Przed wyborami do europarlamentu w programie "Czarny pies czy biały kot" zmierzyli się WWCCzc. Andrzej Lepper i Donald Tusk. Podziwiałem szefa Samoobrony z kompletnym brakiem dbałości o spójność tego, co mówił. Atakował i atakował - stwarzając tym samym pozory zwycięstwa. Bo w d***kracji wygrywa nie ten, kto ma rację - lecz ten, kto mówi dłużej i z większym przekonaniem. Lud Boży i tak przecież nie rozumie, o czym się mówi - patrzy tylko na obraz.
P. Lepper był świetnie uczesany...
Naturalnie, jeśli "myśliwy" wystrzela w lesie na oślep kilkanaście magazynków z karabinu maszynowego, to istnieje spora szansa, że coś upoluje. W steku nonsensów, które z szybkością karabinu p. Kałasznikowa wydalał z siebie WCzc. poseł Samoobrony, trafiły się więc pociski celne...
Takim było np. oskarżenie p. Tuska o sprawę NFI.
12 lat temu kilku panów z tzw. rządu p. Hani-Naszej-Kochanej (i p. Jana-Marii-Władysława Rokity, Jej majordoma) wpadło na pomysł, by pod hasłem modnej wtedy "prywatyzacji" wydoić ludzi z pieniędzy. Poprzez tworzenie NFI właśnie. Całe te "fundusze" i "zarządzające nimi firmy" służyć miały tylko jednemu: wyciągnięciu pieniędzy od Polaków pod hasłem "jak najwięcej prywatyzacji".