Kilka lat temu Krauze zdecydował, że zdywersyfikuje swój portfel. Kontrolowany przez niego Prokom Investments sfinansował rozwój Biotonu - spółki biotechnologicznej, która ma aspiracje być jednym z czołowych producentów insuliny na świecie. W portfelu PI jest również
Polnord, który celuje w pozycję lidera branży deweloperskiej w naszym kraju. Najnowszym nabytkiem jest Petrolinvest, który inwestuje w wydobycie ropy naftowej w Kazachstanie.
Kończący się rok nie był dla Ryszarda Krauzego łatwy. W sierpniu prokuratura wydała decyzję o zatrzymaniu biznesmena i postawieniu zarzutów o składanie fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Zdaniem prokuratury, Krauze miał skłamać podczas przesłuchania w lipcu 2007 roku dotyczącego wydarzeń z 5 lipca. W tym dniu biznesmen spotkał się w swoim apartamencie na 40. piętrze hotelu Marriott z posłem Samoobrony Leszkiem Woszczerowiczem i Januszem Kaczmarkiem, ówczesnym ministrem spraw wewnętrznych. Żeby uniknąć aresztowania, Ryszard Krauze wyjechał z Polski. Nie wrócił do tej pory, mimo że pod koniec listopada prokuratura cofnęła nakaz zatrzymania.
To zamieszanie wykorzystał jeden z jego partnerów biznesowych - Adam Góral - właściciel Asseco Poland. Złożył Krauzemu ofertę odkupienia akcji Prokomu. Propozycja została przyjęta. Za pakiet akcji dający ponad 23 proc. głosów w informatycznej firmie Krauze dostanie łącznie 580 mln zł. Docelowo spółki połączą się.
Prywatnie Krauze jest fanem koszykówki i tenisa ziemnego. Kontrolowane prze niego firmy sponsorują drużynę Biznesmen łoży również pieniądze na klub piłkarski Arka Gdynia.
Leszek i Krzysztof Jędrzejewscy Kopex, Rafamet
Leszek i Krzysztof Jędrzejewscy znaleźli się w naszym tegorocznym zestawieniu w ścisłej grupie najbogatszych inwestorów giełdowych. Ten sukces zawdzięczają finalizacji połączenia Zabrzańskich Zakładów Mechanicznych z giełdowym Kopeksem. Po połączeniu powstała grupa, której obecna kapitalizacja zdecydowanie przekracza 3 mld zł. Rodzina Jędrzejewskich kontroluje ponad 60 proc. kapitału spółki. Grupa, obsługująca kompleksowo branżę górniczą, ma aspiracje stać się podmiotem globalnym. Kopex walczy obecnie m.in. w Indonezji o zlecenia idące w grube setki milionów dolarów. Został udziałowcem spółki joint venture w Chinach. Jest też aktywny na rynku przejęć, zarówno w kraju (kupno ZZM, ZEG), jak i za granicą (niemiecki Hansen czy spółki w Serbii). Na 2008 rok przedstawiciele firmy zapowiadają kolejne spektakularne inwestycje. To oznacza, że w przyszłorocznym rankingu pozycja rodziny Jędrzejewskich może się jeszcze poprawić.
- Decyzje inwestycyjne podejmuje brat. Ja swój rachunek maklerski otworzyłem dopiero w tym roku - mówi Krzysztof Jędrzejewski, który na co dzień koordynuje działania grupy kapitałowej.
Natomiast Leszek Jędrzejewski jest związany z warszawską giełdą od samego początku jej istnienia. W przeszłości dysponował sporymi pakietami akcji m.in. Zrewu, Relpolu, Mostostalu Zabrze. - Ma nosa - mówią jego współpracownicy. Ostatnio bracia Jędrzejewscy kupują papiery Rafametu, gdzie przekroczyli próg 10 proc. głosów.
Józef Wojciechowski J.W. Construction Holding
Główny akcjonariusz i przewodniczący rady nadzorczej J. W. Construction Holding - największej pod względem liczby sprzedawanych mieszkań firmy deweloperskiej w kraju - ma 60 lat. Studiował w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Sopocie, Florida Real Estate Academy oraz
State Construction College Florida. Józef Wojciechowski pod koniec lat 70. wyjechał do Szwecji, gdzie dorobił się własnej sieci supermarketów. W 1979 roku przeniósł się do Stanów Zjednoczonych i na Florydzie przez 15 lat kierował firmą budującą i sprzedającą apartamenty. Po powrocie do Polski w 1994 roku założył Towarzystwo Budowlano-Mieszkaniowe "Batory", które w 2000 roku zostało przekształcone w spółkę akcyjną, a w następnym roku przyjęło obecną nazwę. J. W. Construction Holding, jest przez niektórych określane budowlanym odpowiednikiem sieci sklepów Biedronka. Sprzedaje dla mas - dużo i (stosunkowo) tanio. W ten sposób firma Wojciechowskiego zdobyła pozycję lidera na warszawskim rynku mieszkaniowym. Stolica jest i raczej wciąż będzie głównym rynkiem dewelopera, przy czym buduje on także w Gdyni Łodzi czy Katowicach (w planach są kolejne miasta, np. Szczecin), a nawet w podmoskiewskiej Kołomnie, a za jakiś czas - także w Soczi.
Dziś J. W. Construction, poza działalnością deweloperską, prowadzi też hotele w sieci Hotel 500. Jest również właścicielem dwóch klubów sportowych: KSP Polonia Warszawa oraz
J. W. Construction AZS Politechniki Warszawskiej. W 2006 roku Józef Wojciechowski zajął 48. miejsce na liście "Wprost" 100 najbogatszych Polaków z majątkiem wycenionym na 350 mln zł. W kolejnej edycji tygodnik wycenił go już na 2 mld zł. Dziś posiadane przez Wojciechowskiego akcje rynek wycenia na ponad 1,9 mld zł. Gdy spółka w czerwcu debiutowała na GPW, jej kapitalizacja sięgała 3,9 mld zł, co oznaczało, że w giełdowym portfelu inwestora znajdowały się papiery wyceniane wówczas na około 3,1 mld zł.
Rodzina Domogałów
Famur
Jacek Domogała, 55-letni twórca potęgi Grupy Famur (producenta maszyn dla górnictwa), może uznać miniony rok za udany.
Spółka zbudowała solidne podstawy, aby kolejne lata były dla niej jeszcze lepsze. Pomogą w tym choćby ostatnie przejęcia, m.in. zakup Odlewni Żeliwa Śrem. Grupa Famur zamierza systematycznie zwiększać wartość eksportu. Zapowiedź wstępnego porozumienia w sprawie modernizacji i mechanizacji trzech chińskich kopalń za około 135 mln dolarów (340 mln zł) jest tego najlepszym przykładem. Grupa, która zatrudnia ponad 5 tys. osób, sprzedaje produkcję m.in. do Rosji, Czech, Norwegii czy Meksyku.
Niewątpliwą zaletą tego biznesmena, który bardzo ceni sobie prywatność, jest odpowiedni dobór pracowników. Sam jest dla nich także ogromnym autorytetem.
- Z panem Jackiem Domogałą pracuję praktycznie
od początku mojej kariery zawodowej. Miałem wyjątkową okazję zacząć uczyć się tajników zarządzania właśnie od niego.
To dzięki niemu poznałem, na czym polega biznes. Moim zdaniem, partnerzy biznesowi cenią go głównie za wysoką jakość
zarządzania, rzetelność oraz trafność nakreślanych wizji.
Swoje inwestycje traktuje długoterminowo, co sprawia, że jest wiarygodnym partnerem w biznesie. Jestem niezwykle dumny,
że mogę pracować w jego zespole - mówi Czesław Kisiel,
prezes TDJ Investments (to fundusz, który inwestuje w spółki z branży górniczej i odlewniczej, ma ponad 71 proc. kapitału
Famuru).
Osoba Jacka Domogały to "książkowy" przykład historii
od pucybuta do milionera.
