Magdalena Brzezińska, Grupa Żywiec: Piwo czeka na Euro i igrzyska olimpijskie

– Po tak głębokich spadkach, jakie mieliśmy w ubiegłych latach, trudno być aż takim optymistą, by powiedzieć, że rynek wróci do wzrostów. Mamy nadzieję, że przynajmniej się ustabilizuje – mówi Magdalena Brzezińska, dyrektorka ds. korporacyjnych w Grupie Żywiec.

Publikacja: 27.05.2024 18:25

Magdalena Brzezińska, dyrektorka ds. korporacyjnych w Grupie Żywiec

Magdalena Brzezińska, dyrektorka ds. korporacyjnych w Grupie Żywiec

Foto: parkiet.tv

Od majówki trwa coroczny szczyt sprzedaży piwa. Ubiegły rok jednak dla branży okazał się bardzo nieudany, Polacy kupili o 200 mln litrów piwa mniej. Z jakimi nastrojami branża dziś wchodzi w szczyt sezonu?

Rzeczywiście, kilka ubiegłych lat to okres dosyć znaczących spadków sprzedaży piwa w Polsce, był to efekt kumulacji kilku negatywnych czynników, które mamy już raczej za sobą. Chodzi oczywiście o pandemię, ograniczenia możliwości spędzania wspólnie czasu, brak dużych eventów i wydarzeń masowych. Potem wybuch wojny w Ukrainie spowodował spadek nastrojów konsumenckich, trzecim istotnym czynnikiem była oczywiście inflacja i spadek dochodów rozporządzalnych w społeczeństwie. Piwo jest produktem, po który Polacy dosyć chętnie sięgają, ale muszą mieć do tego odpowiedni nastój, bo to nie jest oczywiście produkt pierwszej potrzeby. Ubiegły rok był faktycznie najgorszy od lat, bo sprzedaż piwa spadła o ponad 7 proc. My też odczuliśmy te spadki.

Ten rok natomiast zapowiada się dosyć dobrze, bo od samego początku, od pierwszych nawet zimowych miesięcy, pozytywnie zaskoczyła nas pogoda. Wiosna w tym roku jest dużo cieplejsza niż w ubiegłych latach. W marcu piwo nawet powróciło do wzrostu sprzedaży w porównaniu z marcem ubiegłego roku. Kwiecień był już nieco gorszy, ponieważ wróciły minusowe temperatury. Ale po takich głębokich spadkach z 2023 r. i lat wcześniejszych mamy delikatną stabilizację. Zaczynamy odczuwać jako konsumenci trochę niższą inflację, ceny rosną wolniej i zaczynamy pozwalać sobie na zakupy produktów nie tylko wyłącznie pierwszej potrzeby.

Kibice czekają na mistrzostwa piłkarskie Euro 2024, piłka nożna jest ważnym wydarzeniem także dla rynku piwa. Czy spodziewacie się wzrostu w sprzedaży w trakcie rozgrywek?

Myślę, że trudno mówić o wzrostach sprzedaży, ale rzeczywiście liczymy na stabilizację. Po tak głębokich spadkach, jakie mieliśmy w ubiegłych latach, trudno być aż takim optymistą, żeby powiedzieć, że rynek wróci do wzrostów, ale mamy nadzieję, że on przynajmniej się ustabilizuje, a rzeczywiście mamy kilka dużych wydarzeń – mistrzostwa w piłce nożnej, olimpiada, a my świętujemy w tym roku 15-lecie naszego kluczowego wydarzenia, które sponsoruje jedna z naszych marek, czyli Męskiego Grania.

Grupa Żywiec niedawno zeszła z giełdy, więc z branży alkoholowej na GPW został w zasadzie jeden duży gracz, firma Ambra. Firmy z branży co jakiś czas zapowiadają, że chcą wejść na NewConnect, że będą szukały w ten sposób finansowania, ale finalnie to się nie dzieje. Ogromną popularnością w branży piwnej cieszył się crowdfunding, ale to już minęło. Czy obecnie piwo – albo szerzej: alkohol – jest dobrą branżą do szukania możliwości inwestycyjnych?

