Choć Sharpe zaproponował swój współczynnik jako kryterium oceny wyników funduszy inwestycyjnych, to można go używać w przypadku praktycznie każdej strategii. Może on równie dobrze służyć do oceny indywidualnych wyników inwestora, który chce sprawdzić sam siebie - czy jego wysiłki odnoszą pożądane skutki.
Sharpe nie mówi wszystkiego
Mimo że współczynnik Sharpe?a stał się niemal standardem przy ocenie wyników inwestycyjnych, nie jest, niestety, pozbawiony wad. Krytycy zwracają przede wszystkim uwagę na to, że wskaźnik ten preferuje stabilność wyników "za wszelką cenę". Według tego kryterium, lepszy jest fundusz, który daje co miesiąc taką samą stopę zwrotu, niż ten, który zanotował kilka razy ponadprzeciętne zyski, dużo odbiegające od średniej. Najlepiej widać to na przykładzie (patrz tabela 2).
W tabeli 2. fundusz B został "ukarany" dużo niższym współczynnikiem Sharpe?a za to, że w ostatnim miesiącu udało mu się uzyskać zaskakująco dobry wynik. Jest to bardzo kontrowersyjne podejście, raczej sprzeczne z rozumowaniem przeciętnego inwestora. W końcu mało kto rozpacza, gdy jego fundusz zaskakuje go ponadprzeciętnym zyskiem.
Takie odczyty współczynnika wynikają z właściwości użytego do jego obliczania odchylenia standardowego. Ten parametr statystyczny nie rozróżnia odchyleń stopy zwrotu in plus od tych in minus. W obronie Sharpe?a przemawia co prawda fakt, że fundusze, które nagle notują ponadprzeciętny wynik, następnym razem często dla odmiany odbiegają w dół od średniej. Mimo to wątpliwości te skłoniły do poszukiwania alternatywnych wskaźników. Jednym z nich jest współczynnik Sortino. Jest on bardzo podobny do Sharpe?a. Podstawowa różnica jest taka, że zamiast odchylenia standardowego oblicza się tzw. semi-odchylenie ("pół-odchylenie"), które bierze pod uwagę jedynie odchylenia w dół (a nie w górę) od stopy wolnej od ryzyka.
W arkuszu kalkulacyjnym MS Excel