Dziś jeden z najbogatszych Polaków urodził się w biednej wielodzietnej rodzinie na Śląsku. Pierwsze pieniądze zarabiał, roznosząc gazety - już jako dziewięciolatek. Później woził węgiel furmanką. W życiu prowadził z sukcesem produkcję elementów blacharki i fabrykę butów czy sprzedaż "flaczków".
W jednym z nielicznych wywiadów przyznał, że nie wydaje na konsumpcję więcej niż 1 proc. osiąganych zysków. Jacek Domogała zainwestował w Famur w 2002 roku, po czym udanie go zrestrukturyzował. W przyszłości "stery" w firmie przejmie syn Tomasz, który już dziś jest "podmiotem dominującym" wobec funduszu TDJ Investments.
Jerzy Wiśniewski
PBG
4,3 mld zł wynosi kapitalizacja grupy PBG stworzonej przez 51-letniego dziś Jerzego
Wiśniewskiego. Jest najwyżej wycenianą firmą notowaną na warszawskiej giełdzie z sektora budowlanego. W połowie 2004 roku, gdy spółka debiutowała na GPW, jej wycena nie przekraczała 340 mln zł.
Kierowane przez Wiśniewskiego PBG udowodniło, że potrafi pomnażać pieniądze inwestorów, dlatego też za każdym razem, gdy poprosi ich o środki na nowe przedsięwzięcia (spółka przeprowadziła trzy publiczne emisje akcji), ci chętnie je wykładają.
A historia założonej przez "Jerzego z gazowni" firmy sięga 1994 roku, gdy Piecobiogaz (poprzednik PBG) kreślił pierwsze projekty instalacji, mając do dyspozycji dwa baraki, które stanęły w wielkopolskiej wsi Wysogotowo. Do dziś mieści się tam siedziba giełdowej firmy, choć w niczym nie przypomina już tej sprzed 13 lat. Wszak grupa PBG zatrudnia teraz około 3,8 tys. osób, kilkunastokrotnie więcej, niż wynosi liczba mieszkańców całego Wysogotowa. - Tak prężny rozwój zawdzięczamy nie tylko wyjątkowej zdolności przewidywania zdarzeń i analizy trendów gospodarczych przez prezesa, ale także niebywałej umiejętności współpracy z najbliższym otoczeniem i partnerami biznesowymi. Obdarza zaufaniem każdego współpracownika i pomimo tak dynamicznie rosnącej grupy kapitałowej tworzy atmosferę podobną do tej, która cechowała firmę "garażową" kilkanaście lat temu - mówi o Jerzym Wiśniewskim Jacek Krzyżaniak, członek rady nadzorczej PBG.
Marek Stefański
Pol-Aqua
Zajmuje się w biznesie tym, czego uczył się w szkole i na studiach. 44-letni Marek Stefański ukończył Wyższą Szkołę Ekologii i Zarządzania w Warszawie, uzyskując dyplom inżyniera. W 1983 roku otrzymał maturę z wyróżnieniem w Technikum Melioracji Wodnych w Toruniu. Zaraz po opuszczeniu jego murów zaczął zdobywać szlify zawodowe, m.in. jako majster budowy, w przedsiębiorstwach melioracyjnych we Włocławku, Gostyninie oraz Kutnie. W tej ostatniej miejscowości założył w 1990 r. własną firmę inżynieryjną PRI PolDziś jej kapitalizacja sięga 2 mld zł, przy czym nie jest to już
spółka zajmująca się wyłącznie pracami ziemnymi i instalacyjnymi. Zanim jeszcze Pol-Aqua trafiła na GPW, Stefański wpuścił do jej akcjonariatu Prokom Investments, należący do Ryszarda Krauzego. Miał w ten sposób zdobyć stabilnego inwestora finansowo-branżowego. Pol-Aqua przejęła od Polnordu (kontrolowanego przez firmę Krauzego) oddziały generalnego wykonawstwa,
rozszerzając w ten sposób swoją działalność.
