Czy w nietypowych czasach, a z takimi z pewnością mamy do czynienia od roku, podejście do inwestycji w fundusze też powinno być nietypowe?
Moim zdaniem nie powinno ono być inne niż zazwyczaj. Historia uczy nas, że z nietypowymi wydarzeniami mamy do czynienia raz na kilka lat. Zawsze przynosiły dużo niepewności, natomiast okazywało się, że nie zmieniały ani ludzkiej psychiki, ani możliwości inwestycyjnych, ani funkcjonowania rynków finansowych. Nie powinno to też zmieniać tego, jak inwestujemy pieniądze. Zasady i plany inwestycyjne powinno się mieć na co najmniej kilka lat, a nie miesięcy. W takiej perspektywie nadzwyczajne wydarzenie nie mają aż tak dużego wpływu.
Jakimi zatem zasadami powinniśmy się kierować przy budowie długoterminowego portfela funduszy?
Tak jak wspomniałem, gdy mówimy o inwestowaniu w fundusze, musimy patrzeć na perspektywę co najmniej kilku lat. Istotne jest też to, jaką zmienność portfela jesteśmy w stanie zaakceptować. Tak też trzeba patrzeć na ryzyko. Inwestor, który buduje portfel na kilka lat, ma też szansę z tej zmienności cen różnych aktywów skorzystać i osiągnąć wyższą stopę zwrotu. Dzięki wydłużeniu horyzontu jesteśmy w stanie z sukcesami inwestować część naszego portfela w bardziej ryzykowne aktywa, takie jak akcje. Jeśli zaś chodzi o sam skład portfela, to uważam, że powinien być on zdywersyfikowany i zawierać różne klasy aktywów, a także obszary geograficzne – w szczególności po tak zadziwiającym roku jak ubiegły. W 2020 r. mieliśmy do czynienia z bardzo dobrym zachowaniem akcji firm technologicznych, natomiast wydaje mi się, że najbliższe miesiące mogą przynieść rozszerzenie tego zjawiska na inne branże. Hossa się demokratyzuje. Stąd też sugerowałbym, myśląc o portfelu na kilka lat, rozłożenie inwestycji na większą liczbę branż, ale też i regionów geograficznych.
Budowanie i dywersyfikacja portfela powinna być jednorazowym działaniem, czy może to powinno zostać rozłożone w czasie? Jak często powinniśmy dokonywać przeglądu portfela funduszy i jak często nim rotować?