Co lepsze aktywa

Przed tygodniem rozpocząłem swój felieton opisem prac redakcyjnych związanych z ubiegłorocznym Almanachem Spółek Giełdowych. Temat dalej pozostaje aktualny. A to za sprawą kolejnej edycji tej publikacji. A dokładniej ? komunikacji z zespołami public relations i inwestor relations w niektórych spółkach.Rozumiem, że w wielu firmach marketing produktów spółki jest łączony z marketingiem spółki jako produktu. A dokładniej ? jako inwestycji kapitałowej. Sądzę jednak, że warto niektórych pracowników wysłać na najprostszy kurs dotyczący funkcjonowania rynku kapitałowego. Nauki nigdy za dużo.Zadzwoniła do redakcji przedstawicielka jednej z firm z siedzibą poza Warszawą. Dużej, o dość długim giełdowym stażu. ? W przesłanym projekcie strony poświęconej naszej spółce znalazł się nieprawidłowy bilans ? powiedziała. Możliwe, stwierdziłem i poprosiłem o szczegóły. Dowiedziałem się, iż w raporcie zamieszczono bilans z raportu kwartalnego i jest on nieprawidłowy. Pomyślałem sobie, że najprawdopodobniej w raporcie kwartalnym przestawione były poszczególne kolumny (to się zdarza), ktoś tego nie zauważył i do bazy wprowadził niewłaściwe dane. Sprawdziłem pozycję ?zysk netto? w bilansie, w rachunku wyników i rachunku przepływów środków pieniężnych. Wszędzie była jednakowa wartość, a to oznacza, że najprawdopodobniej błędu nie było. Dodatkowo porównując przychody za dwa kwartały z przychodami za poprzednie lata można było stwierdzić, że w raporcie najprawdopodobniej zamieszczono dane prawidłowe.W związku z tym poprosiłem o dodatkowe wyjaśnienia i wskazanie błędu. Okazało się, że bilans, który zamieściliśmy, dotyczył tylko II kwartału, i powinniśmy dodać do niego jeszcze bilans za I kwartał. Zamurowało mnie! Nieźle ? pomyślałem. Po chwili zapytałem, czy to oznacza, że mam dodać gotówkę wykazywaną na koniec I kwartału do gotówki na koniec II kwartału. Pani powiedziała, że skonsultuje to z księgowością i oddzwoni. Nie oddzwoniła.Drugi telefon był z Warszawy. Dzwonił pan. Giełdowy staż spółki porównywalny. Stwierdził, że nie liczymy prawidłowo zysku na jedną akcję (EPS). Z definicji wynika, że jest to zysk na jedną akcję zwykłą, a my wyznaczamy tę wielkość, dzieląc zysk netto przez całkowitą liczbę akcji. Przyznałem mu rację. To prawda, w niektórych spółkach są akcje uprzywilejowane co do dywidendy, i że powinno to zostać w obliczeniach uwzględnione. Jednak ze względu na to, że tych akcji jest coraz mniej, że ta różnica maleje wraz ze stopami procentowymi oraz ze względu na to, że po wejściu na giełdę, dywidendy (o ile są wypłacane) stanowią tylko część zysku netto, zdecydowaliśmy się na liczenie wartości EPS uproszczoną metodą.Dowiedziałem się, że w spółce nie ma akcji uprzywilejowanych co do dywidendy, tylko akcje uprzywilejowane co do głosu. I EPS jest liczony w ten sposób, iż zysk netto dzieli się przez liczbę akcji wprowadzonych do obrotu giełdowego. No bo tylko te są akcjami zwykłymi. Zacząłem tłumaczyć, że za granicą używa się określenia ?zysk na akcję zwykłą?, gdyż tam akcja uprzywilejowana co do dywidendy oznacza zupełnie co innego niż w Polsce. Są to akcje, które gwarantują wypłatę dywidendy, niezależnie od tego, czy spółka przyniosła zysk, czy stratę. Zysk na akcję zwykłą wyznacza się więc, odejmując od zysku netto środki, których otrzymanie mają zagwarantowane właściciele akcji uprzywilejowanych co do dywidendy i otrzymaną różnicę dzieli się przez liczbę akcji zwykłych.Po rozmowie sprawdziłem stare raporty i prospekt emisyjny tej firmy. Od kilku lat swój zysk na akcję wyznaczała na swój sposób. Na szczęście Giełda Papierów Wartościowych stosuje metodologię zbliżoną do tej używanej w Parkiecie. Dokładniej, w redakcji stosowana jest metodologia giełdy. To oznacza, że inwestorzy otrzymują porównywalne dane. A w ofercie publicznej? No cóż, wskaźniki mogły być wyznaczane nieco inaczej. Ale nie było to celowe działanie i wprowadzanie inwestorów w błąd. Mam nadzieję.

Artur SierantPs Bieżący felieton nosiJeżeli uwzględnić urlopy i święta, oznacza to, iż męczymy się ze sobą drogi Czytelniku już ponad 4 lata.