Zamieszanie wokół osoby nowego inwestora zaszkodził jednak nieco wizerunkowi (i też wycenie rynkowej) Pol-Aquy, gdyż przez wielu była postrzegana ona jako część grupy Prokomu. Stefański postanowił wówczas wykorzystać spadek kursu spółki i dokupił
akcji Pol-Aquy. Przekraczając próg 50 proc. w kapitale i głosach,
dał rynkowi jasny sygnał, że to on wciąż jest numerem jeden w spółce.
Dariusz Miłek
NG2
Dariusz Miłek o butach wie podobno wszystko. Bez problemu może wyjaśnić każdy etap cyklu produkcyjnego. Wie, gdzie najlepiej kupić surowce do produkcji, gdzie gotowe buty. Po jakiej cenie może sprzedać towar, żeby maksymalizować rentowność.
W tym roku nie pomogło to jednak w zwiększeniu wartości posiadanych akcji. Na koniec 2007 r. papiery NG2 kosztują na giełdzie prawie tyle samo co na jego początku. Jedną z przyczyn jest zapewne obniżenie prognoz finansowych.
Prezes i główny akcjonariusz obuwniczego NG2 (57,5 proc. głosów na WZA) ma ambitne plany rozwoju sprzedaży butów (pod markami: CCC, Boti i Quazi). W kolejnych latach firma zamierza otwierać w skali roku nawet po trzysta nowych salonów (teraz jest ich około 460). Można się spodziewać, że jako były zawodowy kolarz Dariusz Miłek jest przygotowany do ciężkiej pracy, ale też oczekuje sukcesów. Jeśli nie wycofa się z wyścigu, udział
polkowickiego przedsiębiorstwa w rozdrobnionym krajowym rynku obuwniczym będzie systematycznie się zwiększał (na razie jest to około 5,5 proc.).
Miłek postanowił zainwestować w nowy biznes, niezwiązany z butami. Chodzi o budowę w Lubinie nowej galerii handlowej.
Inwestycja została rozpoczęta w tym roku, a otwarcie galerii jest planowane na wiosnę 2009 r. Przeznaczone na inwestycje
pieniądze (200 mln zł) mają się zwrócić w ciągu 10 lat. Na razie
Dariusz Miłek nie planuje dalszego angażowania się
w deweloperkę.
Janusz Filipiak z żoną
Comarch
Janusz Filipiak, wraz z żoną, jest
głównym akcjonariuszem Comarchu.
Kontrolują wspólnie akcje dające ponad
dwie trzecie głosów na walnym zgromadzeniu.
Biznesmen ma 55 lat. Jest absolwentem Akademii
Górniczo-Hutniczej. Skończył elektrotechnikę w 1976 r. Przez kolejne lata był związany naukowo z krakowską uczelnią. W 1979 r. obronił doktorat, a w 1984 r. uzyskał habilitację. Lata 80. spędził głównie za granicą. Po habilitacji pracował rok w laboratoriach France Telecom w Paryżu. Spędził kilka lat w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Australii. W 1989 r. wrócił do Polski. Wkrótce objął stanowisko kierownika Katedry Telekomunikacji AGH, które piastował do 1998 r.
Początku Comarchu, który obecnie jest jedną z największych firm IT w Polsce, były bardzo skromne. Spółka powstała w 1994 r. Początkowo firma mieściła się w 16-metrowym pokoju w budynku krakowskiej uczelni. Zaczynała od prac zleconych dla AGH. Comarch szybko się rozwijał. Pierwszym dużym klientem spółki była Telekomunikacja Polska. W 1995 r. firma zatrudniała już 150 osób. W marcu 1999 r., jako jedna z pierwszych z branży IT, weszła na warszawską giełdę.
Prywatnie Janusz Filipiak jest fanem sportu, przede
wszystkim piłki nożnej, ale również tenisa ziemnego.
Comarch jest właścicielem MKS Cracovia. Zespół piłkarski,
bez większych sukcesów, gra w ekstraklasie. Drużyna
hokejowa w 2007 r. zdobyła brązowy medal mistrzostw
Polski.
