Niemiecki rząd próbuje zaostrzyć przepisy

Po gwałtownym załamaniu Neuer Markt, który od marcowego szczytu stracił 75%, we Frankfurcie trwa poszukiwanie winnych tej katastrofy.Najpierw byli to przeprowadzający pierwotne emisje, później Deutsche Börse, która zarządza tym rynkiem, zarządzający funduszami, dziennikarze finansowi, same spółki, a nawet akcjonariusze. Teraz przyszła kolej na analityków.Wiceminister gospodarki Margareta Wolf ujawniła niedawno, że rząd rozważa wprowadzenie nowych przepisów regulujących działalność analityków finansowych, tak by zminimalizować rozmiary zamieszania na rynku i nie dopuścić do tego, co stało się w ub.r. na Neuer Markt.Plan jest już dyskutowany ze społecznością bankową i DVFA ? niemieckim stowarzyszeniem analityków finansowych i zarządzających aktywami. Jedna z propozycji przewiduje zabronienie analitykom zajmowania się spółkami, których akcje posiada ich bank. Stowarzyszenie niemieckich banków przyjęło ten projekt sceptycznie. Jego prezes Thomas Weisberger wyraził wątpliwość, czy w ogóle trzeba dodawać kolejne przepisy do już istniejących uregulowań. Obecnie zasady pracy niemieckich analityków ustalane są przede wszystkim przez odpowiednie departamenty zatrudniających ich banków.Generalnie nie zabrania się analitykom posiadania akcji spółek, którymi się zajmują. Nie wolno im jednak przeprowadzać tzw. faworyzowanych transakcji, a więc kupować lub sprzedawać akcje przed opublikowaniem ważnego komunikatu lub przed zmianą rekomendacji. Podobne wymogi stawia przed nimi DVFA, którego standardy praktyki zawodowej zakazują również wystawiania rekomendacji służących osobistemu interesowi analityka. Stowarzyszenie ma własny sąd, który może wykluczyć analityka lub ukarać go grzywną do 5 tys. euro.Krytycy nowych propozycji zwracają uwagę, że są one sprzeczne z kryteriami dopuszczeniowymi giełdy. Każda spółka na Neuer Markt musi mieć bowiem co najmniej dwóch market makerów, których zadaniem jest utrzymywanie obrotu jej akcjami. Ci maklerzy muszą zarówno mieć własne akcje, jak i publikować własne analizy. Podobna sytuacja występuje też w przypadku pierwotnych ofert publicznych.Wydaje się więc, że nowe przepisy są wymierzone głównie w samozwańczych analityków ? dziennikarzy finansowych i inne osoby nie będące członkami DVFA ? którzy rekomendują akcje na łamach czasopism lub na stronach internetowych. A tych od 1997 r. namnożyło się w Niemczech jak grzybów po deszczu.Powszechne jest przekonanie, że wewnętrzne standardy w większych bankach uniemożliwiają analitykom niezgodne z nimi postępowanie. Rzecz tylko w tym, by chińskie mury miały taką samą grubość we wszystkich niemieckich bankach.Niektórzy analitycy przyznają bowiem, że departamenty zajmujące się finansami przedsiębiorstw niekiedy wywierają na nich presję, by łagodnie traktowali ich klientów. Wielu skarży się, że po rekomendacji sprzedawaj często spółki zrywają z nimi kontakty.Inwestorzy też o tym wiedzą i dla nich rekomendacja neutralna dla niektórych akcji oznacza sprzedawaj, a gdy zdecydowanie kupuj analityk zmieni na kupuj, oni wolą trzymać. Departamenty relacji inwestorskich w spółkach niemal zawsze już rekomendację trzymaj uważają bowiem za obrazę.

J.B., ?Financial Times?