Białko z owadów jest w tym roku zarówno interesującą opcją inwestycyjną, także w Polsce, ale też wsparciem w walce z globalnym głodem, ponieważ może zastąpić białko w paszach dla zwierząt. To atrakcyjne rozwiązanie, gdy w dobie kryzysu żywnościowego ceny mięsa rosną o kilkadziesiąt procent rocznie.
Inwestycje w owady dotarły do Polski, spółka HiProMine od lat po cichu rozwijająca w Robakowie strzeżony 60 patentami biznes, zdecydowała się sięgnąć po pieniądze z rynku. Tydzień po wejściu na NewConnect za jej akcje płacono 208 zł, o 4 proc. więcej niż podczas debiutu.
– Myślę, że może nastąpić pewne wyparcie z rynku. Jeżeli konsumentom będzie brakowało białka zwierzęcego, będą zabierali je z rynku akwakultury lub petfood, a te branże będą brały coraz więcej alternatywnego białka – mówi Damian Józefiak, wiceprezes HiProMine i główny autor jej patentów. Spółka kończy budowę Centrum Genetycznego i finalizuje pozwolenia na budowę kolejnego zakładu, co zwiększy produkcję 41-krotnie. Zapotrzebowanie jest tak wielkie, że firma ma produkcję wyprzedaną do przyszłego roku.
Potencjał jest ogromny. Światowy rynek mięsa jest dziś wart ok. 900 mld dol., a rynek białka z owadów w 2030 r. ma osiągnąć 8 mld dol. według publikacji Banku Światowego. To jednak szacunki z 2019 r., sprzed pandemii i kryzysu, o nowsze trudno, ale dziś eksperci oczekują, że inwestycje w alternatywne białko skokowo przyspieszą.
Mimo że HiProMine chce wykorzystać właśnie tę koniunkturę, spółce trudno było znaleźć finansowanie na polskim rynku, w odróżnieniu od konkurencji z Zachodu. – Jesteśmy jedną z dwóch firm w Europie, która prowadzi regularną sprzedaż przemysłową. Nasza konkurencja, która nie sprzedaje jeszcze nic, robi rundy inwestycyjne po 150 mln euro. My przyjęliśmy inną drogę rozwoju na rodzimym rynku, chroniąc nasze IP przed rynkami zagranicznymi ze względu na intensywny wyścig technologiczny – mówi Michał Pokorski, prezes HiProMine.