Marek Piechocki
LPP
Jest jednym z założycieli odzieżowego LPP, które na rynku działa już dwanaście lat. Przez ten okres Markowi Piechockiemu udało się stworzyć jedną z największych i najlepiej rozpoznawalnych na naszym rynku sieci sprzedaży z ubraniami (jest prowadzona m.in. pod markami Reserved i Cropp).
Rynkowa wartość przedsiębiorstwa sięga już blisko
4,5 mld zł. W tym roku kapitalizacja wzrosła prawie trzyipółkrotnie.
Po gorszym 2006 roku, w tym spółka trafiła ze swoimi kolekcjami w oczekiwania klientów. Sukces zapewnia także przygotowanie bardzo szerokiej kolekcji, gdzie coś interesującego znajdzie osoba w każdym wieku.
Działania Marka Piechockiego zostały docenione przez rynek. Firma LPP została zwycięzcą w polskiej edycji konkursu Best of European Business, w kategorii "Wzrost", uwzględniającej duże podmioty.
Chociaż Marek Piechocki jest prezesem gdańskiego przedsiębiorstwa, nie utrzymuje kontaktu z mediami (odpowiada za to Dariusz Pachla, wiceprezes spółki). Biznesmen nie wypowiada się również na temat swoich prywatnych inwestycji.
W tym roku na kupno papierów swojej firmy wydał około 105 mln zł. Była to jedna z największych wartościowo transakcji
insiderów w tym roku.
Marek Piechocki jest największym akcjonariuszem odzieżowej firmy. Posiada ponad 280 tys. akcji, które dają prawo do 31,6 proc. głosów na WZA.
Krzysztof Oleksowicz
z rodziną Inter Cars
Krzysztof Oleksowicz jest prezesem i głównym (wraz z rodziną) udziałowcem największego w Polsce dystrybutora części zamiennych do samochodów. Od początku tego roku dzięki giełdowej hossie i znaczącej poprawie wyników finansowych wartość
52-proc. pakietu akcji Inter Carsu należącego do rodziny Oleksowiczów wzrosła o 180 proc., czyli o ponad pół miliarda złotych. Sukcesem, oprócz wzrostu kursu, było też przejęcie giełdowego konkurenta JC Auto. Dzięki fuzji Inter Cars umocnił swoją pozycję lidera krajowego rynku (ma w nim 20-proc. udział). W 2008 r. przychody Inter Carsu połączonego z JC Auto mają wzrosnąć do 2 mld zł. Krzysztof Oleksowicz zapowiedział ostatnio, że w perspektywie czterech lat chce zwiększyć sprzedaż Inter Carsu do miliarda euro, co dawałoby spółce pozycję największego dystrybutora części
samochodowych w Europie.
Oleksowicz koncentruje się na zarządzaniu giełdową firmą
i poza Inter Carsem nie prowadzi żadnej istotnej działalności
gospodarczej. Po ukończeniu studiów i dwuletnim okresie pracy jako mechanik w państwowej firmie od roku 1980 r. pracuje w spółkach prywatnych. Udziałowcem Inter Carsu jest od roku 1990. Oleksowicz jest pasjonatem sportu: uprawia windsurfing, jeździ na nartach, gra w tenisa, uczestniczy w wyścigach samochodowych. Duch sportowej rywalizacji stara się przenieść na firmę,
którą kieruje. Do uprawiania sportu zachęca też swoich pracowników.
Radosław Koelner z rodziną Koelner
Zaczęło się ćwierć wieku temu od produkcji... guzików na wtryskiwarce w pralni, w rodzinnym domu Koelnerów. A wszystko po to, by mieć za co żyć. Antoni Koelner, ojciec Przemysława i Radosława, stracił w grudniu 1981 r. posadę dyrektora banku , a jego żona nauczycielka została zmuszona do odejścia z liceum.
Najstarszy z synów, Przemysław, został internowany.
