Ekonomia samopoczucia

Zarówno pracodawcy, jak i pracownicy dają się ponieść szalonej krótkowzroczności zapominając, że żeby dobrze pracować, trzeba się zregenerować

Publikacja: 28.01.2006 07:51

Każdy chciałby żyć w szczęśliwym kraju, wśród szczęśliwych, zadowolonych ludzi. Szczęścia życzymy więc sobie nieustannie, i to nie tylko z okazji urodzin, imienin, Bożego Narodzenia, Nowego Roku, ale wręcz na zakończenie prawie każdego e-maila.

Sporo się ostatnio mówi na temat kondycji psychicznej naszego społeczeństwa. Istnieje powszechne przekonanie wśród rodaków o generalnym deficycie szczęścia. Wrażenie to jest do pewnego stopnia potęgowane przez media, które koncentrują się na negatywnych aspektach rzeczywistości. Analizy stanu emocjonalnego, które ostatnio przeprowadzano wśród Polaków, wskazują, że jedna trzecia badanych uważa depresję i niską samoocenę za poważny problem społeczny. Według różnych szacunków, z depresją może się borykać nawet 2 miliony osób.

Z drugiej strony, ostatnie badania opinii publicznej wskazują na rosnący regularnie przez ostatnie kilkanaście lat poziom zadowolenia w społeczeństwie. W porównaniu z 1988 r. liczba Polaków, którzy określają siebie jako szczęśliwych, wzrosła dwukrotnie (z 18% do 33%). W 1994 roku jedynie niewiele ponad połowa ankietowanych deklarowała zadowolenie ze swego życia, podczas gdy obecnie dwie trzecie respondentów odczuwa życiową satysfakcję. Czy nikt się tu nie pomylił? Czy badanie to na pewno przeprowadzono w kraju nad Wisłą?

Jak więc jest naprawdę? Czy rzeczywiście jesteśmy takimi malkontentami, za jakich przyjęliśmy się uważać, czy też coś się zmienia w ogólnospołecznym sposobie postrzegania rzeczywistości? Sięgnijmy więc ponownie do następnej puli badań przeprowadzonych przez kolejną firmę, a okaże się, że trzy czwarte pracujących Polaków to osoby generalnie zadowolone z pracy, jednocześnie ponad połowa z nich uważa ją za męczącą i stresującą. Interesujące jest, że przeciętny Kowalski, będąc usatysfakcjonowanym z miejsca pracy, bardzo negatywnie postrzega generalnie sytuację na rynku. Co więcej, jedna piąta ankietowanych uważa, że sytuacja jeszcze się będzie w przyszłości pogarszać.

Podobnie jak Anglicy i Hiszpanie, a odwrotnie niż Niemcy i Skandynawowie, wskazujemy, że brak nam wolnego czasu. W przypadku Polaków wynika to głównie z powszechnej pracy po godzinach. Praca po godzinach ma bezpośredni negatywny wpływ na ilość czasu spędzonego z rodziną. Jednocześnie statystyczny Polak jako źródło swojego zadowolenia wymienia częściej życie rodzinne niż życie zawodowe.

Do czego więc może prowadzić zestawianie różnych badań opinii publicznej? Odpowiedź brzmi - można je użyć do tego, do czego będziemy je chcieli użyć. Nie mówię, że badania robione są nierzetelnie, ale spektrum tez, jakie na ich podstawie można udowodnić, jest bardzo szerokie. Szklankę można widzieć w połowie pełną lub w połowie pustą.

Wracając do szczęścia. Co więc możemy zrobić, by wokół było więcej zadowolenia? Co możemy zrobić, aby samemu być bardziej zadowolonym? Takie pytanie postawione w Polsce w środku sezonu zimowego, kiedy ciemno się robi o godzinie 16.30, brzmi prowokacyjnie. Całego kraju nie przeniesiemy przecież na Teneryfę. Ale, wydaje się też, że od nas zależy, czy będziemy chcieli w sposób aktywny zarządzać swoim samopoczuciem. Statystycznie większość czasu wolnego spędzamy przed telewizorem, jednocześnie statystycznie wśród narodów europejskich jesteśmy na szarym końcu, jeżeli chodzi o zadowolenie ze stanu zdrowia. I tu tkwi chyba sedno sprawy. Skoro tak narzekamy na brak wolnego czasu, spróbujmy zwrócić uwagę na sposób, w jaki go spędzamy.

Aktywne formy spędzania wypoczynku: spacery weekendowe, narty, łyżwy, sanki są coraz bardziej popularne, ale wciąż za mało. Tylko, lub aż, 19% Polaków jeździ na nartach, więc pozostałe 81% ma doskonałą okazję, żeby podczas tego sezonu pierwszy raz włożyć deski. Zresztą nie ma znaczenia, czy wyjedziemy poza miejsce zamieszkania, czy nawet zostaniemy w domu. Ważne jest, by chociaż na tydzień oderwać się od rutyny dnia codziennego. Problem jest tylko pozornie błahy. W zeszłym roku wypoczywało poza miejscem zamieszkania na co najmniej tygodniowym urlopie jedynie 21% społeczeństwa, co jest wynikiem najgorszym od 1994 roku. Pozostaje westchnąć ciężko i smutno skonstatować, że zarówno pracodawcy, jak i pracownicy dają się ponieść szalonej krótkowzroczności, zapominając, że żeby dobrze pracować, trzeba się zregenerować. Aby się zregenerować, trzeba dobrze odpocząć.

Jeżeli możemy, skorzystajmy więc z tego, że złoty jest tak mocny, a wczasy w Austrii czy we Włoszech są najtańsze od kilku lat. Odetchnijmy, odpocznijmy, a będziemy mieli siłę, by cieszyć się, że WIG rośnie, gospodarka przyspiesza, inflacja spada. A nie koncentrować się na tym, że zima znów zaskoczyła drogowców, a nieuprzątnięte zaspy śniegu blokują miejsca parkingowe. Lepiej wydać pieniądze na sanki niż na Prozac.

Autor korzystał z danych opublikowanych w raportach CBOS, TNS OBOP, IPSOS, Instytutu Badań Rynkowych, Woliweb.

Członek zarządu Superfund TFI

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego