GoAdvisers nie zarobi już na NC

GPW podtrzymała decyzję o wykreśleniu spółki z listy autoryzowanych doradców. Firma zarządzana przez Adama Guza skoncentruje się zatem na działalności inwestycyjnej

Publikacja: 26.01.2012 01:17

Adam Guz, twórca i prezes GoAdvisers

Adam Guz, twórca i prezes GoAdvisers

Foto: Archiwum

Ostateczne skreślenie GoAdvisers – jednego z bardziej znanych doradców na rynku NewConnect – z listy firm mogących obsługiwać kolejnych debiutantów, to pokłosie afery z brytyjską spółką Avtech.

Brak informacji

W grudniu podmiot, który chciał zajmować się obsługą naziemną mniejszych samolotów w Polsce, został zlikwidowany w następstwie nieuregulowania zobowiązań wobec wierzycieli.

Główny zarzut GPW wobec GoAdvisers – które wprowadziło spółkę na mniejszy giełdowy parkiet – to brak informacji o dobrowolnym postępowaniu układowym (ang. Company Voluntary Arrangement – CVA), które spółka zawarła w czerwcu 2011 r., jeszcze przed debiutem na NewConnect. Doradca tłumaczył, że skala zadłużenia Avtechu nie była znacząca, CVA ma inny charakter niż polskie postępowanie układowe, a informacje o układzie inwestorzy mogli znaleźć pod linkiem zamieszczonym w dokumencie informacyjnym spółki.

Arytmetyka to nie wszystko

GPW nie podzieliła argumentacji zawartej w odwołaniu GoAdvisers od decyzji o skreśleniu jej z listy autoryzowanych doradców. Władze giełdy stwierdziły m.in., że doradca przeprowadził analizę zobowiązań spółki, „ograniczając się do ich wielkości arytmetycznej, bez uwzględnienia charakteru zobowiązań i okoliczności powstania", co było „poważnym błędem profesjonalnym". Według GPW GoAdvisers „rażąco naruszył przepisy i standardy obowiązujące w alternatywnym systemie obrotu". W ocenie giełdy już w czerwcu 2011 r. można było wnioskować, że Avtech utracił płynność finansową, o czym inwestorzy powinni zostać niezwłocznie poinformowani. GPW dowodzi, że doradca nie podjął żadnych kroków, aby jego klient opublikował stosowny raport bieżący.

„Każdy przypadek, w którym giełda powzięłaby informację o nieujawnieniu w dokumencie informacyjnym zdarzeń lub okoliczności składających się na prawdziwy, rzetelny i kompletny obraz sytuacji emitenta lub informacji, które mogły mieć znaczący wpływ na ocenę instrumentów finansowych będących przedmiotem ubiegania się o wprowadzenie do obrotu (...), zostałby poddany ocenie w kontekście obowiązków emitenta i jego autoryzowanego doradcy, tak jak to miało miejsce dotychczas" – czytamy w uzasadnieniu decyzji giełdy.

Kolejna szansa za rok

GPW stwierdziła, że GoAdvisers starać się może o przywrócenie statusu autoryzowanego doradcy po upływie 12 miesięcy. Spółka, która sama jest notowana na NewConnect, chce się skoncentrować na działalności inwestycyjnej i doradztwie niezwiązanym z wprowadzaniem spółek na mniejszy parkiet.

Do tej pory GoAdvisers zarabiał na wychodzeniu z inwestycji w spółki, które wprowadził na NewConnect (m. in. Positive Advisory, Nicolas Games, Telemedycyna Polska). Obecnie w portfelu spółki znajdują się akcje producenta masztów Alumast, firmy doradztwa IT Consorg oraz ASSG specjalizującej się w telemarketingu.

W czwartek kurs akcji GoAdvisers nie zmienił się – kosztowały na koniec dnia 41 gr.

[email protected]

Pytania do... Adama Guza, twórcy i prezesa GoAdvisers

Dlaczego zatailiście informacje o postępowaniu układowym waszego klienta Avtechu?

