16 II 2007 W styczniu liczba rozpoczętych
nowych budów w USA była najniższa od 1997 r.
Wyniosła jedynie 1,4 mln. Liczono na 200 tys. więcej. Mniejsza od prognozowanej była też
liczba zezwoleń na budowę.
21 II 2007 Do 2,7 proc. przyspieszyła inflacja bazowa, w której nie uwzględnia się cen paliw i żywności. To poziom znacznie powyżej tego,
jaki jest akceptowany przez władze monetarne. Inwestorzy stracili nadzieję na cięcia stóp procentowych w tym roku. Może się okazać, że nie będzie to możliwe, nawet gdy zwalniająca gospodarka będzie potrzebować wsparcia tańszym pieniądzem. Styczniowy odczyt wskaźników wyprzedzających koniunktury jest gorszy od spodziewanego. Jednocześnie z komunikatu po ostatnim posiedzeniu Fed inwestorzy wyczytują pozytywne informacje - inflacja ma przestać być problemem, a gospodarka zacząć przyspieszać.
27 II 2007 Rozczarowaniem były styczniowe dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku. Wzrost w skali 12 miesięcy wyniósł zaledwie
2,1 proc. To czwarty miesiąc z rzędu tak niskiej dynamiki. Styczniowa sprzedaż domów na rynku wtórnym okazała się znacznie lepsza od spodziewanej, ale towarzyszył temu wyraźny
spadek cen. Ten ma wpływ na wartość majątku Amerykanów, a przez to na ich skłonność do
wydawania pieniędzy. Ceny domów mają duże znaczenie w sytuacji, gdy od miesięcy utrzymuje się ujemna stopa oszczędności.
Zakaz obrotu futures i niższe cła
Indie walczą z inflacją
Indyjski rząd obniżył wczoraj cła importowe, by zmniejszyć inflację. Postanowił także zwiększyć wydatki budżetowe na programy infrastrukturalne, co ma utrzymać wysokie tempo wzrostu gospodarczego, które w minionym kwartale niespodziewanie spadło. Nakłady na budowę dróg, portów itp. wzrosną o 40 proc. (do 30,2 mld USD w roku finansowym, który rozpoczyna się 1 kwietnia).
Niższe cła będą płacili importerzy węgla, olejów jadalnych oraz innych artykułów codziennej konsumpcji. Roczna stopa inflacji wyniosła w lutym 6,73 proc., podczas gdy bank centralny za poziom bezpieczny uważa 5 procent. Kolejną decyzją, która ma zahamować inflację, jest wprowadzenie zakazu obrotów kontraktami terminowymi na ryż i pszenicę na indyjskich giełdach. Kontrakty na pszenicę w ostatnich 10 miesiącach zdrożały o 26 proc. na bombajskiej giełdzie surowcowej i derywatowej. Wczoraj kontrakty na pszenicę z dostawą w marcu staniały w Bombaju o 1 proc., a w czerwcu i lipcu odpowiednio o 2,8 i 2,4 proc.
Bloomberg
KŁOPOTY NA WALL STREET
PSpółka Dow Jones, publikująca popularne indeksy giełdowe (i zarazem wydawca "The Wall Street Journal") przyznała, że miała we wtorek problemy z bieżącym obliczaniem wysokości wskaźnika DJIA. Panika na Wall Street rozpoczęła się dopiero w ostatniej godzinie sesji. Jeszcze o 15:02 DJIA wskazywał 160-pkt spadek
- stosunkowo umiarkowany, biorąc pod uwagę rozmiary globalnej wyprzedaży. Potem - w kilka minut - Dow Jones gwałtownie poszedł w dół. "Od drugiej po południu wolumen obrotów był tak wysoki, że system obliczający wysokość Dow Jonesa przestał nadążać za rynkiem" - przyznała rzeczniczka prasowa spółki Dow Jones. Dopiero uruchomienie rezerwowego systemu pozwoliło rozładować informatyczny zator. Było jednak za późno. Gwałtowne wyrównanie indeksu do rzeczywistego poziomu pogłębiło nastroje paniki. Wielu inwestorów nie wiedziało bowiem o kłopotach Dow Jonesa. Prawidłowo podawano natomiast wartości indeksu S&P 500. Na domiar złego kłopoty systemu komputerowego New York Stock Exchange spowodowały krótkotrwałe przerwanie operacji giełdowych. Prawdopodobnie system giełdy nie wytrzymał liczby zleceń w ostatnich godzinach sesji. (Nowy Jork)
Wzrost, który trwa od czerwca 2006 r., był najsilniejszy w ostatnich latach
Na amerykańskim parkiecie mieliśmy cztery fale zwyżkowe w ostatnich trzech latach. Każda miała inny czas trwania oraz zasięg. Zwyżka zapoczątkowana w połowie czerwca minionego roku była najsilniejszą i najdłużej trwającą z nich. Podniosła wartość S&P 500 o ponad 19 proc. Wcześniej ruchy w górę nie przekraczały 15 procent. Ich wspólną cechą było to, że rozpoczęcie zniżki poprzedzał okres niskiej zmienności. Również teraz mieliśmy z nim do czynienia. Wystąpienie dużych wahań towarzyszyło spadkowi. Można więc zakładać, że wtorkowa przecena rozpoczęła korektę. W trzech poprzednich przypadkach zabierały one 8 proc. od szczytu, więc można zakładać, że S&P 500 czeka zniżka przynajmniej do 1343 pkt. Z uwagi na wielkość ostatniej fali wzrostowej trzeba się liczyć z tym, że zniżka będzie jednak głębsza.
Opinie
Błażej Bogdziewicz
DORADCA INWESTYCYJNY W BZ WBK AIB TFI
Nie spodziewamy się recesji
Obecne spadki notowań to - moim zdaniem - tylko korekta. Na pewno nie będzie jednak tak głęboka, jak ta, do której doszło na przełomie maja i czerwca zeszłego roku. Decydujące znaczenie dla giełd ma przecież sytuacja gospodarcza. A ta w skali globalnej jest dobra. Alan Greenspan mówił wprawdzie ostatnio o możliwej recesji w USA, ale nie zgadzamy się z nim. Z naszych szacunków wynika, że należy się spodziewać najwyżej spowolnienia wzrostu.
W Polsce koniunktura w gospodarce jest teraz bardzo dobra, można się nawet spodziewać przyspieszenia. To przekłada się z kolei na wyniki spółek giełdowych. Moim zdaniem, będą się w dalszym ciągu poprawiać, a za tym pójdą wzrosty kursów.
W naszych przewidywaniach zakładamy zatem jedynie krótkotrwałą korektę. Jej przyczyny są przede wszystkim psychologiczne.
Artur Iwański
analityk Erste Securities
Poniedziałek będzie decydujący
Jestem przekonany, że obecna korekta ma charakter przejściowy, choć może potrwać jeszcze jakiś czas. Decydujący, szczególnie dla funduszy inwestycyjnych, będzie prawdopodobnie poniedziałek. Do tego czasu ich klienci będą analizować sytuację na rynkach i zastanawiać się, jak zareagować. Jeśli zdecydują się wycofać z inwestycji, zobaczymy to najwcześniej w poniedziałek. Należy jednak pamiętać, że korekta to dla rynku naturalne wydarzenie. Ta, którą właśnie obserwujemy, jeszcze nie należy nawet do głębokich. W naszych prognozach na ten rok spodziewaliśmy się kilku takich przypadków.
Sytuacji nie pomaga na pewno szum medialny. Krzyczące tytuły w gazetach mogą niepokoić. Tymczasem analiza fundamentalna nie wskazuje na nadchodzącą bessę. Jest jeszcze sporo spółek, które będą prawdopodobnie poprawiać wyniki i - w konsekwencji - drożeć.
Kingsmill Bond
SZEF ZESPOŁU Załamanie na światowych giełdach to nie niespodzianka. Rynek przecież od pewnego czasu dawał już znać, że może dojść do podobnych wydarzeń. Na korektę, która przetoczyła się przez światowe giełdy, wpłynęły dwa czynniki. Po pierwsze, bezpośrednią przyczyną załamania były spadki na chińskiej giełdzie. Jednak zniżka wpłynęła na inne parkiety, gdyż generalnie na rynkach wschodzących można było zauważyć symptomy przegrzania. Akcje wielu spółek były zbyt drogie, ale mimo to nie przestawały drożeć. W tym wypadku inwestorzy czekali na impuls do spadków i takim stała się właśnie sytuacja w Chinach. Jednak nie straszyłbym globalną bessą i załamaniem koniunktury. Wszak korekta może jeszcze potrwać, ale będzie dotyczyła krajów z grupy emerging markets, szczególnie rynków azjatyckich. Spółki na innych rynkach mają się przecież jeszcze całkiem dobrze.