Historia kontraktów na akcje na warszawskiej giełdzie sięga już ponad dziesięciu lat. W styczniu 2001 r. GPW uruchomiła obrót kontraktami na najbardziej płynne w tamtym czasie polskie akcje. Po zaakceptowaniu wniosku przez Komisję Papierów Wartościowych i Giełd (dzisiejszą Komisję Nadzoru Finansowego) inwestorzy mogli handlować futures na papiery Telekomunikacji Polskiej, Elektrimu i PKN Orlen. Obecność futures na akcje otworzyła przed graczami alternatywne możliwości inwestowania kapitału, tak w stosunku do pozostałych klas pochodnych, jak również w stosunku do samych akcji. Już wtedy analitycy podkreślali, że w głównej mierze zainteresowani nimi będą spekulanci. Futures na akcje miały także umożliwić arbitraż pomiędzy kursem papieru wartościowego a wystawionym na niego kontraktem.
W kolejnych latach giełda sukcesywnie powiększała swoją ofertę, dzięki czemu obecnie na GPW można handlować kontraktami na akcje 13 firm. Jednak dopiero ostatnie lata to większe zainteresowanie tymi instrumentami wśród inwestorów.
Trudne początki
Wolumen obrotu wynoszący 60 tys. sztuk w pierwszym roku notowań akcyjnych futures na GPW nie był dla giełdy zadowalający. Z tego aż 27 tys. przypadło na kontrakty oparte na akcjach ulubieńca spekulantów – Elektrimu. Drugimi najpopularniejszymi papierami w tamtym czasie były instrumenty oparte na walorach Telekomunikacji Polskiej. Obrót nimi wyniósł ponad 22 tys. sztuk.
Nieco lepiej było już w kolejnym roku. Obrót kontraktami na akcje przekroczył 90 tys. sztuk. Zmienił się też główny instrument bazowy, którym obracano. To kontrakty na walory Telekomunikacji Polskiej stały się obiektem największego zainteresowania inwestorów – obrót nimi przekroczył 30 tys. sztuk.
Większa, choć i tak daleka od przyzwoitego poziomu, aktywność inwestorów pojawiała się tylko w chwilach podwyższonej zmienności samych akcji. Praktycznie całe zainteresowanie inwestorów kontraktami na akcje skupiało się na pochodnych na papiery TP, Orlenu i KGHM.