Praktycy krótkiej sprzedaży to dziwni ludzie. Większość z nich jest ambitna, zdeterminowana, nietowarzyska i skupiona na jednym zagadnieniu. Nieliczni z nich kupują sobie roleksy czy inne symbole luksusu. Większość natomiast ma niezwykłe, zabarwione szyderstwem poczucie humoru. Jako grupa, wykazują skłonność do tego, by się z kimś nie zgadzać, i lubią wygrywać, gdy wydaje się, że nie mają szans. Zawsze są skłonni do narzekania i wszczynania sporów" – tak Kathryn F. Staley w książce „Krótka sprzedaż. Jak czerpać zyski z niepowodzeń spółek" charakteryzuje osoby, które zarabiają na giełdowych spadkach.
Reguły gry
Czym jest krótka sprzedaż? Otóż, inwestor może dokonać krótkiej sprzedaży, gdy prognozuje, że kurs wytypowanego przez niego papieru wartościowego będzie spadać. Jeśli faktycznie nastąpi spadek jego wartości, zyskiem brutto jest różnica między kwotą uzyskaną ze sprzedaży pożyczonych papierów wartościowych a kwotą zapłaconą za ich wykup. Zyskiem netto natomiast, będzie zysk brutto skorygowany o wynagrodzenia dla pożyczkodawcy (najczęściej domu maklerskiego) za udzielenie pożyczki w postaci akcji oraz prowizji od kupna i sprzedaży akcji. Jeżeli jednak wartość pożyczonych akcji wzrośnie, skutkuje to odnotowaniem strat przez giełdowego gracza.
Prawdopodobnie wiele osób zastanawia się, jak można sprzedać coś, czego się nie posiada. – Otóż, jest to możliwe w przypadku tej specyficznej transakcji, ponieważ inwestor zobowiązany jest dostarczyć sprzedawany papier dopiero w dniu jej rozliczenia. Zgodnie z obowiązującym cyklem rozliczeniowym transakcji giełdowych, akcje rozliczane są w terminie T+3, a zatem dopiero wtedy inwestor musi dostarczyć papiery, uprzednio pożyczając je np. od swojego domu maklerskiego – tłumaczy Kamil Krzystek, makler DM PKO BP.
Jest to jednak dość ryzykowna gra, ponieważ można stracić więcej niż 100 proc. kapitału. Gdy inwestor zachowuje się na rynku w sposób klasyczny (kupując akcje ze środków własnych) teoretycznie może stracić co najwyżej zainwestowany kapitał. W przypadku krótkiej sprzedaży nasze zyski są ograniczone. Jeżeli mamy szczęście i spółka zbankrutuje, to nasze zyski będą nie większe niż 100 proc. zainwestowanego kapitału. Natomiast jeśli akcje spółki znacząco wzrosną, to wtedy można „dostać mocno po kieszeni" i stracić znacznie więcej kapitału niż się zainwestowało.
Kilka wskazówek
Jak jednak pesymista może wygrać z rynkiem? – Osoby, które planują rozpoczęcie inwestycji w oparciu o krótką sprzedaż, w pierwszej kolejności powinny szczegółowo zapoznać się z zasadami działania tej usługi – zaznacza Kamil Krzystek.