Notowania Kernela rozpoczęły czwartkową sesję od spadków, ale potem zaczął dominować popyt. Po południu kurs zyskiwał ponad 5 proc., do 9,4 zł, przy stosunkowo wysokim wolumenie. Jego wartość tylko w pierwszej połowie sesji przekroczyła poziom pół miliona złotych.
W wolnym obrocie jest już niewiele akcji – dominujący akcjonariusz ma prawie 95 proc. i podtrzymuje plan wycofania spółki z giełdy. Sprzeciwia się temu część inwestorów mniejszościowych, a atmosferę wokół spółki podgrzało jej stanowisko, które opisaliśmy na łamach czwartkowego „Parkietu”. Kernel ocenia, że roszczenia grupy akcjonariuszy, którzy chcą zablokowania delistingu i złożyli pozwy do sądu w Luksmeburgu, mają spekulacyjny charakter.
Czytaj więcej
Giełdowa spółka zdecydowała się zabrać głos, odpowiadając na pytania „Parkietu”. Przekonuje, że wycofanie z giełdy to dobra decyzja, realizowana z poszanowaniem praw inwestorów mniejszościowych. Ci są innego zdania.
– To nic innego jak szantaż, podobnie jak jakiekolwiek roszczenia o szkody spowodowane wycofaniem z obrotu – twierdzi Kernel. Informuje, że przedstawiciele tej grupy akcjonariuszy otwarcie wyrażają gotowość do sprzedaży akcji i odnoszą się do poziomu 100 zł jako uczciwej ceny jednego dnia, a do ceny 150 zł w innym dniu, podczas gdy rynek nigdy nie wyceniał akcji na takich poziomach – nawet przed wybuchem pełnoskalowej wojny w Ukrainie.
Kernel jest wiodącym koncernem spożywczym prowadzącym swój biznes w Ukrainie, a zarejestrowanym w Luksemburgu. To w dużej mierze od decyzji tamtejszego sądu zależą losy delistingu. Na decyzję tę czeka też KNF.