Przy okazji poprzedniej analizy, w której omawialiśmy różne „dywergencje" rynkowe, wspomnieliśmy, że amerykańskie indeksy małych spółek już od ponad pół roku tkwią w trendzie bocznym. Tym razem odświeżmy diagnozę dotyczącą akcji rodzimych małych firm, których indeks (sWIG80) również w ostatnich miesiącach utknął w trendzie bocznym, a zarazem w ostatnich dniach próbował wydostać się z tego zastoju.
„Trend is your friend"
Zacznijmy od prostej analizy technicznej. Sytuacja na wykresie nie budzi na razie większych zastrzeżeń. Zadyszka w ostatnich trzech miesiącach nie wywróciła ogólnej diagnozy do góry nogami. Indeks „maluchów" zdołał utrzymać się powyżej ważnych średnich kroczących, liczonych za 200 czy nawet 100 sesji (ta druga była tylko przez chwilę zagrożona w trakcie lipca).
Benchmark przetrwał płaską korektę w na tyle dobrej formie, że w środę sięgnął nawet po nowe maksimum obecnej hossy. Warto odnotować, że z tego poziomu brakuje raptem 3 proc. do rekordu wszech czasów z 2007 roku (21 696,76 pkt na zamknięciu) – aż prosi się, by ten szczyt został wreszcie zdobyty, skoro udało się to już np. rodzimemu WIG-owi (o rekordach można już od dawna natomiast mówić w odniesieniu do sWIG80 w wersji „TR", czyli z uwzględnieniem reinwestycji dywidend).
Warto przy tym odnotować wyniki naszych wcześniejszych analiz, według których w całej historii GPW małe spółki to zdecydowanie najlepszy pod względem wieloletnich stóp zwrotu segment i niejako obowiązkowa pozycja w zdywersyfikowanym portfelu inwestycyjnym.
Wyceny się częściowo uatrakcyjniły
Pojawia się jednak pytanie, czy akcje małych firm nie są zbyt drogie w okolicy rekordu wszech czasów, tak jak to było w 2007 roku. Tradycyjnie zerknijmy na proste, klasyczne wskaźniki wyceny. Z ciekawym zjawiskiem mamy do czynienia, jeśli chodzi o P/E (cena/zysk). Jeśli wierzyć danym Stooq.pl, średni ważony P/E w przypadku sWIG80 w trakcie zastoju samego indeksu wyraźnie... spadł. Wszystko za sprawą odbywającej się równolegle dynamicznej poprawy zysków raportowanych przez spółki wchodzące w skład tego benchmarku. P/E na koniec sierpnia znalazł się w okolicy 11,2, podczas gdy jeszcze w lutym przekraczał 16. Oznacza to, że z poziomu najwyższego od trzech lat osunął się do pułapu nie tak odległego od wieloletnich dołków, odnotowanych czy to na jesieni 2019 r., czy pod koniec 2011 r. (9,5).