Myślę, że trudno mówić o wzrostach sprzedaży, ale rzeczywiście liczymy na stabilizację. Po tak głębokich spadkach, jakie mieliśmy w ubiegłych latach, trudno być aż takim optymistą, żeby powiedzieć, że rynek wróci do wzrostów, ale mamy nadzieję, że on przynajmniej się ustabilizuje, a rzeczywiście mamy kilka dużych wydarzeń – mistrzostwa w piłce nożnej, olimpiada, a my świętujemy w tym roku 15-lecie naszego kluczowego wydarzenia, które sponsoruje jedna z naszych marek, czyli Męskiego Grania.
Grupa Żywiec niedawno zeszła z giełdy, więc z branży alkoholowej na GPW został w zasadzie jeden duży gracz, firma Ambra. Firmy z branży co jakiś czas zapowiadają, że chcą wejść na NewConnect, że będą szukały w ten sposób finansowania, ale finalnie to się nie dzieje. Ogromną popularnością w branży piwnej cieszył się crowdfunding, ale to już minęło. Czy obecnie piwo – albo szerzej: alkohol – jest dobrą branżą do szukania możliwości inwestycyjnych?
Mogę się wypowiadać głównie za branżę piwowarską, piwo jest obecne na rynku od wielu lat i jest to dosyć stabilna kategoria, która też cały czas się rozwija w kontekście innowacji. Inwestujemy w nowoczesność, w digitalizację, w automatyzację procesów. Na rynkach międzynarodowych można zaobserwować, że ta branża charakteryzuje się dosyć stabilnymi wypłatami dywidendy. Wydaje się więc, że z punktu widzenia inwestora, który szuka długofalowych inwestycji, jest to branża, która w dzisiejszym niepewnym świecie daje pewnego rodzaju stabilność. Natomiast co do obecności spółek na giełdzie trudno mi się wypowiadać w imieniu innych firm. W naszej sytuacji zmieniła się nasza struktura własnościowa – nasz większościowy udziałowiec Heineken wykupił 100 proc. własności akcji firmy od mniejszościowego udziałowca, w związku z tym wykupił też mniejszościowy pakiet akcji od indywidualnych inwestorów, zatem nie było powodu, dla którego firma miałaby dalej funkcjonować na polskim parkiecie. Heineken jest notowany na giełdzie w Amsterdamie.
Już za pół roku wejdzie w życie system kaucyjny. Przygotowania do niego idą dużo wolniej, niż można było zakładać. Ani najwięksi gracze, producenci napojów bezalkoholowych, ani browary nadal nie założyli spółek operatorów. Wniosek o zgodę na utworzenie spółki przez firmy bezalkoholowe trafił do UOKiK, a browary zwróciły się o taką zgodę do Komisji Europejskiej. Na jakim etapie dzisiaj jesteście?
Pamiętajmy, że trwają konsultacje społeczne nad projektem nowelizacji ustawy, mamy nadzieję, że zakończą się one uwzględnieniem wielu uwag wprowadzających. Dzisiaj jednak rzeczywiście przygotowujemy się w oparciu o te przepisy, które funkcjonują. Tak naprawdę nie wiadomo było, czy trzeba iść od razu do Komisji Europejskiej, czy wystarczy pójść do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. My skierowaliśmy swoją sprawę do Komisji Europejskiej też z tego powodu, że jesteśmy częścią ogromnych grup działających na rynkach międzynarodowych, więc chcieliśmy mieć pewność, że nie łamiemy żadnych przepisów na poziomie UE. Rzeczywiście, można mieć takie poczucie, że prace przygotowawcze zmierzające do stworzenia operatora idą dosyć wolno, ale kluczowe było dobre zrozumienie wpływu na bardzo szczegółowe elementy procesu biznesowego całej tej ustawy, która została stworzona bardzo chaotycznie, jest w niej mnóstwo niejasności, min, na które się można natknąć. Czasu wymaga też krok związany z koniecznością uzyskania zgody na koncentrację, ale równolegle oczywiście cały czas przygotowujemy ten proces.
Czy macie już jakieś szacunki, ile będzie kosztowało zbudowanie takiej spółki operatora, łącznie ze wszystkimi kosztami przygotowań?