Jak może niektórzy pamiętają, pierwszy felieton w PARKIECIE poświęciłem obronie słowa "spekulant". Twierdziłem, że jeśli giełdziarze będą nazywać się "inwestorami", a słowo "spekulant" potępiać, to gdy do władzy dojdą jacyś lepperatorzy Polski, to (szukając kozłów ofiarnych) zwalą wszystko na spekulantów. Stwierdzą (zgodnie z prawdą...), że "inwestorzy to SĄ spekulanci, poślą do kamieniołomów - i nie będzie można protestować, bo sami mówiliśmy, że spekulant jest zły. Jeśli kapitalizm ma zwyciężyć, to słowo "spekulant" musi nabrać dodatniego znaczenia. Inaczej nadal będziemy duchowo żyć w socjalizmie (choćby 99% dochodów pochodziło z czarnej i szarej strefy.).
I oto w "Gazecie Polskiej" p. Piotr Wierzbicki napisał mądry artykuł pt.: "Kierunek: spekulant" wyśmiewający to, że reżimowa TV i prasa już z góry szukają winnych podwyżek cen po Anschlußie do "25": spekulantów nieuczciwie podnoszących ceny. Skończył go jednak słowami: "Na tym przecież właśnie polega niewidzialna ręka rynku, że od nieuczciwych sprzedawców i tak odwrócą się klienci".
Czepiam się tu słowa "nieuczciwych". Każdy sklepikarz ma prawo zacząć sprzedawać chleb (ot, tak - bez żadnego Anschlußu..) nie po 3 zł, jak sąsiedzi - tylko 10 zł. Sprzeda zapewne w ten sposób dwa bochenki zamiast 200 - ale nie będzie przez to "nieuczciwy"!! Każdy sprzedawca ma prawo zaproponować klientowi towar po dowolnej cenie - zawyżonej, zaniżonej - a nawet rozdać za darmo.
...uff! I ja się zapędziłem, podobnie jak p. Piotr! Nie ma ceny "zawyżonej" ani "zaniżonej"! To są też pojęcia socjalistyczne - gdzie istnieje cena ustalona, a "nieuczciwi sprzedawcy" ją zawyżają (w PRL) lub zaniżają (w UE, co z angielska nazywa się "dumpingiem"). W normalnym kraju można mówić co najwyżej o różnicy w stosunku do (kto ją zbada? zmienia się co 5 minut) średniej ceny rynkowej.
Inny przykład: "Prawo i Sprawiedliwość" zaproponowało, aby referendum w sprawie odwołania prezydenta Szczecina, p. Mariana Jurczyka, odbyło się razem z wyborami do PE. Na co p. Kazimierz Sztark, dyrektor szczecińskiego biura wyborczego, odparł: "Nie można zorganizować równocześnie referendum lokalnego i wyborów do Europarlamentu. Są to dwie różne procedury określone innymi ustawami (ustawa o referendum lokalnym i ordynacja wyborcza do PE) i w związku z tym dwa odmienne tryby postępowania.