Przewagą takiego postępowania jest wiedza o frekwencji w danej emisji i o popycie zgłoszonym przez inwestorów. W domyśle emisje, które cieszyły się dużym zainteresowaniem, mogą być wyceniane powyżej nominału, a te, które nie zgromadziły zbyt wielu zainteresowanych, mogą być sprzedawane w okolicach nominału lub nieco poniżej. Płynność handlu w pierwszych tygodniach obecności na Catalyst jest też z reguły znacznie wyższa niż w kolejnych okresach, więc łatwiej też ulokować nieco większe środki.
wynosi rentowność obligacji z publicznych emisji notowanych na Catalyst.
Praktyka ostatnich debiutów wskazuje jednak, że najwyższe ceny uzyskiwane są krótko po wprowadzeniu papierów do notowań, a im więcej czasu mija od debiutu, tym taniej można obligacje kupić, na co może składać się kilka elementów, łącznie z aspektami podatkowymi (kupowanie obligacji na indywidualny rachunek tuż przed końcem okresu odsetkowego nie jest zazwyczaj zbyt opłacalne). Niemniej jak zwykle wszystko zależy od indywidualnych przypadków. Styczniowa emisja PragmoGo (6 pkt proc. marży i dwuletni termin spłaty) sprzedała się bardzo dobrze (zapisy zredukowano o dwie trzecie), ale zadebiutowała z niewielką premią (0,5 pkt proc.), po czym cena szybko wzrosła do 102,5 proc. Rynek jednak zdał sobie sprawę, że PragmaGo nie skończy programu na tej emisji i papiery potaniały do 101,15 proc. (obecnie). Z kolei bardzo udana emisja Kruka z lutego tego roku (4 pkt proc. marży za pięcioletnie papiery, wartość 50 mln zł) zadebiutowała w okolicach nominału i obecnie notowana jest nieco poniżej, choć istnieje pewne prawdopodobieństwo, że Kruk nie będzie przez jakiś czas aktywny na polskim rynku, który na jego skalę działalności stał się po prostu zbyt mały.
Czytaj więcej
Tegoroczne emisje publiczne adresowane do inwestorów indywidualnych na podstawie prospektów dają wyższą rentowność niż obligacje na rynku wtórnym, ale za cenę dłuższego terminu.
Emisja Bestu z przełomu lutego i marca mimo dobrych parametrów (4,5 pkt proc. marży, czteroletnie papiery) nie sprzedała się zbyt dobrze, ale zadebiutowała po 102,5 proc. Best w ogóle jest emitentem docenianym bardziej na rynku wtórnym niż na pierwotnym, co nie jest nawet zaskakujące. Wskaźniki zadłużenia kształtują się na historycznie niskich poziomach i po skumulowanej w poprzednich latach spłacie obligacji ryzyko kredytowe prezentuje się bardzo atrakcyjnie dla inwestorów, którzy uważnie śledzą poczynania Bestu. Podobnie jest w przypadku Kredyt Inkaso, którego marcowo-kwietniowa emisja już zadebiutowała na Catalyst z ceną o włos niższą od nominału.