Wczoraj w ciągu dnia frank szwajcarski kosztował blisko 3,34 zł. To o niespełna 1 grosz mniej od rekordowego poziomu z lutego 2009 r. Tylko wczoraj złoty stracił wobec franka blisko 2?proc. Ten kurs jest bacznie śledzony w naszym kraju ze względu na to, że kredyty denominowane w szwajcarskiej walucie odpowiadają za ponad połowę zadłużenia Polaków z tytułu kredytów mieszkaniowych. Ogółem zadłużenie z tytułu kredytów mieszkaniowych wynosi ok. 270 mld zł. Zobowiązania we frankach to blisko 150 mld zł.
[srodtytul]W górę i w dół[/srodtytul]
Umocnienie franka wobec złotego było pochodną jego aprecjacji w stosunku do euro. Wczoraj od rana napływały fatalne informacje z pogrążonej w długach Grecji: protesty przed parlamentem, żądanie dymisji rządu, propozycja Niemiec, aby odsunąć moment uruchomienia drugiej transzy pakietu pomocowego na wrzesień. Do tego doszła informacja szwajcarskiego banku centralnego, że nie będzie osłabiał swojej waluty, i pesymistyczne wieści z Ameryki.
Część ekonomistów uważa, że mocny frank może się utrzymać jeszcze do końca wakacji. Niektórzy przewidują, że w perspektywie trzech miesięcy kurs może osiągnąć poziom 3,4 zł. Ale pod koniec roku frank może kosztować ok. 3 zł. Piotr Bielski, ekonomista Banku Zachodniego WBK, uważa, że wpływ na umocnienie się naszej waluty będzie miało kilka czynników. Przede wszystkim liczy, że inwestorzy pozbędą się obaw i zaczną w większej skali lokować kapitał w naszej części Europy. Uważa też, że stare kraje unijne utrzymają problemy Grecji pod kontrolą i kłopoty tego kraju nie wpłyną na pogorszenie sytuacji ekonomicznej we Wspólnocie.
Jego zdaniem bardzo prawdopodobny jest scenariusz, że Szwajcarzy nie podniosą stóp procentowych, a EBC tak. Oznacza to więc, że zamiast 1,19 franka za euro wkrótce możemy zobaczyć poziom bliższy 1,3 CHF/EUR. Wczoraj szwajcarski bank centralny nie zdecydował się na podwyżkę stóp. Główna stopa jest tam utrzymywana w przedziale 0–0,25 proc.