Prognozy ekspertów

Dealerzy walutowi, którzy w 1999 r. mówili swoim klientom, że w ciągu paru miesięcy euro zastąpi dolara w roli głównej światowej waluty rezerwowej, wpadli potem w drugą skrajność.

Arthur B. Laffer amerykański konsultant finansowy w artykule dla ?The Wall Street Journal?.Problem Europy polega na tym, że wspólna waluta Helmuta Kohla i François Mitterranda ma poważne wady. Lepiej byłoby, gdyby do roli wspólnej waluty wytypowano niemiecką markę. Ale stało się.To, w jaki sposób zbudowana jest unia walutowa, jest o wiele ważniejsze od tego, czy Europa ma wspólną walutę. Skupianie uwagi na tworzeniu wspólnej waluty, a nie na prowadzeniu dobrej polityki pieniężnej jest niesłuszne. W kwestii euro mam cztery obawy.? Przed powstaniem euro, a zwłaszcza przed ustanowieniem tzw. mechanizmu kształtowania kursów walutowych, banki centralne krajów europejskich rywalizowały ze sobą o przyciągnięcie kapitału. Każdy ich błąd mógł kosztować ucieczkę kapitału i spadek wartości narodowej waluty. Podstawową funkcją euro i Europejskiego Banku Centralnego jest eliminowanie tej rywalizacji. Czy można sobie wyobrazić coś bardziej sprzyjającego inflacji?? Podstawowymi cechami banku centralnego powinny być obiektywizm, niezależność i pryncypialność. Ich efektem jest stabilność cen i zdrowy pieniądz. Jeśli natomiast bank centralny koncentruje się na krótkoterminowych celach politycznych, długoterminowym skutkiem jest stagflacja, tak jak w Stanach Zjednoczonych w latach siedemdziesiątych. Musi dochodzić do deprecjacji waluty, czyli inflacji (...). W wypadku Europy sytuację pogarsza fakt, że jej elity polityczne nie mają prawie żadnego pojęcia, na czym polega polityka pieniężna, a tym bardziej, jak powinno się ją prowadzić. Dla nich euro stało się symbolem europejskiego prestiżu o wyraźnie antyamerykańskim wydźwięku. Byłoby lepiej, gdyby powróciły do punktu wyjściowego i potraktowały euro jako ważną jednostkę rozliczeniową i środek tezauryzacji.? W odróżnieniu od Urzędu Rezerwy Federalnej USA, który ściśle kontroluje operacje swoich regionalnych oddziałów, EBC służy jako instytucjonalna czapka dla istniejących wciąż banków centralnych poszczególnych państw. Banki te utraciły wiele swoich tradycyjnych prerogatyw, ale nie pozbyły się wszystkich. Są nadal władzą. Wciąż ustanawiają regulacje i je egzekwują. Oznacza to, że nadal oddziałują na płynność, z przechyłem w kierunku inflacyjnym, na co EBC ma nie wielki wpływ (...).? Przejście z wielu walut na jedną wspólną wymaga mechanizmu interwencyjnego, ustalającego kursy między walutami poszczególnych krajów euro z myślą o stabilności wspólnej waluty. Tej niezwykle ważnej kwestii Europa nie poświęca niemal żadnej uwagi. W tej sytuacji prognozy dla euro muszą być niepomyślne.Christian Saint-Etienne profesor uniwersytetu paryskiego w ?Le Figaro ? Economie?.Euro jest chore, a jednocześnie gospodarka europejska ma się dobrze. Jak wytłumaczyć ten paradoks? Wspólna waluta jest słaba w stosunku do dolara z paru powodów.? Po pierwsze ? w Stanach Zjednoczonych perspektywy wzrostu gospodarczego są lepsze, a rzeczywiste stopy procentowe są wyższe niż w strefie euro.? Po drugie ? w międzynarodowych stosunkach gospodarczych i finansowych, a także pod względem swego statusu waluty rezerwowej dolar pozostaje walutą czołową, nawet jeśli euro nieźle wypada jako waluta emisji walorów na rynkach finansowych.? Po trzecie ? chociaż bilans obrotów bieżących USA wykazuje potężny deficyt, a bilans strefy euro charakteryzuje się nadwyżką, odpływ (netto) kapitałów długoterminowych z Europy kontynentalnej osiąga takie rozmiary, że dolar pięknie korzysta na długoterminowym oszczędzaniu Europejczyków, którzy inwestują masowo w obligacje prywatnego sektora USA (...).Wiele amerykańskich instytucji finansowych i przedsiębiorstw zapożycza się w Europie po korzystnej stopie procentowej, a następnie zamienia te pożyczki na dolary, co nasila spadek euro w stosunku do dolara. Tego rodzaju postępowanie okazywało się dla Amerykanów opłacalne w tym sensie, że tracące na wartości euro łagodziło ?dolarowy? ciężar tego zadłużenia. Jednakże jest jasne, że kiedy siła oddziaływania deficytu obrotów bieżących USA zacznie pchać w górę kurs euro, to, co