Wielka płyta nie traci na popularności

Mieszkania w blokowiskach drożeją, ale zwykle są tańsze niż lokali deweloperskich. Płytę lubią inwestorzy i klienci z chudszym portfelem.

Publikacja: 04.05.2021 05:17

Chętnych na lokale w blokowiskach nie brakuje. Mit wielkiej płyty został odczarowany.

Chętnych na lokale w blokowiskach nie brakuje. Mit wielkiej płyty został odczarowany.

Foto: Shutterstock

Co czwarte mieszkanie sprzedawane na rynku wtórnym w I kw. tego roku to wielka płyta – wynika ze statystyk sieciowej agencji Metrohouse. – Jak widać, ten rodzaj budownictwa ma się nadal bardzo dobrze, nawet pod presją dużej podaży mieszkań o lepszym standardzie i wybudowanych w nowszych technologiach – mówi Marcin Jańczuk, ekspert Metrohouse.

Jest drożej

Z danych Metrohouse i Gold Finance wynika, że średni metraż lokali sprzedawanych w takich budynkach w I kw. to równe 50 mkw. – Równie często pytania dotyczą mniejszych mieszkań. Klient mówi, że ma określony budżet, i wielka płyta pozostaje jedyną możliwością zrealizowania marzeń o własnym lokalu – wyjaśnia Jańczuk. – Zaczyna więc od małej kawalerki, poniżej 30 mkw., lub dwóch pokoi (38–42 mkw.). Głównym argumentem pozostaje cena. Zwłaszcza teraz, kiedy nieruchomości drożeją w szybkim tempie, zakup mieszkania do remontu daje możliwość uzyskania niższej ceny. A standard lokalu można z czasem podwyższyć.

Ceny transakcyjne jednopokojowych wielkopłytowych lokali w stolicy na początku roku zaczynały się od 270 tys. zł, dwupokojowych – od 340 tys. zł (dane z transakcji zawartych za pośrednictwem Metrohouse).

Jak zauważa Marcin Jańczuk, nie jest to więc segment mieszkań, który szczególnie odbiega od trendów wzrostowych.

Na zwyżki cen wskazuje też agencja Power Invest. – Na stołecznym Tarchominie na początku 2020 r. ceny mieszkań w wielkiej płycie wahały się od 7,5 do 8 tys. zł za mkw. Dziś dochodzą do 10 tys. zł – podaje Jakub Chalimoniuk z warszawskiego oddziału Power Invest. – Kawalerka to wydatek minimum 300 tys. zł, ceny dwóch pokoi zaczynają się od 350 tys. zł.

Jerzy Sobański, ekspert Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN), dopowiada, że ceny mieszkań w wielkiej płycie w stolicy zaczynają się od 9,5 tys. zł za mkw. – Większość oscyluje w przedziale 10–11,5 tys. zł. Ceny ofertowe są, oczywiście, wyższe – mówi.

Także we Wrocławiu płyta trzyma się mocno. Jak podaje Małgorzata Pakuła, ekspertka Wrocławskiej Giełdy Nieruchomości (WGN), lokale jedno-, dwupokojowe, w zależności od standardu, kosztują 9–11 tys. zł za mkw.

Blokowiska drożeją też w Krakowie. – Na wiosnę 2020 r. ceny kawalerek na przykład na Płaszowie wynosiły ok. 7,5–8,3 tys. zł za mkw. – mówi Aneta Brózda z krakowskiego oddziału Power Invest. Dziś można śmiało oczekiwać 10 tys., a nawet 11 tys. zł za mkw., jeśli lokal jest bliżej centrum.

Dla młodych i flipperów

Jerzy Sobański ocenia, że mieszkania z wielkiej płyty nie radzą sobie tak dobrze jak deweloperskie, ale na pewno nie jest z nimi źle. – Mają trzy zalety. Bardzo często – dobry adres, funkcjonalny rozkład i zazwyczaj niższą cenę niż lokale wybudowane przez dewelopera w podobnej lokalizacji – wskazuje ekspert PFRN. – Nie bez znaczenia jest infrastruktura, ale nie chodzi, jak kilkanaście lat temu, o odległość od centrum handlowego, a bardziej o szkoły, rekreację, zieleń.

Są i wady. – Zwykle to brak garażu, rzadko też są parkingi – mówi Jerzy Sobański. – To też niższy standard lokali i powierzchni wspólnych. No i jest opinia, z którą trudno polemizować, że takie mieszkania są gorsze i już – dodaje.

