Pod koniec lat dziewięćdziesiątych inwestorzy zagraniczni, licząc na szybkie wejście Polski do Unii Europejskiej i spodziewane z tego tytułu korzyści, postanowili zdobyć jak najlepszą pozycję na naszym rynku mięsnym. Kupowali spółki, często nie analizując dokładnie ich wyników finansowych i nie patrząc na zaniedbania restrukturyzacyjne.
Rywalizacja o udział w rynku
Liczył się głównie udział w rynku, który prawie w połowie i tak należał do tzw. szarej strefy, czyli małych zakładów, nie do końca spełniających wymogi sanitarne. Po kilku latach spontanicznych zakupów okazało się, że część fabryk kupiono "na wyrost" i trzeba je zamknąć lub sprzedać. Sytuację na rynku pogorszyły bowiem trudności z eksportem na Wschód oraz spadek popytu w związku z chorobami zwierząt: BSE i pryszczycą. Wykorzystanie mocy w zakładach spadło do około 50%. Animex po przejęciu przez amerykański koncern Smithfield Foods część fabryk sprzedał (Jasan, Rawę Mazowiecką), postawił w stan upadłości (Przylep) lub ograniczył w nich produkcję (Prochowice). Morliny, które trafiły do hiszpańskiego Campofrio, chcą pozbyć się Zakładów Mięsnych Ostrołęka.
Pomimo kryzysu w branży mięsnej i pogorszenia wyników części spółek, niektórzy inwestorzy zagraniczni zadeklarowali dalsze finansowanie ich działalności. Wykluczyli możliwość pozyskania przez nie kapitału na rynku publicznym i podjęli decyzje o ich wycofaniu z GPW. Jednak na zwrot inwestycji będą musieli trochę poczekać. Z naszych szacunków wynika, że Smithfield Foods zainwestował w Polsce około 65 mln z USD, Federacja Farmerów Szwedzkich około 40 mln USD, Campofrio około 30 mln USD, a LDC około 25 mln USD.
Rozstanie z Animeksem,