wydaje się rozsądne pod względem finansowym dzisiaj, stanie się z dnia na dzień samobójcze. Tak więc w krótkim czasie powstrzymanie się Amerykanów od zaciągania pożyczek w euro oraz zahamowanie zakupu prywatnych obligacji amerykańskich przez obcokrajowców (a więc odwrócenie tych przepływów) może doprowadzić do tak silnej korekty kursu dolara w stosunku do euro, że wprawi rynek w osłupienie i wywoła silną falę bankructw. Spadek dolara o jedną trzecią w stosunku do euro przed końcem 2002, a nawet w 2001 roku jest technicznie możliwy z powodów handlowych i finansowych (...).Europejski Bank Centralny musi więc znaleźć odpowiedź na kluczowe pytanie: ?Co zrobić, aby kurs euro nieco wzrósł już teraz, a więc, aby nie wzrósł zbyt dramatycznie za dwa lata??. Jeśli przedsiębiorstwa amerykańskie będą zbytnio zadłużać się w Europie nie tylko w celach inwestycyjnych, lecz również w celu odkupywania swoich akcji, należy szybko podnieść europejskie stopy procentowe, aby rozbić ten mechanizm i spowodować niezbędne osłabienie aktywności przedsiębiorstw amerykańskich. Stopy te można będzie obniżyć w momencie, kiedy wzrost kursu euro wywoła spowolnienie wzrostu gospodarki europejskiej (...).Anatole Kaletsky komentator finansowy ?The Times?.Uważam, że pesymistyczne oceny perspektyw euro osiągnęły wreszcie punkt kulminacyjny. Dealerzy walutowi, którzy w 1999 r. mówili swoim klientom, że w ciągu paru miesięcy euro zastąpi dolara w roli głównej światowej waluty rezerwowej, wpadli potem w drugą skrajność. Nazywają euro ?walutą z papieru toaletowego? i ostrzegają, że bez zdecydowanej interwencji Europejskiego Banku Centralnego (EBC) euro spadnie do poziomu 80, a może nawet 60 centów.Ta zmiana nastrojów jest bardzo ważna, ponieważ powszechny i przesadny optymizm w kwestii euro, zwłaszcza wśród dużych inwestorów długoterminowych (np. japońskich towarzystw ubezpieczeniowych), był ? rzecz paradoksalna ? jednym z głównych czynników ciągnących euro w dół. Inwestorzy ci stracili tak duże sumy pieniędzy na inwestowaniu w euro, że ilekroć waluta ta szła w górę, tylekroć uznawali to za okazję do zmniejszania strat i sprzedawania jej. W miarę jak ci długoterminowi inwestorzy pozbywają się swoich euro, systematycznie zwiększają się szanse na trwałe odwrócenie tendencji spadkowej kursu euro.Z tego punktu widzenia innym pozytywnym sygnałem jest stosunkowo niedawna deklaracja George?a Sorosa, że ograniczy swoją aktywność spekulacyjną ze względu na wielkie straty, jakie poniósł wskutek błędnej oceny euro. Soros dał do zrozumienia, że jego decyzja oznacza ?koniec ery? inwestowania przez fundusze hedgingowe w oparciu o analizę czynników makrogospodarczych, jak to miało miejsce w przypadku jego słynnej ? wymierzonej w funta ? spekulacji w 1992 roku. W rzeczywistości jednak oświadczenie Sorosa może okazać się klasycznym fałszywym proroctwem.Pojawienie się euro jako drugiej wielkiej waluty rezerwowej sprawia, że inwestorzy, a także rządy, powinni jeszcze bardziej starać się prawidłowo uwzględniać czynniki makrogospodarcze. Po kapitulacji spekulantów, takich jak Soros, oraz inwestorów długoterminowych, takich jak Japończycy, rynki będą zmuszone do skupiania uwagi ponownie na tych ekonomicznych fundamentach. Wtedy zaś dojdą do wniosku, że od kilku tygodni sytuacja gospodarcza w Europie wyraźnie sprzyja wspólnej walucie. Gospodarka europejska odnotowuje silny wzrost, któremu prawdopodobnie już nie zagrozi restrykcyjna polityka pieniężna Europejskiego Banku Centralnego. Jeszcze niedawno występowało poważne niebezpieczeństwo, że w odpowiedzi na słabość euro EBC wpadnie w panikę i zacznie agresywnie podnosić stopy procentowe. Gdyby tak się stało, ożywienie gospodarcze w Europie zostałoby zdławione i doszłoby do załamania euro. Na szczęście EBC nie wpadł w panikę i podniósł stopy procentowe tylko minimalnie (co prawda, byłoby lepiej, gdyby ich w ogóle nie podnosił). Najważniejsze jest to, że pojawia się teraz szansa, iż stopa wzrostu gospodarki europejskiej zwiększy się z 3 do 4% w skali rocznej.Szybki wzrost, a nie wyższe stopy procentowe, jest dzisiaj balsamem dla euro. Jeśli EBC zaczął to wreszcie rozumieć, to walutę euro, a także Europę, czeka pomyślniejsza przyszłość.

Z.S.