Pepees dostał zgodę na przeprowadzenie due diligence (badanie ekonomiczno-prawne) Trzemeszna. – Podjęte przez MSP działania są na wstępnym etapie, co oznacza, że nie zostały podjęte żadne wiążące decyzje dotyczące zbycia udziałów – podkreśla Kobos. Giełdowa spółka do 13 kwietnia ma czas na złożenie oferty.

Zainteresowanie Trzemesznem nie powinno dziwić, jeśli weźmie się pod lupę jego wyniki. W 2010 r. jego przychody wyniosły 65,7 mln zł, a zysk netto 12,6 mln zł. Dane za ubiegły rok jeszcze nie są zaudytowane. Według wstępnych szacunków spółka wypracowała 99,6 mln zł sprzedaży i ponad 21 mln zł czystego zarobku. To oznacza, że mimo trudnej sytuacji w branży w 2011 r. Trzemesznu udało się zwiększyć rentowność netto o ponad 2 pkt proc. do 21,3 proc. Gdyby Pepees przejął Trzemeszno, skala działalności giełdowej grupy podwoiłaby się. Dziś Pepees opublikuje raport za 2011 r. Po trzech kwartałach miał 68,8?mln zł przychodów i 7,6 mln zł zysku netto.

Strony nie ujawniają, ile może kosztować Trzemeszno. Pieniądze na sfinansowanie transakcji Pepees zamierza pozyskać z emisji akcji z prawem poboru. Będzie o niej decydowało NWZA, zwołane na 10 kwietnia. Projekt uchwały zakłada emisję maksymalnie 41,5 mln akcji. To połowa obecnego kapitału.

Pepees jest wyceniany na GPW na ok. 86,3 mln zł. Od początku roku jego kapitalizacja wzrosła o 28?proc. W dniu publikacji komunikatu o zamiarze przejęcia Trzemeszna (28?lutego), kurs rósł o kilkanaście procent – jeszcze zanim informacja trafiła na rynek. Komisja Nadzoru Finansowego badała, czy ktoś wykorzystał informację poufną. – Nie stwierdziliśmy naruszeń – mówi Łukasz Dajnowicz z urzędu KNF.