Panie Damianie pół roku wprowadzał pan do oferty futuresy na WIG20. Czemu tak długo?
Damian Patrowicz: Walczyliśmy z kwestiami rozliczeniowo-systemowymi. Jak już nie raz wspominałem, napotykaliśmy drobne błędy natury informatycznej, ale w końcu udało nam się je wyeliminować. Poza tym mieliśmy też kilka zmian regulacyjnych, bo Nova Giełda nie jest już spółką polską, tylko estońską, co też nie pomagało w przyspieszeniu pracy. Ostatecznie kontrakty na WIG20 ruszyły 11 lipca. Na ten moment notowane są od godziny 12.30 do 18.30, a będą niebawem prawie całą dobę z godzinną przerwą w nocy.
Jakie było zainteresowanie kontraktami w pierwszych dniach?
Dosyć spore, ale nie będę ukrywać, że GPW nie przebiliśmy. Wprawdzie wolumenowo się zbliżyliśmy, ale na rynku warszawskim mnożnik jest 20, a u nas jest 1 do 1. Ponadto u nas grają tylko inwestorzy indywidualni.