Około 30 emitentów notowanych na warszawskim parkiecie głównym pokazało założenia co do wyników finansowych na 2015 r. Pięciu już dokonało korekty, a kolejny ją zapowiada. – Można się spodziewać jeszcze kilku zmian – twierdzą analitycy.
W dół i w górę
Na razie tylko w dwóch przypadkach, tj. gastronomicznego Sfinks Polska i dystrybutora sprzętu komputerowego Action, nastąpiło obniżenie prognoz. Należy jednak zauważyć, że na wyniki właściciela restauracji wpłynął czynnik jednorazowy związany z przesunięciem efektu wyceny znaku towarowego Chłopskie Jadło i rozpoznania aktywa z tytułu podatku odroczonego w wysokości 18,5 mln zł z roku 2015 na rok 2014. W efekcie wynik netto spółki za 2014 rok wzrósł do 34,6 mln zł ze spodziewanych 13,8 mln zł, a prognozę zysku netto za ten tok obniżono do 5,5 mln zł z 24,1 mln zł. Mocno przeliczył się za to Action. Na ścięcie prognozy przez dystrybutora wpłynęło „opóźnienie wejścia w życie zmian ustawy o podatku VAT". Spółka liczyła też na kontynuację trendu wprowadzania innowacyjnych produktów przez producentów sprzętu IT. Tymczasem zmienili oni politykę handlową i zrezygnowali z premier. W związku z tymi czynnikami prognoza przychodów Action zjechała z prawie 6 mld do niespełna 5,7 mld zł, a wyniku netto – z 80,9 mln zł do 62,1 mln zł. Szacunki finansowe podniosły zaś działający w branży informatycznej LiveChat Software produkujący opakowania z tworzyw sztucznych Izo-Blok oraz handlujący energią i gazem Duon. Jerzy Nikorowski, doradca inwestycyjny BM BGŻ BNP Paribas, ocenia podwyższoną prognozę Duona jako konserwatywną. Dlatego oczekuje, że spółka może ponownie pozytywnie zaskoczyć. Wspomina przy tym ubiegły rok, kiedy Duon kilka razy korygował założenia budżetowe, a następnie je przebijał. – Jest duża szansa na podniesienie szacunków wyników przez Duon – potwierdza Mateusz Namysł z DM Raiffeisen Banku. – Dużo zależy jednak od tego, czy spółce uda się znaleźć kolejne źródła zaopatrzenia w gaz i czy cena błękitnego paliwa nadal będzie spadać – zastrzega analityk. Na razie taki krok rozważa energetyczna Polenergia. Jej prezes Zbigniew Prokopowicz w wywiadzie dla „Parkietu" zapowiedział poprawę wyników półrocznych. – Z moich szacunków wynika, że Polenergia po dwóch kwartałach tego roku zrealizuje roczny plan na poziomie ponad 50 proc. Jest więc szansa na korektę prognoz w górę – uważa Bartłomiej Kubicki, analityk Societe Generale. Jego zdaniem lepsze niż spodziewane wcześniej wyniki po półroczu szykują się też w PGE. Spółka nie podaje co prawda prognoz rocznych, ale w strategii do 2020 r. wskazała, że chce utrzymywać wynik EBITDA na poziomie 8–9 mld zł. – Dzięki dobrym oczekiwanym przeze mnie rezultatom w drugim kwartale PGE ma szansę na realizację tych zapowiedzi w 2015 r. powyżej obecnych oczekiwań rynku (wg Bloomberga – EBITDA 7,37mld zł) – twierdzi Kubicki.
Lepiej w gospodarce
Analityków nie dziwi fakt, że więcej spółek na razie podnosi prognozy. Utrzymania tego trendu spodziewają się w kolejnych miesiącach.
Zdaniem Marcina Materny, dyrektora departamentu analiz w DM Millennium, ze względu na dobrą koniunkturę lepiej radzić sobie mogą spółki spożywcze czy opierające swój biznes na tanich surowcach. – Od kilku miesięcy sytuacja gospodarcza w Polsce poprawia się. Mamy dobre odczyty PKB i niskie bezrobocie. A to wpływa bezpośrednio na małe i średnie przedsiębiorstwa, głównie z sektorów związanych z handlem detalicznym, konsumpcją, ale też przemysłem – zauważa Namysł. Te właśnie spółki – według niego – mają najlepsze widoki na podniesienie szacunków finansowych dla wyników rocznych. Prawdopodobne jest to też w przypadku branż budowlanej czy deweloperskiej, które raczej podają cele sprzedażowe niż stricte finansowe. Analityk zaznacza jednak, że choć rynek docenia obie formy prognoz, to jednak w przypadku szacowania wyniku łatwiej inwestorom policzyć marżę czy wskaźnik ceny do zysku. – Spośród firm, które już podały prognozy całoroczne, pokusić o podniesienie mogą się jeszcze Harper Hygienics – ze względu na poprawę sytuacji na wschodnich rynkach, głównie w Rosji, a także Cyfrowy Polsat, który może odnieść większe korzyści związane z niższym kosztem obsługi zadłużenia – ocenia Namysł. Zagrożenie dla wykonania prognoz analityk dostrzega natomiast w przypadku Apatora, który gros komponentów kupuje w dolarach. – Jeśli amerykańska waluta nadal będzie się umacniać, to może być konieczna korekta w dół. Ale ten czynnik pomaga z kolei spółce LiveChat, która ma wielu klientów kupujących od niej towar w dolarach – wskazuje Namysł.
„Niedowiezienie" groźne dla wizerunku
Większej liczby korekt Namysł spodziewa się po zakończeniu drugiego i trzeciego kwartału, kiedy spółki będą miały pełniejszy obraz sytuacji. Jednak zaznacza, że wysypu nie należy się spodziewać, bo emitenci nie mają większych bodźców do publikowania prognoz, a przy tym jest duże ryzyko nietrafienia. Materna zauważa, że wśród instytucji finansowych, w tym banków, podawanie prognoz nie jest szczególnie popularne. – Jeśli w ogóle, to raczej wskazują cele, do których dążą w zakładanym czasie. Podawanie oficjalnych planów finansowych jest kłopotliwe, bo potem trzeba się tłumaczyć w przypadku ich „niedowiezienia" – mówi analityk. Według niego takie publikacje – powszechniejsze wśród małych spółek – są doceniane przez analityków oraz inwestorów i przekładają się na wyższe notowania takich emitentów wobec porównywalnych biznesów z GPW. – Z punktu widzenia samej firmy prognozy mają znaczenie w przypadku chęci ratowania przez prezesa spadającego kursu czy też planów pozyskania kapitału z rynku przez emisję akcji czy obligacji. Taka spółka uwiarygodnia się dzięki temu w oczach inwestorów – dodaje Materna. Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych, twierdzi, że dziś prognozują dwie grupy spółek. W pierwszej są te ze stabilnym biznesem, które są pewne uniknięcia wpadki, a w drugiej – te, które wpadły w pułapkę prognoz, tj. publikowały je do tej pory i teraz robią to siłą rozpędu. Jego zdaniem prognoz nie będzie więcej, bo korzyści wynikające z odkrywania kart m.in. przed konkurencją są zbyt małe w porównaniu z ryzykiem, np. postępowaniami KNF, na które może być narażony emitent. – Dla inwestorów plany finansowe nie mają wielkiego znaczenia, bo nauczyli się już, że można je korygować – argumentuje Kachniewski. – Inaczej jest z obietnicami co do polityki dywidendowej, na które coraz częściej zwracają uwagę inwestorzy wykorzystujący rynek do lokat dywidendowych – dodaje.