W 2016 r. produkcja budowlano-montażowa skurczyła się o kilkanaście procent, wykorzystaliście ten czas na przejęcia, co skokowo zwiększyło potencjał i wyniki. W tym roku rynek rośnie o kilka procent – jak wypadnie Pekabex?
W wyniku przejęć, dokonanych m.in. dzięki wejściu na giełdę i pozyskaniu kapitału z emisji akcji, w 2016 r. zwiększyliśmy moce produkcyjne z 77 tys. do 140 tys. m sześc. betonowych prefabrykatów rocznie. Przychody wzrosły o 40 proc., do 505 mln zł. W tym roku przewidujemy wzrost produkcji do ponad 150 tys. m sześc., co przełoży się na zwiększenie przychodów. Mamy teraz cztery zakłady, które integrujemy. Dwa najnowsze nabytki – czyli fabryki w Gdańsku i Mszczonowie – mają jeszcze duży potencjał rozwoju. Na koniec I kwartału 2017 r. wartość portfela zamówień wynosiła 318 mln zł wobec 281 mln zł na koniec 2016 r.
Z jednej strony produkcja budowlano-montażowa rośnie, ale niestety nasi odbiorcy – inwestorzy czy generalni wykonawcy – nie akceptują wzrostu cen. W 2016 r. mieliśmy do czynienia z naprawdę znaczącym wzrostem kosztów wynagrodzeń, głównie dla pracowników fizycznych. Teraz ta tendencja nieco przyhamowała. Niestety, bardzo trudno jest przenieść wzrost kosztów płac na ceny.
W I kwartale 2017 r. przychody wzrosły o 67 proc., do 139 mln zł, ale zysk netto wyniósł 4,1 mln zł, prawie trzy razy mniej niż rok wcześniej...
To efekt wysokiej bazy, w zeszłym roku zanotowaliśmy nieoperacyjny zysk z tytułu okazyjnego przejęcia. Po oczyszczeniu spadek rok do roku sięgałby 5 proc. Jak mówiłam, rynek nie akceptuje wyższych cen i w tym roku nie należy się spodziewać znacznej poprawy rentowności. W przyszłym roku rynek powinien już wrócić do równowagi. Drugi aspekt to działania wewnętrzne w Pekabeksie – jesteśmy w trakcie integracji zakładów, osiągania synergii i efektu skali, pracujemy nad wydajnością i lepszą organizacją pracy, staramy się zautomatyzować część produkcji.