W najbliższy czwartek Komisja Europejska zadecyduje o przedłużeniu bądź zniesieniu ceł antydumpingowych na skórzane obuwie sprowadzane z Chin i Wietnamu. Do decyzji giełdowe spółki obuwnicze nie przywiązują jednak zbyt dużej wagi.
[srodtytul]Ważna stabilność przepisów[/srodtytul]
NG2 (buty marki CCC i Boti) w większości importuje obuwie z Azji. Zarząd twierdzi jednak, że zarówno utrzymanie, jak i zniesienie ceł nie będzie miało wpływu na wyniki firmy. – Dla nas największe znaczenie ma stabilność przepisów. Spółka jest w stanie bardzo elastycznie zarządzać procesem produkcyjnym i logistycznym pod warunkiem, że nie będzie zaskakiwana z dnia na dzień zmianami w otoczeniu prawnym i biznesowym – mówi Piotr Nowjalis, wiceprezes NG2.
Przyznaje, że cła antydumpingowe (w przypadku butów chińskich jest to 16,5 proc., a wietnamskich 10 proc.) to sprawa wywołująca od wielu miesięcy w Unii Europejskiej gorące dyskusje na temat wolnego rynku. – Niektórzy europejscy producenci podnoszą wprawdzie argumenty o zbawiennym wpływie ceł na ochronę miejsc pracy i twierdzą, że dostarczają konsumentom produkt o rzekomo znacznie wyższej jakości. Tymczasem nawet włoscy potentaci rynku mody otwarcie zwracają się w stronę Chin – podkreśla Nowjalis.
Witold Jesionowski, prezes Gino Rossi, uważa, że buty importowane z Dalekiego Wschodu nie stanowią konkurencji dla oferty spółki, która sprzedaje produkty z tzw. wysokiej półki. Dlatego nie obawia się, że ewentualne zniesienie ceł antydumpingowych pogorszy sytuację przedsiębiorstwa.