W Europie Zachodniej, szczególnie w przypadku ETF-ów, ważną rolę odgrywają inwestorzy instytucjonalni, choć w Polsce z rozwojem rynku ich znaczenie również będzie rosło. Instytucje dzięki np. trackerom – strukturom śledzącym zmiany cen instrumentu bazowego, mogą się zabezpieczać przed zmianami cen surowców, grając na przykład na spadki czy wzrosty ceny ropy Brent.
Rynek struktur w Polsce jeszcze raczkuje. Platformy foreksowe – będące w pewnym sensie konkurencją dla struktur, cieszą się znacznie większą popularnością. Dlaczego? Przede wszystkim ze względów marketingowych – platformy foreksowe są w porównaniu ze strukturami bardzo szeroko promowane, dzięki czemu osoby niebędące zawodowcami mają większą świadomość tego typu inwestycji. Strukturom mogłyby więc pomóc akcje edukacyjne organizowane nie tylko przez GPW, ale również przez emitentów.
Kluczowa jest również większa liczba emitentów – w tej chwili to zaledwie siedem instytucji oraz animatorów certyfikatów notowanych na giełdzie.
Więcej struktur, obecnie jest ich niecałe 250, nawet na ten sam instrument bazowy, przykładowo złoto, oznaczałoby większą konkurencję pomiędzy emitentami i większe obroty certyfikatami. – Rozwojowi rynku struktur mogłyby sprzyjać również odpowiednie przepisy podatkowe. Jeżeli dobrze pamiętam, w Austrii, gdy trzymało się certyfikat dłużej niż rok, nie trzeba było płacić od niego podatku od zysków kapitałowych. Coś takiego na pewno przydałoby się również u nas – mówi nasz rozmówca z banku emitującego struktury, który woli zachować anonimowość.
Bardziej sprzyjające regulacje na pewno pomogłyby rozwojowi rynku, jednak jego wzrost to w głównej mierze kwestia czasu i większej dojrzałości finansowej inwestorów nad Wisłą. – Wystarczy porównać struktury z platformami foreksowymi, które cieszą się znacznie większą popularnością. Certyfikaty mają taki sam potencjał, nimi również można się „pobawić" – uważa nasz rozmówca.