Mogę się wypowiadać głównie za branżę piwowarską, piwo jest obecne na rynku od wielu lat i jest to dosyć stabilna kategoria, która też cały czas się rozwija w kontekście innowacji. Inwestujemy w nowoczesność, w digitalizację, w automatyzację procesów. Na rynkach międzynarodowych można zaobserwować, że ta branża charakteryzuje się dosyć stabilnymi wypłatami dywidendy. Wydaje się więc, że z punktu widzenia inwestora, który szuka długofalowych inwestycji, jest to branża, która w dzisiejszym niepewnym świecie daje pewnego rodzaju stabilność. Natomiast co do obecności spółek na giełdzie trudno mi się wypowiadać w imieniu innych firm. W naszej sytuacji zmieniła się nasza struktura własnościowa – nasz większościowy udziałowiec Heineken wykupił 100 proc. własności akcji firmy od mniejszościowego udziałowca, w związku z tym wykupił też mniejszościowy pakiet akcji od indywidualnych inwestorów, zatem nie było powodu, dla którego firma miałaby dalej funkcjonować na polskim parkiecie. Heineken jest notowany na giełdzie w Amsterdamie.

Już za pół roku wejdzie w życie system kaucyjny. Przygotowania do niego idą dużo wolniej, niż można było zakładać. Ani najwięksi gracze, producenci napojów bezalkoholowych, ani browary nadal nie założyli spółek operatorów. Wniosek o zgodę na utworzenie spółki przez firmy bezalkoholowe trafił do UOKiK, a browary zwróciły się o taką zgodę do Komisji Europejskiej. Na jakim etapie dzisiaj jesteście?

Pamiętajmy, że trwają konsultacje społeczne nad projektem nowelizacji ustawy, mamy nadzieję, że zakończą się one uwzględnieniem wielu uwag wprowadzających. Dzisiaj jednak rzeczywiście przygotowujemy się w oparciu o te przepisy, które funkcjonują. Tak naprawdę nie wiadomo było, czy trzeba iść od razu do Komisji Europejskiej, czy wystarczy pójść do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. My skierowaliśmy swoją sprawę do Komisji Europejskiej też z tego powodu, że jesteśmy częścią ogromnych grup działających na rynkach międzynarodowych, więc chcieliśmy mieć pewność, że nie łamiemy żadnych przepisów na poziomie UE. Rzeczywiście, można mieć takie poczucie, że prace przygotowawcze zmierzające do stworzenia operatora idą dosyć wolno, ale kluczowe było dobre zrozumienie wpływu na bardzo szczegółowe elementy procesu biznesowego całej tej ustawy, która została stworzona bardzo chaotycznie, jest w niej mnóstwo niejasności, min, na które się można natknąć. Czasu wymaga też krok związany z koniecznością uzyskania zgody na koncentrację, ale równolegle oczywiście cały czas przygotowujemy ten proces.

Czy macie już jakieś szacunki, ile będzie kosztowało zbudowanie takiej spółki operatora, łącznie ze wszystkimi kosztami przygotowań?

To jest trudne pytanie. Nie wiadomo, czy liczyć to w oparciu o przepisy, które funkcjonują od września, czy sugerować się tym, że uda się wprowadzić zmiany w nowelizacji. Możemy nawiązywać do doświadczeń w innych krajach, że stworzenie tego systemu kosztuje setki milionów euro. To jest pewien punkt odniesienia dla nas, natomiast naprawdę bardzo trudno na obecnym etapie podać pełen koszt tego systemu, bo to zależy od wielu zmiennych – ilu operatorów finalnie zostanie powołanych, ile sklepów będzie chciało się przyłączyć, ile będzie punktów zbiórki.

Handel i konsumpcja
Techniczna spółka dnia. Poturbowany Eurocash broni się przy jesiennych dołkach
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Handel i konsumpcja
Marcin Zieliński: Makarony szukają akwizycji
Handel i konsumpcja
Gorąca końcówka pierwszego półrocza dla spółek z WIG-odzież
Handel i konsumpcja
Wittchen ma problem. W turystyce boom, a walizki nie schodzą. Oto dlaczego
Handel i konsumpcja
Inwestorzy fetują zwolnienia w Eurocashu. „Do obietnic podchodzą serio”
Handel i konsumpcja
Czy Żabka ukąsi Dino? Analitycy wskazują słabe punkty