Szybki wzrostbezrobocianie powinien byćdla nikogoniespodzianką. Wszyscy ekonomiścii politycy,odpowiedzialniza gospodarkęwiedzą, że w Polscebezrobocie narasta wówczas, gdy wzrost PKB jest niższy niż 5%.Jeżeli spada poniżej 4% ? a tak jestod pół roku? bezrobocie narasta lawinowo.

Są dwa sposoby, by temu zaradzić ? stworzyć warunki dla szybszego wzrostu i skłonić przedsiębiorców do tworzenia nowych miejsc pracy także wówczas, gdy koniunktura nie jest najlepsza. 4-procentowy wzrost to wciąż niezły wynik. W Stanach Zjednoczonych przy 4-procentowym wzroście powstawały miliony miejsc pracy, a bezrobocie niemal nie istniało. Tyle, że w Polsce wciąż nadmierne jest zatrudnienie w wielu państwowych, a nawet sprywatyzowanych przedsiębiorstwach. Nadmierne, czyli takie, gdy krańcowa produktywność jest zerowa. Restrukturyzacja przedsiębiorstw wiąże się zwykle ze zwolnieniami grupowymi. Oznacza uzdrawianie przedsiębiorstwa, poprawę efektywności, a jednocześnie w skali makro ? wzrost bezrobocia. Konieczne jest tworzenie nowych miejsc pracy, nowych firm, które mogłyby zatrudnić wolną siłę roboczą. Dziś nowych miejsc pracy przybywa znacznie mniej niż potrzeba dla wchłonięcia zwalnianych pracowników i absolwentów szkół. Coraz częściej politycy mówią o konieczności zawarcia paktu przeciwko bezrobociu i sformułowania ponadpartyjnego programu, którego celem byłby szybszy wzrost gospodarczy oraz stworzenie przedsiębiorcom zachęt do tworzenia nowych miejsc pracy.Zanim jednak program taki powstanie, warto, by politycy pogrzebali w swych szufladach i przypomnieli sobie, że... od dawna on już istnieje. 22 czerwca 1999 r. rząd przyjął program, przygotowany przez ówczesnego wicepremiera Leszka Balcerowicza, pod nazwą ?Strategia finansów publicznych i rozwoju gospodarczego, Polska 2000?2010?. Strategia przewidywała trzy scenariusze zdarzeń. Według scenariusza pasywnego, wzrost wynosiłby ok. 4%, a tym samym bezrobocie musiałoby rosnąć. Rząd scenariusz ten odrzucił i zaakceptował wariant aktywny, według którego dynamika PKB mogłaby osiągnąć 6?8%, a tym samym bezrobocie by malało. Tyle, że wariant ten wymagał podjęcia kilku działań, a mianowicie: obniżenia deficytu budżetowego, a w perspektywie kilku lat osiągnięcie budżetowej nadwyżki, uzdrowienia finansów publicznych, odbiurokratyzowania i odpolitycznienia gospodarki, przyspieszenia prywatyzacji, reformy podatkowej i reformy instytucji rynku pracy. Im te instytucje rynku pracy są sztywniejsze, tym bezrobocie jest większe ? tłumaczył przed dwoma laty wicepremier Balcerowicz. Aby wchłonąć zbliżający się wyż demograficzny, ograniczyć ukryte bezrobocie i dać pracę ludziom odchodzącym z restrukturyzowanych gałęzi gospodarki, trzeba w najbliższych latach stworzyć w Polsce 3?4 mln nowych miejsc pracy ? dodawał.Rząd przyjął ?Strategię?, lecz nie zaczął jej wprowadzać w życie. W koalicji AWS-UW nieustannie trwały kłótnie, które ostatecznie skończyły się jej rozpadem. Lewicowa opozycja program rządowy ostro krytykowała, skłaniając prezydenta do zawetowania reformy podatkowej. Program walki z bezrobociem i przyśpieszenia dynamiki gospodarczej nie jest łatwy. Wymaga decyzji trudnych i politycznie ryzykownych, a politycy ryzykować nie lubią, zapatrzeni w sondaże opinii publicznej. Dlatego jesteśmy w tym samym punkcie, co przed dwoma laty, kiedy program Balcerowicza był opracowywany i ostatecznie przyjęty przez rząd. Straciliśmy 2 lata i w tym czasie bezrobocie wzrosło z 12 do 15%. Dziś o konieczności obniżenia podatków, kosztów pracy, uelastycznieniu kodeksu pracy, zmniejszeniu biurokracji mówi i rząd, i opozycja. Być może szansa na zrealizowanie programu jest większa niż wcześniej, gdyż politycy mają poważne powody do zmartwień. Tu nie chodzi już o sondaże wyborcze, niekorzystne dla ugrupowań wspierających rząd Buzka. Wzrost bezrobocia powoduje coraz większe napięcia społeczne i wcześniej czy później może zagrozić poważnymi wstrząsami. Politycy są pod presją, by wreszcie poważnie zabrać się za rozwiązywanie tego problemu. Coraz lepiej rozumieją, że brak działań stwarza większe ryzyko niż podejmowanie działań koniecznych, choć niepopularnych. Jest więc nadzieja, że podejmą odważne decyzje, doty-czące reformy podatków, kodeksu pracy, zmiany biurokratycznych przepisów. Nadzieja, ale nie pewność. N