To był czas wychodzenia z kryzysu. Po trzech Kryształowych Kulach w latach 2017–2019 spadło na nią kilka nieszczęść. Kontuzja, pandemia, a przede wszystkim nagła śmierć ukochanego ojca sprawiły, że straciła motywację i poważnie rozważała porzucenie sportu.
Nie porzuciła, nie poddała się również teraz. W piątek wystartowała w supergigancie, dojechała wreszcie do mety, zajęła dziewiątą pozycję. – To wielka ulga być tutaj, po dobrym przejeździe. Nie było łatwo zresetować głowę, ale powrót do ścigania był najlepszym pomysłem – opowiadała. Przed nią jeszcze zjazd i kombinacja.
Nathan Chen
USA,
łyżwiarstwo figurowe
Nowy mistrz olimpijski w kategorii solistów przyszedł na świat w Salt Lake City w rodzinie chińskich imigrantów, którzy 30 lat temu wyemigrowali do Ameryki. Jego ojciec jest naukowcem, matka – tłumaczem medycznym.
Chen był już trzykrotnym mistrzem świata, ale wygranie igrzysk w ojczyźnie przodków, w dodatku w mieście, w którym urodziła się jego matka, było dla niego ogromnym przeżyciem. W programie krótkim pobił rekord świata, w dowolnym otarł się o perfekcję, wykonując pięć skoków z czterema obrotami. Zdetronizował Japończyka Yuzuru Hanyu, złotego medalistę z Soczi i Pjongczangu. Odbił sobie niepowodzenie sprzed czterech lat, gdy też był uznawany za faworyta, ale znalazł się poza podium.
Ma 22 lata, wiele rekordów i indywidualnych nagród w dorobku, dzięki długoterminowym umowom z 11 sponsorami nie musi się martwić o finanse. W większości to te same marki, które wspierają team USA: Nike, Bridgestone, Toyota, Visa czy Comcast.
To solidne zaplecze. Tym bardziej że łyżwiarstwo figurowe musi walczyć o popularność z młodymi dyscyplinami, które są atrakcyjniejsze dla nastoletniej widowni i reklamodawców. Jak zauważa „Forbes", jeszcze w 2014 r. gwiazda łyżwiarstwa figurowego Kim Yuna z Korei Południowej zarobiła 16 mln dolarów. Chen o takiej kwocie może pomarzyć, w ostatnim roku mógł liczyć na co najmniej milion dolarów, ale po zwycięskim występie w Pekinie jego marketingowa wartość powinna poszybować w górę.