Opublikowany w ubiegły czwartek indeks nastrojów SII pokazał, że nastroje krajowych inwestorów indywidualnych osiągnęły poziom najwyższy od ponad 2,5 roku. Oznacza to, że spodziewają się oni zwyżek w perspektywie najbliższych sześciu miesięcy (tak odpowiedziało 59,7 proc. osób, 22 proc. oczekuje trendu bocznego, a 18,3 proc. spadkowego).
Zbieżna z tymi wynikami jest ostatnia ankieta „Parkietu". Wynika z niej, że 61 proc. odwiedzających parkiet.com i nasze kanały w mediach społecznościowych spodziewa się zwyżek indeksu WIG w perspektywie roku. Dodajmy jeszcze, że na kanale Parkiet TV na YouTubie do najchętniej oglądanych w październiku i listopadzie filmów należą te, które w tytule mają słowo „hossa". Czy ta ostatnia faktycznie nadchodzi?
Oczekiwania vs rzeczywistość
Mawiają, że „tłum ma wiele głów, ale nie ma mózgu". W tym kontekście wyników ankiet nie należy traktować jako czynnika sprawczego, który gwarantuje materializację zawartych tam oczekiwań. Raczej należy zastanowić się nad tym, czy te oczekiwania są racjonalne w obliczu tego, co dzieje się na i wokół warszawskiego parkietu.
Czynniki lokalne, które mają przełożenie głównie na segment małych i średnich spółek, trudno uznać za nad wyraz pozytywne. Po pierwsze bowiem według ostatnich danych GUS roczna dynamika PKB Polski wyniosła w III kwartale 3,9 proc., co jest najgorszym wynikiem od 2016 r. Po drugie sporym znakiem zapytania jest wpływ reformy emerytalnej na wyceny. Z jednej strony mamy likwidację OFE i niewiadomą dotyczącą tego, ile osób zostanie w IKE, a ile przeniesie się do ZUS. Im bardziej realia okażą się oddalone od szacunków rządu, tym większe ryzyko, że GPW zaleje dodatkowa podaż akcji. Z drugiej strony jest projekt pracowniczych planów kapitałowych, z którym wielu analityków wiąże ogromne nadzieje. Oczekuje się bowiem, że akcji w funduszach PPK będzie na tyle dużo, że podreperuje to płynność przy Książęcej i podniesie szorujące pod dnie wyceny wielu spółek. Szkopuł w tym, że nadal nie wiadomo, ilu pracowników po pierwszym etapie wdrożenia PPK zdecydowało się pozostać w programie. Po trzecie wciąż kulą u nogi GPW jest sektor bankowy. Jego przedstawiciele pozostają pod presją wyroków TSUE i pod znakiem zapytania stoi to, jak orzeczenia będą przekładać się na wyniki finansowe.
Nie jest dobrze. Oczekiwania kontra rzeczywistość zdają się tu przegrywać 0 do 3. Trzeba jednak pamiętać, że skoro zrobiliśmy tu powyższą wyliczankę, to inwestorzy prawdopodobnie też zdają sobie sprawę z istnienia wymienionych czynników ryzyka. To wszystko może być więc już w cenach. Na korzyść tego wniosku przemawia fakt, że na GPW jest relatywnie tanio. Wskaźnik P/E dla WIG jest w okolicy dołka z przełomu lat 2011/2012. Od początku roku do połowy listopada WIG zyskał zaledwie 2 proc., sWIG80 – 9,9 proc., a WIG20 i mWIG40 spadły o 2,8 proc. Dla porównania – indeks MSCI EM, a więc grupujący inne rynki wschodzące, zyskał w tym roku prawie 9 proc. Mamy więc co nadrabiać.