Taka liczba potencjalnych klientów nie może być lekceważona przez towarzystwa ubezpieczeniowe. Jednak na dynamiczny wzrost rynku ubezpieczeniowego trzeba jeszcze poczekać - uważają specjaliści z Polsko-Francuskiej Izby Ubezpieczeń, którzy pod koniec kwietnia ocenili osiągnięcia i perspektywy polskiego rynku ubezpieczeniowego.
Do podobnych wniosków doszli analitycy z Krajowej Izby Gospodarczej. Ich zdaniem, Polska nadal jest atrakcyjnym miejscem do inwestowania dla największych światowych firm ubezpieczeniowych. Jednocześnie przyznają, że zagranicznych inwestorów może odstraszać ryzyko strat finansowych, szczególnie w obecnej sytuacji ekonomicznej naszego kraju. Specjaliści nie wspominają jednak o innym ogromnym rynku zbytu dla światowych potentatów ubezpieczeniowych. A chodzi o rynek Chiński. Jeżeli ten rynek zostanie w pełni otwarty, giganci ubezpieczeniowi tam - a nie w Polsce - będą inwestować swoje pieniądze, a ich polskie spółki będą musiały radzić sobie same. Jeżeli nie będą w stanie się utrzymać, będą musiały się sprzedać albo połączyć.
Łatwiej kupić
niż stworzyć od podstaw
W tym roku (podobnie jak pod koniec poprzedniego) można zaobserwować zmniejszenie zainteresowania zagranicznych inwestorów polskim rynkiem ubezpieczeń. W poprzednim roku w Ministerstwie Finansów było kilkanaście wniosków o wydanie licencji na prowadzenie działalności ubezpieczeniowej w Polsce. W tym na zezwolenie resortu finansów czeka jeden inwestor - niemiecki Hermes, specjalizujący się w ubezpieczeniach finansowych. Poza tym, obecnie zagraniczni inwestorzy bardziej skłonni są odkupić towarzystwo już działające na rynku, niż tworzyć spółkę od podstaw. Tak się stało np. w przypadku Compensy, którą od Hamburg-Mannheimer odkupiły wspólnie Huk Coburg i Wiener Staedtische. Zaś Energo-Życie zostało kupione przez CitiInsurance.