Browary Górnośląskie zostały postawione w stan upadłości w 1998 r. Wtedy poniosły ponad 40 mln zł straty netto. Firma przeinwestowała. Wzięła kredyty na rozbudowę i unowocześnienie linii rozlewniczej, ale ze względu na złe zarządzanie nie generowała wystarczających wpływów na spłatę rat. Do spółki wszedł syndyk i zaczął ją restrukturyzować. Browary produkują piwo i sukcesywnie spłacają wierzycieli. - Nasz dług zmniejszył się w ciągu pięciu lat z 80 do około 65 mln zł - mówi syndyk Zbigniew Suliga. - Zwracamy pieniądze głównie bankom i urzędowi skarbowemu - dodaje.

Próby pozyskania inwestora, mimo że wycena Browarów została obniżona, nie przyniosły efektu. - Inwestorzy branżowi zainteresowani są dziś zakupem znanych i liczących się marek, mających duży udział w rynku, a nie browarów w upadłości z długami. Mając do wyboru zakup majątku produkcyjnego lub zwiększenie mocy we własnych zakładach, wybierają to drugie - twierdzi Paweł Kwiatkowski, rzecznik prasowy Kompanii Piwowarskiej, która kontroluje około 34% polskiego rynku piwa.

Browary Górnośląskie cieszą się dużą popularnością na Śląsku.

W ubiegłym roku spółka sprzedała 235 tys. hl piwa, utrzymując poziom z 2002 r. (jej udział w rynku szacowany jest na około 0,8%). - Zanotowaliśmy około 2,3 mln zł zysku netto. To najlepszy wynik w ostatnich latach - chwali się syndyk. Dodaje, że 2003 r. firma, regulując bieżące zobowiązania, zwróciła 2,5 mln zł zaległych długów. W lutym planuje oddać 1,5 mln złotych. - Zlicytowanie zakładu przez komornika będzie jednak oznaczać koniec firmy i utratę miejsc pracy przez 180 osób - mówi Z. Suliga.