Niestety, taka praktyka staje się dziś coraz częstsza. Jedną z negatywnych konsekwencji spowolnienia, oprócz tego, że spadł popyt na elektronikę, była zmiana polityki firm ubezpieczających kredyty kupieckie. Firmy takie jak Euler Hermes czy Atradius radykalnie ograniczyły finansowanie handlu, zwłaszcza elektronicznego. Wielu firmom na rynku limity kredytowe zostały zabrane, a w naszym przypadku zostały znacząco obniżone. Dlatego chcąc robić u niektórych dystrybutorów większe zakupy, niż przewiduje to kredyt kupiecki, zdecydowaliśmy się rozliczać z nimi gotówką. Według mnie fakt, że płacimy gotówką jest najlepszym dowodem, że nie mamy żadnych kłopotów z płynnością finansową.
[b]W 2008 r. Agito miało 180 mln zł obrotów. Jakich przychodów spodziewa się Pan w tym roku?[/b]
Sprzedaż będzie o ponad 30 proc. niższa niż w roku ubiegłym. Już na początku roku wiedzieliśmy, że mniejsze limity nie pozwolą nam w tym roku wygenerować obrotów takich jak rok wcześniej. Dlatego w styczniu podjęliśmy decyzję o restrukturyzacji kosztów oraz o prowadzeniu polityki handlowej w taki sposób, aby przy mniejszych obrotach wypracować zysk. Od marca każdy miesiąc był na plusie. Cały rok również firma zamknie z zyskiem.
[b]Agito myślało kiedyś o debiucie na GPW. Czy do niego dojdzie?[/b]
Na razie kończymy rozmowy z udziałowcami w sprawie podwyższenia kapitału, tak aby dostęp do kapitału obrotowego nie był już powodem mniejszych obrotów. Równolegle rozmawiamy z ubezpieczycielami. Myślę, że w obu przypadkach finał nastąpi w styczniu. To zaspokoi nasze potrzeby kapitałowe na 2010 r. Pod koniec przyszłego roku prawdopodobnie zadebiutujemy na NewConnect. Być może przy tej okazji sięgniemy po kolejne środki, żeby przyspieszyć tempo rozwoju.
[b]Jak wyglądają plany na 2010 r.?[/b]