Dla producentów piwa ubiegły rok obfitował w niespodzianki. Wybuch wojny w Ukrainie, wysoka inflacja, rosnące ceny energii oraz koszty np. szklanych butelek, a to wszystko zwieńczone obawami o dostawy CO2 wykorzystywanego przez największe browary.
– W ubiegłym roku mieliśmy do czynienia z kontynuacją trendu spadkowego na rynku piwa alkoholowego i choć dynamika spadku wyhamowała, to daleko nam od powrotu do sytuacji sprzed pandemii – komentuje dla „Parkietu” Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie.
Warto zauważyć, że skok wartości rynku jest efektem wyższych cen, a nie wzrostu konsumpcji. – W 2022 r. rynek piwa ustabilizował się wolumenowo. Spadki wyhamowały i cały rok zakończył się sprzedażą na poziomie z 2021 r. Wynikało to głównie z przesunięć pomiędzy typami piwa i powrotem konsumentów do tradycyjnych piw jasnych pełnych. Wartościowo rynek piwa urósł, ale ten wzrost wynika wyłącznie z podwyżek cen, które nie w pełni odzwierciedlają wzrost kosztów – uzupełnia Agata Koppa, dyrektorka w Carlsberg Polska.
Rynkowe otoczenie nie sprzyja poprawie warunków browarów. Abstrahując od rosnących kosztów, których skutki przyjdzie nam jeszcze zobaczyć, firmy borykają się z rosnącą co roku do 2027 r. o 5 proc. akcyzą. – Bieżące zmiany cen, niekiedy dość gwałtowne, mają ograniczony wpływ na producentów, gdyż ci zaopatrują się głównie w oparciu o umowy długoterminowe. Dlatego też wpływ niektórych podwyżek kosztów jest odłożony w czasie. Nie ulega wątpliwości, że trend jest wzrostowy, jeśli chodzi o najważniejsze składniki produkcji piwa, a dodatkowo ubiegły rok pokazał, że nie tylko cena może być problemem, ale także dostępność poszczególnych surowców. Zamieszanie wokół CO2 jest tego dobrym przykładem – zauważa Morzycki.
Tak niesprzyjające otoczenie uderza przede wszystkim w małe browary, które mają coraz większe problemy z dostawą swoich produktów do większych sieci handlowych. – Wszyscy odczuwają skutki kryzysu gospodarczego, także sieci, które stawiają ostatnio raczej na producentów mających do zaoferowania większy wybór produktów, ograniczając powoli niszowe wyroby alkoholowe od lokalnych producentów. Tym samym negocjacje z sieciami handlowymi stają się dla małych producentów coraz większym wyzwaniem – mówi Jakub Gromek, dyrektor generalny Mazurskiej Manufaktury.