Jak wygląda sytuacja na rynkach na koniec wakacji? Jak po blisko miesiącu oceniacie państwo wpływ krachu na rynku Japonii z 5 sierpnia – czy miał on głębsze konsekwencje dla rynków globalnych i dla Polski? Ta korekta wywołała trzy tygodnie temu ogromny strach, że uruchomi reakcję łańcuchową katastrof, jak przy Lehman Brothers.

Rzeczywiście, reakcja rynku na korektę w Japonii była gwałtowna, natomiast powinniśmy zobaczyć szerszy kontekst, dlaczego rynki były aż tak zmienne po decyzji banku centralnego Japonii o podwyżce stóp procentowych. Te decyzje były bardzo racjonalne, opierały się na rosnącej presji inflacyjnej. To, w jaki sposób rynek zareagował, najwyraźniej wskazuje na to, że bank centralny Japonii podwyżki będzie realizował mniejszymi krokami i będzie opóźniał tę decyzję w skali kilku miesięcy. Co do zasady rynek bardzo wrażliwie reaguje na tego typu wahnięcia na rynku azjatyckim, giełdy w Japonii w pewnym stopniu przygotowują otwarcia europejskich parkietów, więc wielu inwestorów patrzy na to, w jaki sposób się zamyka indeks Nikkei, dopiero później próbuje oszacować nastroje na kolejną sesję na parkietach w Warszawie w Europie Zachodniej. Jesteśmy w bardzo długim, mocnym trendzie wzrostowym globalnie na dużych indeksach, na indeksach podstawowych, na rynkach rozwiniętych, i ta narastająca chęć do realizacji zysków jest dosyć naturalna i specyficzna dla tej fazy wzrostowej. Dlatego im dalej jesteśmy w tym trendzie wzrostowym, tym ta zmienność, która prowokuje do korekty, będzie narastała. Uważam, że nie ma powodów do większych obaw, ponieważ przypatrując się największym gospodarkom świata, w tym gospodarce amerykańskiej, jesteśmy w dobrym momencie. Obserwujemy sezon wyników amerykańskich spółek za pierwsze półrocze i za drugi kwartał i wszystko wskazuje na to, że zaskoczeń pozytywnych wynikami firm było dużo więcej, więc tendencja do utrzymania się wzrostów jest oparta na dobrych fundamentach.

Skoro jest tak dobrze, to skąd tak gwałtowne reakcje inwestorów na początku sierpnia na przeceny w Japonii?

Elementem, który faktycznie mógł prowokować część inwestorów do gwałtowniejszych reakcji, szczególnie na rynku amerykańskim, był fakt, że hossa opierała się na wybranej puli kilkunastu spółek sektora technologicznego. My jako biuro maklerskie sygnalizowaliśmy od początku roku, by unikać koncentracji inwestycji w sektorze high-tech właśnie w Stanach Zjednoczonych, w spółki określane jako „Magnificent Seven”, by nie narazić się właśnie na takie korekty jak ta na przełomie lipca i sierpnia. Widzimy pewną koncentrację tych wzrostów w wybranych branżach na rynkach rozwiniętych i to jest czynnik ryzyka. Dlatego kierując nasze rekomendacje do inwestorów detalicznych, staramy się proponować szerszą dywersyfikację portfela, tak by w dalszym ciągu wykorzystywać to, co się dzieje na rynkach światowych, jeśli chodzi o poprawę kondycji gospodarczej, natomiast być może unikając albo starając się mniej lokować środków w tę wspaniałą siódemkę czy spółki sektora technologicznego, szczególnie na parkiecie amerykańskim. My w naszych propozycjach inwestycyjnych podkreślamy, że w dalszym ciągu, zwłaszcza w Polsce, z uwagi na to, że stopy procentowe są na relatywnie wysokich poziomach, atrakcyjny jest rynek obligacji, zarówno obligacji skarbowych, jak i obligacji korporacyjnych.

Głównym tematem w USA jest kampania wyborcza. Jaki może mieć efekt wygrana Kamali Harris, jak i ewentualny powrót Donalda Trumpa na gospodarkę i giełdę?

Rzeczywiście, jesteśmy w bardzo specyficznym momencie, gdzie czynnik polityczny może mieć decydujący wpływ na nastroje inwestorów na giełdzie. Abstrahując od tego, że sytuacja makroekonomiczna w Stanach Zjednoczonych jest dobra i to jest potwierdzone właśnie poprzez dobry sezon wyników spółek amerykańskich i prognozy na koniec 2024–2005 roku, to my jako biuro maklerskie obniżyliśmy nasze zaangażowanie na rynku akcji o jeden stopień, właśnie w oczekiwaniu na wybory w Stanach Zjednoczonych, z uwagi na to, że im bliżej będziemy tego punktu przełomowego, tym rynki będą bardziej zmienne. Dlatego, by oszczędzić naszym klientom nerwów i przeżywania tej zmienności, uważamy, że w tym konkretnym momencie może lepiej jednak postawić na rynek obligacji.

Jakie są więc państwa ogólne rekomendacje dla klientów na nadchodzącą jesień, na podstawie tego obrazu rynków na świecie?

Nasze rekomendacje są dostosowane do apetytu na ryzyko poszczególnego klienta, są więc one różne, każdy klient inaczej toleruje inną zmienność. Klient polski jest raczej konserwatywny niż dynamiczny. W porównaniu z innymi gospodarkami, nawet z rynków wschodzących, jak Czechy czy Turcja, polski inwestor jest dużo bardziej ostrożny. Dlatego nasze rekomendacje częściej analizują możliwy scenariusz tego, co może się dziać na rynku długu, ponieważ lwia część portfolio naszych klientów jednak jest połączona z tym segmentem rynku finansowego. Uważamy, że pozycjonowanie się na polskich obligacjach skarbowych oraz korporacyjnych, wysokiej jakości, jest strategią dobrą i bezpieczną, ale również pozwalającą liczyć na większe niż na lokatach bankowych stopy zwrotu. Jeśli chodzi o rynek akcji, również widzimy tutaj bardzo duży potencjał dla klientów, którzy posiadają większy apetyt na ryzyko, natomiast z uwagi na zbliżanie się do wyborów w USA inwestorzy powinni być przygotowani na podwyższoną zmienność, która raczej będzie się nasilała. W związku z czym uważam, że inwestowanie w sektory stabilne, jak w Polsce na przykład sektor finansowy oraz niektóre wybrane spółki z sektorów wydobywczych, przetwórczych, energetycznych, to są dobre kierunki inwestycyjne.