Ekspert PFRN zauważa, że swego czasu lokale w wielkiej płycie chętnie kupowali flipperzy. – Zwykłe M3 przerabiali w krótkim czasie na – w ich mniemaniu – apartamenty lub lokale na wynajem – opowiada Jerzy Sobański. – Dziś też mamy inwestorów kupujących na wynajem, ale jest to bardziej ryzykowne i mniej opłacalne niż przed pandemią – ocenia.

Z kolei Marcin Jańczuk uważa, że mit wielkiej płyty został chyba odczarowany. – Budynki nie wyglądają tak źle jak niegdyś, zmienia się struktura mieszkańców – podkreśla. Płyta jest wciąż na celowniku inwestorów. Ci bowiem, jak mówi Marcin Jańczuk, zawsze przecież szukają mieszkań, które dają zarobić.

– A wielka płyta jak najbardziej do tej grupy się zalicza. Znajdziemy sporo lokali wymagających remontu, które po odświeżeniu mogą być obiektem pożądania wielu nabywców – mówi ekspert Metrohouse. – Ale to nie inwestorzy dominują na tym rynku. Takie mieszkania często wybierają młode osoby, które szukają lokalu w rozsądnej cenie. W niektórych miastach wielka płyta stoi w centrach. Takie mieszkania dla wielu, np. niezmotoryzowanych, są świetnym rozwiązaniem.

Jakub Chalimoniuk potwierdza, że chętnych na wielką płytę nie brakuje. – Jest nadal łakomym kąskiem, szczególnie dla flipperów. Ceny nie są na tyle wysokie, aby odstraszyć potencjalnych inwestorów. Nadal warto brać pod uwagę zakup takiego mieszkania, remont i sprzedaż z zyskiem – uważa ekspert Power Invest. – Lokale w budynkach z wielkiej płyty kupują też młode osoby z mniejszą zdolnością kredytową, których nie stać na mieszkanie od dewelopera, bo to wiąże się z dodatkowymi kosztami na wykończenie – zauważa.

Małgorzata Pakuła dodaje, że inwestorzy szukają najczęściej mieszkań małych – jedno- lub dwupokojowych. – Podobnie jak młode osoby – single, którzy kupują pierwsze mieszkanie w dobrej lokalizacji – mówi ekspertka WGN. – Większymi, trzy-, czteropokojowymi lokalami na spokojnych, nawet bardziej oddalonych osiedlach interesują się klienci kupujący nieruchomości dla siebie, aby poprawić komfort.

Jaka przyszłość czeka wielką płytę? – Gdyby nie obowiązujący w Polsce system mieszkalnictwa (budynki wielorodzinne z prywatnymi mieszkaniami), to takie bloki byłyby pewnie wyburzane, a w ich miejscu powstawałyby droższe i nowocześniejsze – mówi Jerzy Sobański. – Trudno jednak wyobrazić sobie dewelopera negocjującego warunki sprzedaży z kilkuset właścicielami mieszkań. To prawie nierealne, choć znam takie przypadki.

Gdyby ten scenariusz miał się ziścić, to jak wyjaśnia Sobański, musiałoby nastąpić wielkie rozwarstwienie cen nowych i wielkopłytowych mieszkań. – Różnica musiałaby być dwu- lub trzykrotna – ocenia ekspert PFRN. Podkreśla, że remonty i modernizacje sprawiają, że bloki z płyty zyskały na komforcie i wyglądzie. – Nie wróżę ich kłopotów ani końca przez najbliższe 20–30 lat – mówi Jerzy Sobański.

Nieruchomości
Wynajem mieszkania tańszy niż zakup na kredyt
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Nieruchomości
Mieszkania z zielonymi certyfikatami droższe, ale dadzą oszczędności
Nieruchomości
Mieszkania do remontu są łakomym kąskiem. Ustawiają się po nie kolejki
Nieruchomości
Agenci będą się dzielić ofertami. Co to da ich klientom?
Materiał Promocyjny
NIS2 - skuteczne metody zarządzania ryzykiem oraz środki wdrożenia
Nieruchomości
Wynajem mieszkań. Byli studenci, będą turyści
Nieruchomości
Branża potrzebuje uwrażliwienia na kwestie społeczne