Gazprom w ciągu siedmiu lat stanie się największą firmą na świecie. Będzie miał kapitalizację przekraczającą 1 bln USD – zapowiadał w 2007 r. Aleksander Miedwiediew, ówczesny wiceprezes tego koncernu. Gdy wypowiadał te słowa, kapitalizacja Gazpromu wynosiła około 250 mld USD, a kurs jego akcji był zbliżony do rekordowego. Jego przepowiednia szybko się zdezaktualizowała. Akcje Gazpromu straciły bowiem na giełdzie w Moskwie od szczytu do dołka z 2008 r. aż 76 proc. Później zyskały 168 proc. do szczytu z 2011 r., spadły o 56 proc. do dołka z 2013 r., przez kilka lat pozostawały w trendzie bocznym, by w październiku 2021 r. ustanowić nowy rekord. Potem jednak na rosyjskim rynku akcji doszło do załamania związanego z agresją przeciwko Ukrainie. Akcje Gazpromu staniały więc o około 60 proc. od szczytu do końcówki zeszłego tygodnia. Są one objęte zachodnimi sankcjami, więc dla znacznej części inwestorów to papiery „toksyczne”. Kapitalizacja Gazpromu spadła poniżej 40 mld USD. Obecnie jest więc w końcówce piątej setki globalnych spółek o największej kapitalizacji. Koncern, który kiedyś trząsł europejskim rynkiem energii, stał się cieniem swojej dawnej potęgi. Zaszkodziła mu przede wszystkim imperialna polityka Rosji.
Zablokowane rury
Strata netto poniesiona przez Gazprom w 2023 r. wyniosła 7,45 mld USD. To była jego największa strata od co najmniej 25 lat. Jeszcze w 2022 r. miał on 18,18 mld USD zysku netto, a w 2021 r. ten wynik wyniósł 28,04 mld USD. Jego przychód spadł natomiast ze 173,1 mld USD w 2022 r. do 101,1 mld USD w 2023 r.
Tak gwałtowne pogorszenie wyników koncernu to głównie skutek utraty przez niego rynków europejskich. Gazprom od 2023 r. nie publikuje już własnych statystyk eksportowych, nie jest jednak żadnym sekretem, że dostęp dla jego gazu na znaczną większość rynków w UE został odcięty w wyniku sankcji. O ile w 2021 r., według danych Komisji Europejskiej, ponad 40 proc. gazu importowanego do UE pochodziło z Rosji, o tyle w 2023 r. ten odsetek spadł do 8 proc. Dostawy błękitnego paliwa z Rosji do UE zmniejszyły się z ponad 150 mld m sześc. w 2021 r. do około 79 mld m sześc. w 2022 r. i poniżej 43 mld m sześc. w 2023 r. Rosyjski surowiec został skutecznie zastąpiony na rynkach unijnych przez gaz z Norwegii, Afryki Północnej czy też gaz skroplony sprowadzany z USA lub Kataru. W zeszłym roku UE powiększyła swoje zdolności do przyjmowania LNG o 40 mld m sześc., a w tym roku może je zwiększyć jeszcze o 30 mld m sześc.
Spośród tras gazociągowych łączących Rosję z UE wyeliminowany został gazociąg Nord Stream. W zeszłym roku zakończony został też tranzyt gazociągiem jamalskim przez Polskę. Trwa on wciąż przez ukraiński system gazociągów (na poziomie nieco ponad 300 mln m sześc. tygodniowo), ale umowy go gwarantujące kończą się w tym roku, a ukraiński operator nie zamierza ich przedłużać. Gazpromowi pozostaje więc możliwość dostarczania gazu do Europy za pomocą gazociągu Turkstream i poprzez terminale LNG. Rosyjski koncern próbuje to sobie rekompensować, wysyłając więcej surowca na rynek chiński. Na ekspansję w tym kierunku nie pozwalają mu jednak niedostatki infrastrukturalne. Główną trasą przesyłową gazu do Chin jest obecnie gazociąg Siła Syberii, który jest dopiero rozbudowywany do mocy przesyłowej 38 mld m sześć. gazu rocznie. W 2021 r. Rosja przesłała przez niego 17 mld m sześc. surowca, a w 2023 r. 22 mld m sześc. Budowa gazociągu Siła Syberii 2 dopiero trwa i ma poważne opóźnienia. Ograniczona jest również zdolność Rosji do przesyłu gazu skroplonego. Jej eksport do wszystkich krajów świata poprzez terminale LNG wzrósł tylko z 40 mld m sześc. w 2021 r. do 42 mld m sześc. w 2023 r.