W 1983 r. Antoni Koelner zmarł. Jeszcze przed jego śmiercią wrócił Przemysław i zaczął pomagać matce przy produkcji guzików. Rok 1986 to istotny moment w historii firmy. Ruszyła wtedy produkcja kołków rozporowych. W 1991 roku została przeniesiona do wynajętej hali. Dwa lata później firma stała się zakładem pracy chronionej.
W 2000 r. stery firmy przejmują od matki synowie. Dokonują akwizycji. W 2004 r. wprowadzają spółkę na giełdę. W kolejnym roku grupa Koelner powiększa się o najstarszego na świecie producenta systemów zamocowań, firmę Rawlplug z Wielkiej Brytanii. W 2007 r., nie bez perypetii, udaje się jej zwiększyć udział do ponad 94 proc. w spółce Śrubex,
producencie śrub. Bracnajwiększego w Polsce producenta zamocowań budowlanych i jednego z najważniejszych graczy w Europie.
W przyszłym roku na giełdę może trafić poprzez "pusty" Śrubex "nowe dziecko z rodziny" - spółka Przemysława Koelnera, którą rozwija z polskim naukowcem.
Adam Góral
Asseco
51-latek. Absolwent Akademii Ekonomicznej w Krakowie (kierunek cybernetyka ekonomiczna i informatyka) i doktor nauk ekonomicznych. Karierę rozpoczął w 1979 r. od stanowiska asystenta w filii UMCS w Rzeszowie (wykładał ekonomię). Z uczelni odszedł w 1990 r. jako adiunkt.
W 1988 roku założył spółkę Jazcoop, która zajmowała się produkcją keczupu. Od 1993 r. kierował podkarpackim oddziałem warszawskiego Compu. Z czasem przekształcił się on w samodzielną firmę - Comp Rzeszów. Spółka w 2004 r. zadebiutowała na GPW. Pozyskane pieniądze przeznaczyła na przejęcie słowackiej firmy Asset Soft (dziś Asseco Slovakia). Na przełomie 2006 i 2007 r. Comp Rzeszów połączył się z Softbankiem i zmienił nazwę
na Asseco Poland. Obecnie spółka jest głową holdingu firm
z branży IT w Polsce, na Słowacji, w Czechach, Niemczech, Austrii, Rumunii, a wkrótce i na Bałkanach. W przyszłości grupa Asseco chce być obecna na Wschodzie, w Europie Zachodniej
i za oceanem.
Adam Góral, korzystając z kłopotów Ryszarda Krauzego, złożył gdyńskiemu biznesmenowi propozycję odkupienia od niego udziałów w Prokomie. Projekt pochłonie 580 mln zł. Docelowo (na przełomie I i II kwartału 2008 r.) Asseco Poland i Prokom połączą się. Nowy podmiot, z kapitalizacją rzędu 5 mld zł, będzie największą firmą informatyczną w naszej części Europy i 6-7. firmą IT na naszym kontynencie.
Jerzy Lubianiec
LPP
Przewodniczący rady nadzorczej odzieżowej firmy LPP w ramach
jednej transakcji sprzedał w tym roku papiery
swojej spółki za blisko 51 mln zł.
Jerzy Lubianiec nie zdradza powodów swojej decyzji oraz tego, na co zamierza przeznaczyć pozyskane pieniądze. Nie wypowiada się zarówno na temat firmy (która handluje odzieżą w salonach Reserved i Cropp), jak i o prywatnych planach.
- Z mediami nie rozmawiam na żadne tematy - podkreśla.
Mimo sprzedaży części walorów biznesmen pozostaje czołowym akcjonariuszem gdańskiego przedsiębiorstwa (dysponuje prawie 30,5 proc. głosów na WZA). Jest jego jednym z założycieli (firma została utworzona w 1995 r.).
Zaznacza, że ze wszystkimi członkami zarządu spółki utrzymuje długoletnie kontakty towarzyskie. Sam zresztą swego czasu też kierował przedsiębiorstwem.
Teraz poza udziałami w LPP jest
również wspólnikiem w Domu Handlowym
Market w Kościerzynie oraz DH Jantar
w Lęborku.
