Czwartkowa podwyżka stóp procentowych w Szwecji była już siódmą z rzędu. W jej wyniku główna stopa stała się najwyższa od 2008 r. Takiej podwyżki jednak powszechnie oczekiwano.
Riksbank zwolnił tempo zacieśniania polityki pieniężnej – dwie poprzednie podwyżki były po 50 pkt baz. W swoim komunikacie stwierdził, że możliwa jest jeszcze co najmniej podwyżka w tym roku. Szwedzki bank centralny zdecydował się również na zmniejszenie tempa wyprzedaży obligacji rządowych ze swojego portfela. We wrześniu wzrośnie ono z 3,5 mld koron do 5 mld koron miesięcznie.
„Wysoka inflacja jest odczuwalna szczególnie przez gospodarstwa domowe o niskich dochodach, ale jest również problematyczna dla całej gospodarki. Jest więc szczególnie ważne, by inflacja zeszła do celu wynoszącego 2 proc. w rozsądnym okresie. Rada Wykonawcza ocenia, że by to się stało, polityka pieniężna musi zostać zacieśniona bardziej" – mówi komunikat Riksbanku.
Inflacja konsumencka w Szwecji wyhamowała w maju do 9,7 proc., czyli najniższego poziomu od lipca 2022 r. Spodziewano się jednak, że zejdzie do 9,4 proc. Nieco wyższą od prognoz inflację tłumaczono tym, że ceny w Sztokholmie rosły w związku z dużym koncertem Beyonce.
– Nie ma powodu, by wątpić, że Riksbank dokona we wrześniu kolejnej podwyżki stóp. Ostatecznie jednak bank stanie przed wyborem pomiędzy podwyższaniem stóp, by wspomóc walutę, a uniknięciem głębszego spadku na rynku nieruchomości. W Szwecji jest większy niż w podobnych państwach odsetek kredytów hipotecznych o zmiennej stopie oprocentowania, więc podwyżki stóp będą szybciej odczuwalne – twierdzi James Smith, analityk ING.