George Soros przyznaje się do pomyłki
W odstępie dwóch lat napisał dwie książki. W pierwszej, wydanej w listopadzie 1998 r. i zatytułowanej ?Kryzys światowego kapitalizmu?, zapowiedział nieuchronną dezintegrację tego systemu. W drugiej, niedawno wydanej, pt. ?Open Society: From Global Capitalism to Global Democracy? uznał, że się pomylił i odwołał swoją prognozę. ?Dałem się ponieść przypuszczeniom, że system się załamie ? oświadczył. ? Spudłowałem?.Każda z tych książek wywołała poruszenie. Pierwsza nie dlatego, że wieściła katastrofę. Jesienią 1998 r. kryzys finansowy szerzył się na świecie i wywołał potężny, niespodziewany wstrząs. W sposób równie nagły zaczęły dominować poglądy bardzo pesymistyczne. Z różnych stron zaczęto atakować tzw. wolnorynkowy fundamentalizm. Głos George?a Sorosa nie był więc odosobniony. Sensacją było tylko to, że do grona proroków klęski (mającej nastąpić zaledwie po kilku latach od zwycięstwa nad komunizmem) dołączył jeden z najsłynniejszych spekulantów w sferze walut i prawdziwy bogacz, człowiek będący symbolem i ucieleśnieniem globalizacji i potęgi rynków finansowych.To, że swą kasandryczną przepowiednię Soros sformułował pochopnie, zaczęło się okazywać już po kilku miesiącach. Dzisiaj, po dwu latach, pomyłka jej autora jest już oczywista. Kapitalizm przetrwał kryzys i ma się nieźle.Soros przyznał, że popełnił dwa błędy w rozumowaniu.Po pierwsze ? nie docenił zdolności i umiejętności decydentów w Waszyngtonie i Nowym Jorku, którzy potrafili uratować system. W obliczu groźby globalnej posuchy kredytowej obniżyli oni stopy procentowe, a także ? aby zapobiec krachowi i panice ? wyciągnęli z opresji gigantyczny amerykański fundusz hedgingowy Long Term Capital Management (LTCM).Po drugie ? Soros nie docenił, jak sam przyznaje ? wpływu nowej technologii, jej zdolności do zwiększania produktywności, co pomogło Ameryce ?przetrzymać załamanie w innych częściach świata?.Druga książka Sorosa wywołała zaskoczenie częściowo dlatego, że nieczęsto się zdarza, aby osobistość tak znana (i to nie tylko w świecie finansów, lecz również polityki i filantropii) tak otwarcie i wyczerpująco przyznała się do pomyłki w rozumowaniu w swojej wybranej dziedzinie. Jest jednak jeszcze drugi (i chyba ważniejszy) powód tego zaskoczenia. Otóż w drugiej książce Soros nadal obstaje przy swojej tezie, że niekontrolowany kapitalizm stanowi zagrożenie dla demokracji i wolności. Wciąż uważa, że gospodarka światowa w swoim bezwzględnym dążeniu do większej wydajności zmusza całe narody do ograniczania, a nawet zarzucania programów opieki społecznej. A przecież te programy zostały wprowadzone w sposób demokratyczny, istniały i funkcjonowały od dawna, stanowiąc zdobycz ludzi pracy.Dodajmy, że stanowisko zgodne z tymi poglądami Soros zajął także na niedawnej warszawskiej konferencji poświęconej sprawie szerzenia demokracji w świecie. Wystąpił na niej z potępieniem ?rynkowego fundamentalizmu?.Te akurat poglądy Sorosa skrytykował największy prasowy obrońca wolnego rynku ? ?The Wall Street Journal?, który drugiej książce autora poświęcił artykuł redakcyjny. Soros ? jak się wydaje ? uważa, iż werdykt w tej ważnej kwestii wyda dopiero historia, toteż nie należy się chyba spodziewać, że niedługo napisze trzecią książkę. Przypomnijmy tylko, że Soros ? w przeszłości odnoszący tyle sukcesów w sferze spekulacji ? w roku bieżącym musiał się przyznać do porażki również na tym polu. Jego Soros Fund Management postawił najpierw na boom na rynku akcji spółek internetowych i dał się zaskoczyć wiosennemu załamaniu się tych papierów. Wytrawny gracz poniósł straty rzędu 20%, powiedział, że przestał rozumieć działanie rynków i postanowił się przerzucić na bardziej pewne, acz mniej dochodowe inwestowanie.
Z.S.