Absolutnie nie zatailiśmy informacji o postępowaniu układowym, gdyż takiego nie było. Company Voluntary Agreement (CVA) było dobrowolnym porozumieniem pozasądowym, a niewywiązanie się ze spłaty tego zobowiązania, które figurowało w dokumencie informacyjnym, rodziło takie same skutki, jak każdego innego.

Współpraca z władzami Avtechu układała się poprawnie, podobnie jak w przypadku innych podmiotów oparta była na wymianie informacji oraz niezbędnych dokumentów, ale pogorszyła się po debiucie spółki. Wtedy jednak nie domyślaliśmy się, do czego to może doprowadzić. Myśleliśmy, że chodzi o różnice w systemach prawnych, o kwestie przyzwyczajeń biznesowych. Długo trwały procedury rejestracyjne w depozycie papierów wartościowych, przy których pełniliśmy rolę doradcy. Nikt przez ten czas nie informował nas o zawartym porozumieniu. Sami, przygotowując ostateczny dokument informacyjny i przeglądając strony brytyjskich rejestrów spółek, wpadliśmy na ślad tego porozumienia. Zapytaliśmy zarząd, co to za umowa i usłyszeliśmy, że to „nic szczególnego" i jest to normalny sposób rozkładania i ograniczania zobowiązań podatkowych na Wyspach. Zapoznając się z zagadnieniem CVA i sytuacją finansową Avtechu, utwierdziliśmy się w przekonaniu o jej małej istotności.

GPW uważa, że jest inaczej.

GPW zarzuca nam, że podchodziliśmy do zagadnienia czysto arytmetycznie. Ale jak inaczej, jak nie arytmetycznie podchodzić do tego typu zagadnień? Czy ktokolwiek zakłada a priori, że zarząd spółki zacznie działać na jej szkodę? Każde zobowiązanie spółki potencjalnie może prowadzić do jej bankructwa. Dlatego ocenialiśmy jego skalę. Kapitał obrotowy spółki był dodatni, nadwyżka aktywów bieżących nad całkowitą kwotą zobowiązań (ponad owe 250–300 tys. funtów) wynosiła ponad 130 tys. funtów, a spółka raportowała dodatnie przepływy finansowe i było to potwierdzone przez biegłego rewidenta. Pamiętajmy, że w CVA, które zresztą ma inny charakter niż postępowanie układowe w prawie polskim, chodziło o rozłożenie zobowiązań na raty miesięczne rzędu 7 tys. funtów.

Zajmuję się analizą finansową od co najmniej 20 lat i muszę powiedzieć, że żaden analityk finansowy nie uznałby takich sum za zagrażające funkcjonowaniu firmy.

Dlaczego zatem Avtech został zlikwidowany?

Z perspektywy czasu widzę, że zarządzający firmą wykorzystali nadarzającą się okazję. Podejrzewamy, że wydrenowali ją, obciążając ją zobowiązaniami z tytułu umów o pracę i innych kontraktów, a finalnie istnieje podejrzenie, że założyli bliźniaczą spółkę, przenosząc do niej majątek poprzedniej. Tego zresztą dotyczy nasze zawiadomienie do brytyjskich organów ścigania.

Mając 20-letnie doświadczenie na rynku nie rozpoznał pan oszustów?

Nie mieści mi się w głowie, że poważni Brytyjczycy ryzykują swoją reputację dla 2 mln zł – bo tyle pozyskano ostatecznie z oferty prywatnej. Poza tym Avtech naprawdę miał hangar i naprawdę serwisował samoloty. Łatwiej uciec z pieniędzmi inwestorów, kreując wirtualny biznes. Tu mieliśmy sensowne plany budowy bazy serwisowej w Polsce dla tego regionu Europy. Zarządzający Avtechem słusznie zauważali, że dzierżawiąc samolot, można nie płacić rat leasingowych, ale dla własnego bezpieczeństwa trzeba odbywać przeglądy...

