemcy do zwiększenia wydatków na obronność.
– Wiem z osobistych rozmów z Trumpem, że głęboko wierzy w to, że używanie ceł jako narzędzi pozwala na negocjowanie z pozycji siły. Jest tak, gdyż wciąż mamy największy rynek na świecie – stwierdził Newt Gingrich, były republikański przewodniczący Izby Reprezentantów.
Jest też jednak spore ryzyko, że zamiast negocjacji dojdzie do serii wzajemnych, odwetowych podwyżek ceł.