Zbigniew Opach
Mostostal Zabrze
56-letni szef rady nadzorczej i największy akcjonariusz Mostostalu Zabrze posiada dyplom mistrza rzemiosła artystycznego. Do 2002 roku prowadził w Warszawie zakład złotniczy. Zajmował się również drobnym handlem, a zarobione pieniądze inwestował na giełdzie. Aby lepiej zrozumieć działanie rynku kapitałowego, w 2004 roku ukończył studium ekonomiczne oraz studium dla doradców inwestycyjnych papierów wartościowych.
Nie wszystko, czego dotknął się Opach, zamieniał w złoto. Obok kilku udanych inwestycji (np. w papiery Softbanku), miał na swoim koncie też porażki. Jego decyzje biznesowe i inwestycyjne często szły w parze z emocjami. Wada to czy zaleta? Prawdopodobnie bez silnego zaangażowania emocjonalnego inwestorowi nie udałoby się doprowadzić do zawarcia i zrealizowania układu z wierzycielami przez Mostostal Zabrze, w interesie którego walczył na salach sądowych i w mediach. Dzięki temu, że zabrzański holding stanął na nogi, wartość portfela Opacha znacznie się zwiększyła. Teraz jego celem jest reaktywacja PRInż Holding. Udało mu się oddalić widmo likwidacji katowickiej firmy.
Andrzej Olszewski
z żoną Farmacol
Chociaż od wielu lat są wśród największych giełdowych inwestorów, to parkiet nie jest iAndrzej i Zyta Olszewscy nie kupują udziałów w nowych przedsięwzięciach, a wysoką pozycję zawdzięczają wyłącznie posiadaniu ponad 60-proc. pakietu akcji założonej przez siebie spółki Farmacol.
Olszewscy są też od końca lat 90. klasyfikowani w pierwszej pięćdziesiątce najbogatszych Polaków. Jednak systematycznie obniża się ich miejsce w tym rankingu, choć majątek (szacowany np. przez "Wprost") pozostaje mniej więcej na takim samym poziomie. I tak w 2003 roku zajmowali 14. pozycję, z aktywami około 800 mln zł, a w tym roku byli dopiero na 38. miejscu z 700 mln zł
(szacunki uwzględniają nie tylko rynkowa wartość akcji, ale i premię za udziały Farmacolu w rynku).
Olszewskich trzeba jednak docenić jako biznesmenów, którzy swój majątek zdobywali od zera. W 1990 r. kupili pierwszą aptekę, a potem otworzyli kolejne. Organizowanie zaopatrzenia na potrzeby własnych placówek dało początek hurtowni farmaceutycznej Farmacol, której przychody w 2006 r. przekroczyły 3,4 mld zł.
Paweł Szataniak
z bratem PamapolBracia Mariusz i Paweł Szataniakowie ukończyli te same studia - zarządzanie produkcją na Politechnice Częstochowskiej. Łączą ich również te same inwestycje.
Kontrolują w sumie ponad 16,5 mln walorów
giełdowego producenta dań gotowych. To ponad 71 proc. kapitału Pamapolu. Jego kurs wzrósł pod koniec czerwca do historycznego maksimum. Wówczas pakiet braci Szataniaków wart był ponad 578 mln zł. Późniejsza korekta na GPW uszczupliła jego wartość. Przy obecnym kursie Pamapolu jest wart ponad 373 mln zł. Prawdopodobnie układ akcjonariatu zmieni się w przyszłym roku. Pamapol szykuje się do emisji (prawa poboru) 5 mln papierów.
Drugą znaczącą inwestycją Szataniaków jest Wielton. Należące do nich 33 mln akcji
największego w Polsce producenta naczep daje im 54-proc. udział w spółce. Papiery niedawnego debiutanta są warte 270 mln zł. Szataniakowie stali się akcjonariuszami Wieltonu niespełna
rok temu. W spółkę zainwestowali około
30 mln zł (większość akcji obejmowali po 0,59 zł i 1,2 zł - obecny kurs na giełdzie przekracza
8 zł).
FOT. A.C., A.W., W.W., PB/FORUM