Kto więc i kiedy zdecydował, że przekręt się jednak odbędzie?

Tego nie wiem. Mam tylko podejrzenia. Dla nas szokująca była informacja, że AerFinance, który skontaktował nas z Avtechem i był jego udziałowcem, sprzedał 10-proc. pakiet akcji brytyjskiej spółki dwa dni przed debiutem. Ominął w ten sposób lock-up, który zaczął się dzień później. Władze AerFinance i Avtechu tłumaczyły, że papiery trafiły do inwestora strategicznego, że to dobra informacja dla spółki. Nasuwa się zatem pytanie, dlaczego jednak od pierwszej sesji dominowały zlecenia sprzedaży?

Widząc, jak kurs spada, staraliśmy się skontaktować z tym inwestorem, zdziwieni, że on nas nie szuka – było to jednak bezskuteczne. Prosiliśmy władze Avtechu i AerFinance o przekazanie kontaktu, jednak spotykaliśmy się z odmową. Wtedy zaczęliśmy podejrzewać sprzedaż walorów przez tzw. słupy – przez sam AerFinance. Normalny inwestor strategiczny nawiązałby kontakt ze spółką i jej autoryzowanym doradcą, dałby przecież znak życia, ujawnił w strukturze akcjonariatu.

Jak się okazało, to my zostaliśmy z największym pakietem akcji i mimo podjętych działań w obronie wszystkich inwestorów, zostaliśmy ukarani przez GPW.

Podaż akcji na NewConnect nie wyjaśnia jednak, co się stało w samej Wielkiej Brytanii.

Podejrzewam, że władze Avtechu od samego początku nie miały zamiaru kontynuować biznesu. Biznesplan spółki był może dobry, ale brakowało przełożenia na decyzje operacyjne. Nie wiem, na ile zaważył na tym fakt, że w ofercie udało się pozyskać jedynie  2?mln zł z planowanych 6 mln zł. Z nami jednak już nikt nie rozmawiał.

GPW umożliwia wam złożenie ponownego wniosku o wpis na listę autoryzowanych doradców. Zdecyduje się pan na ten krok?

Mam to szczęście, że biznes GoAdvisers bazuje nie tylko na prowizjach za doradzanie przyszłym debiutantom. Po doświadczeniu z firmą Alpinus w latach 90., postanowiłem, że chcę się koncentrować na doradzaniu prywatnym firmom, niekoniecznie dużym. To my staliśmy np. u początków sukcesów Integera, kiedy nikt nie chciał rozmawiać z Rafałem Brzoską na temat tworzonej przez niego alternatywy dla Poczty Polskiej. W 2007 r., kiedy powstawał NewConnect, wydawało mi się, że to rynek idealnie wpisujący się w strategię mojej firmy. W końcu powstawała platforma, dzięki której spółki mogły znaleźć finansowanie rzędu 1–5 mln zł, o które tak trudno było na rynku.

Wraz z innymi doradcami mocno zaangażowaliśmy się w projekt GPW. Mieliśmy „ruszyć w Polskę" z zadaniem szukania emitentów dla nowego rynku. Już wtedy zwracaliśmy uwagę na konieczność doregulowania pewnych kwestii. Paradoksalnie to my zwracaliśmy uwagę na brak wymogów dotyczących dokumentów informacyjnych.

Wtedy się wydawało, że NewConnect będzie motorem biznesu, skupi wokół siebie aniołów biznesu, fundusze venture capital. Teraz nie jestem pewny, czy warto w tym rynku dalej uczestniczyć, szczególnie że ryzyko kary i utraty reputacji związane z działalnością doradczą jest bardzo duże. Podobne refleksje może mieć wielu doradców. Skąd pewność, że za rok GPW, która dla NewConnect jest organizatorem, oskarżycielem i sędzią w jednej osobie, nie powie, że coś było zrobione niezgodnie ze sztuką?

