Superpuchar na sprzedaż

Saudyjczycy ściągają do siebie piłkarskie gwiazdy, a do organizacji mundialu w 2034 r. przygotowują się, goszcząc kluby z najlepszych europejskich lig. W tym tygodniu o krajowy Superpuchar w Rijadzie walczą Hiszpanie, w przyszłym rywalizować będą Włosi.

Publikacja: 13.01.2024 18:12

Hiszpańskie kluby miniturnieje o Superpuchar rozgrywają poza granicami kraju już od czterech lat. W

Hiszpańskie kluby miniturnieje o Superpuchar rozgrywają poza granicami kraju już od czterech lat. W tym roku w Arabii Saudyjskiej poza FC Barceloną (z Robertem Lewandowskim w składzie) wystąpią także Real Madryt, Atlético Madryt i Osasuna Pampeluna. Fot. PAP/EPA

Foto: STR

W lidze saudyjskiej do lutego trwa zimowa przerwa, więc przyjazd gwiazd futbolu pozwala tamtejszym kibicom wypełnić piłkarską pustkę i dostarcza im sportowej rozrywki.

Mecze o Superpuchar w Europie nigdy nie cieszyły się specjalnym zainteresowaniem publiczności. Z reguły traktowane są jako rozgrzewka przed startem sezonu i okazja do sprawdzenia nowych zawodników. Saudyjczycy postanowili na tym skorzystać i zaprosić kluby do siebie. Zmienili termin – z letniego na zimowy, oraz format – jedno spotkanie zastępując miniturniejem.

Kosmiczny kontrakt

Hiszpanie w takim systemie rywalizują już od czterech lat, a podpisana w 2019 r. umowa z Saudyjczykami gwarantuje im przez sześć lat łącznie 240 mln euro (40 mln za sezon). Kwota jest dzielona między uczestniczące kluby, hiszpańską federację i pośrednika – firmę Kosmos należącą do Gerarda Piqué.

Czytaj więcej

Premier League. Nowa arystokracja

Były piłkarz Barcelony miał otrzymać od władz związku wysoką prowizję. Wyciekły nagrania jego rozmów z ówczesnym prezesem Luisem Rubialesem, z których wynika, że Kosmos zarobi na tej współpracy 24 mln euro. Sytuacja ta przyspieszyła prace nad zmianą prawa sportowego w Hiszpanii. Tak zwana klauzula anty-Piqué ma sprawić, że aktywny zawodnik nie będzie mógł nawiązywać stosunków handlowych z organizatorem imprezy, w której może brać udział.

Wizyta Barcelony i Realu jest zawsze dla miejscowych fanów futbolu świętem. W tym roku oprócz Katalończyków (z Robertem Lewandowskim w składzie) oraz Królewskich na Bliski Wschód poleciały Atlético Madryt i Osasuna Pampeluna. Finał zaplanowano na niedzielę.

Barca i Real tylko za sam udział miały zagwarantowane po 6 mln euro, Atlético – połowę tej kwoty. Najmniej, bo 800 tys. euro, zaproponowano Osasunie, dlatego pozostała trójka – jak informuje madrycki dziennik „Marca” – postanowiła się zrzucić i oddać część swojego wynagrodzenia – każdy po 200 tys. euro, co oznacza, że zespół z Pampeluny otrzyma dodatkowe 600 tys. euro. To gest solidarności zasługujący na pochwałę.

Zwycięstwo w półfinale to dla uczestników kolejny milion (pokonani na tym etapie otrzymają po 750 tys.), a triumf w turnieju wyceniono na 1,5 mln euro.

Czytaj więcej

Kuszenie Leo Messiego

Grali nawet w Libii

Tydzień później (18–22 stycznia) w Arabii Saudyjskiej o Superpuchar zagrają drużyny z Serie A. Włosi, wzorem Hiszpanów, zmienili zasady i jeden mecz zastąpili miniturniejem. Zmierzą się w nim mistrz (Napoli, którego zawodnikiem jest jeszcze Piotr Zieliński) i wicemistrz Italii (Lazio) oraz finaliści krajowego pucharu (Inter, Fiorentina).

Tradycje organizowania Superpucharu za granicą Włosi mają bogate. Cztery razy wyjeżdżali do Chin, dwukrotnie do Stanów Zjednoczonych (pierwszy raz już w 1993 r.) i Kataru, w 2002 r. byli nawet w Libii.

Z Saudyjczykami związali się umową w 2018 r. Debiut nastąpił w Dżuddzie, gospodarzem dwóch kolejnych spotkań był Rijad. Tam też odbędzie się tegoroczna rywalizacja o trofeum.

Włosi mają zarobić 23 mln euro – trzy razy więcej, niż gwarantowała poprzednia umowa. Z tej sumy 16 mln euro trafi do uczestników. Połowę kwoty otrzyma zdobywca Superpucharu, 5 mln euro trafi do przegranego w finale, a po 1,6 mln euro – do pokonanych półfinalistów.

Nie wszystkich jednak finansowe zachęty były w stanie przekonać. Właściciel Napoli Aurelio De Laurentiis po wybuchu wojny między Izraelem i Palestyną stwierdził, że wyprawa na Bliski Wschód jest niebezpieczna i w obawie o zdrowie swych graczy chciał przeniesienia turnieju do Rzymu.

– Widzieliście, co dzieje się w Izraelu? Czy ktoś zdaje sobie sprawę, że czterema samolotami przewozimy łącznie 120 zawodników? Jesteście kretynami, jeśli chcecie turnieju w Arabii. Wszystko tylko po to, by zarobić kilka milionów więcej? – denerwował się De Laurentiis cytowany przez „La Repubblica”. I zaznaczał, że kraje arabskie powinny przede wszystkim uregulować sytuację praw kobiet i pracowników.

Czytaj więcej

FC Barcelona znów chce być piękna

Nie ma Messiego, nie ma pieniędzy

Pieniądze nie skusiły wciąż Anglików i Niemców, którzy spotkania między mistrzem a zdobywcą krajowego pucharu organizują cały czas u siebie.

Francuzi pierwszy taki mecz o trofeum poza granicami kraju rozegrali już w 2009 r. Odbył się on w Montrealu. Potem organizowali go w Tunezji, Maroku, USA, Chinach, Austrii, Izraelu, a nawet w Gabonie.

W ubiegłym roku mieli polecieć do Tajlandii, ale nic z tego nie wyszło, gdyż gospodarze kilka tygodni przed wydarzeniem odwołali spotkanie zaplanowane w Bangkoku. Wygląda na to, że nie chcieli płacić za mecz, w którym nie wystąpi już Leo Messi (latem odszedł z Paris Saint-Germain do Interu Miami), ale jako oficjalny powód podali zły stan zdrowia córki króla Tajlandii.

Poszukiwano nowego terminu i chętnego do organizacji – jednym z kandydatów była też Arabia Saudyjska, ale ostatecznie mecz odbył się w Paryżu, bo kluby nie chciały dalekich podróży w środku sezonu. 3 stycznia w Parku Książąt PSG pokonało 2:0 Tuluzę.

Turcy zaprotestowali

Politycznym zgrzytem skończyła się z kolei próba rozegrania w Arabii Saudyjskiej spotkania o Superpuchar Turcji.

Drużyny Fenerbahce (zawodnikiem tego klubu jest Sebastian Szymański) i Galatasaray miały rywalizować o trofeum pod koniec grudnia w Rijadzie, ale Saudyjczycy zabronili piłkarzom wyjścia na rozgrzewkę w koszulkach z wizerunkiem Mustafy Kemala Ataturka, pierwszego prezydenta Turcji. Nie wyrazili także zgody na odegranie tureckiego hymnu.

Oba zespoły zdecydowały w tej sytuacji, że na boisko nie wyjdą, spakowały walizki i wróciły do kraju. Zamiast święta, które miało być częścią obchodów stulecia powstania Republiki Tureckiej i piłkarskiego związku, była więc futbolowa i dyplomatyczna katastrofa. W tym przypadku duma okazała się jednak ważniejsza od pieniędzy.

Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu
Parkiet PLUS
Niepewność na rynku miedzi nie pomaga notowaniom KGHM
Parkiet PLUS
GPW i Wall Street. Kiedy znikną te męczące analogie?
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Parkiet PLUS
Debata Parkietu. Co wybory w USA oznaczają dla świata i rynków?
Parkiet PLUS
Efekt Halloween. Anomalia, która istnieć nie powinna, ale istnieje