Pytania do... Bartłomieja Herodeckiego, prezesa AerFinance

AerFinance był akcjonariuszem Avtechu, zanim ta spółka przeprowadziła ofertę prywatną w Polsce. Dlaczego więc sprzedaliście swój 10-proc. pakiet tuż przed jej debiutem na NewConnect i tuż przed zaczynającym się lock-upem?

W maju 2011 r. zdecydowaliśmy się zainwestować we francuską spółkę AerTech, która prowadziła podobną działalność co Avtech. Dla nas brytyjska firma miała od tej pory tylko ułamek potencjału, jaki zapewniał, naszym zdaniem, podmiot z Francji. Dysponując 10 proc. udziałów w Avtechu, mieliśmy niewielki wpływ na  strategiczne decyzje, podczas gdy kontrolny pakiet w AerTechu zapewniał nam go całkowicie. Dodatkowo wprowadzenie Avtechu na NewConnect się opóźniało, inwestorzy biorący udział w subskrypcji byli coraz bardziej zniecierpliwieni. Chcieliśmy więc zakończyć naszą inwestycję. Ostatnie, czego się spodziewałem, to tak negatywne zakończenie tej historii.

GoAdvisers przypuszcza, że swój pakiet sprzedaliście nie inwestorowi strategicznemu, jak wynikało z waszych deklaracji, ale de facto pośrednikowi, który potem pozbył się akcji na rynku.

Nie chciałbym tutaj wchodzić w polemikę prasową. Nasze oficjalne stanowisko już prezentowaliśmy.

Komu sprzedaliście akcje?

Jeżeli zostaniemy poproszeni przez instytucje nadzorujące rynek o wyjaśnienia, to je przedstawimy. Problem polega na tym, że wszyscy obecnie szukamy winnych zaistniałej sytuacji we własnym gronie, w Polsce. Przerzucamy się odpowiedzialnością. To niewiele wniesie do sprawy. Nie chciałbym odpowiadać, czy skreślenie GoAdvisers z listy autoryzowanych doradców to właściwy wymiar kary. Prawda jest taka, że jeżeli szukamy winnego – to jest on 2 tys. km stąd. Pieniądze z emisji trafiły do brytyjskiej spółki, tam zapadały decyzje, jak zostaną wydane, to Brytyjczycy podpisali także Company Voluntary Agreement. I jeżeli ktoś zyskał na całym zamieszaniu, to właśnie osoby zarządzające Avtechem.

Tyle tylko, że Kolja Leo, który był jednym z dyrektorów Avtechu, był także wówczas członkiem zarządu AerFinance. Co oznacza, że wiedzieliście o postępowaniu układowym.

Dowiedziałem się o CVA w tym samym dniu, kiedy dowiedział się o nim GoAdvisers. Kolja Leo – wtedy niewykonawczy członek zarządu Avtechu – nie był informowany na bieżąco o podpisywanym porozumieniu układowym. Dla mnie to było szokujące.

Niemniej jednak cały czas uważaliśmy, że biznesplan Avtechu się domyka. Jest popyt na usługi serwisowe. Dodatkowo poprzednik prawny Avtechu działał na rynku przez 30 lat i regulował swoje zobowiązania. Trudno uwierzyć, że taki szmat czasu ktoś czekał na powstanie NewConnect, aby zagarnąć pieniądze polskich inwestorów.

Kiedy, pana zdaniem, władze Avtechu wpadły na pomysł, aby przejąć pieniądze z emisji?

Warto pamiętać, że Avtech celował w pozyskanie 5–6 mln zł. Tymczasem GoAdvisers udało się pozyskać 2 mln zł. Może to wtedy po stronie brytyjskiej pojawił się pewien nieuzasadniony niesmak. Z dzisiejszej perspektywy widać, że oczywiście dobrze się stało, że emisja warta była tylko 2 miliony, a nie 5.

Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski